Katarzyna Groniec: Przecież Osiecką "zrobili" już wszyscy

12 października 2015 Wywiady

W pierwszej chwili nie wiedziałam, jak podejść do tych piosenek, bo Osiecką "zrobili" już wszyscy, a niektórzy naprawdę bardzo dobrze, choćby Raz Dwa Trzy, Katarzyna Nosowska czy Stanisław Soyka. Zakładałam, że jeśli szybko znajdę sposób na te piosenki, to spróbuję - mówi w rozmowie z AUDIO Katarzyna Groniec.

18 września miała miejsce premiera płyty z piosenkami Agnieszki Osieckiej, zatytułowanej "ZOO". Jakie są Pani wrażenia po narodzinach kolejnego "fonograficznego dziecka"?

Niech policzę... Dziewiątego. To dziecko mogło się narodzić już rok temu. 29 września minął dokładnie rok od premiery "ZOO". Zagraliśmy już ponad osiemdziesiąt koncertów a przed nami kolejne.

Po pierwsze myślałam, że nie będziemy tego materiału tak długo grać. Pracowałam już wówczas nad swoim autorskim repertuarem, gdy pojawiła się propozycja zaśpiewania na festiwalu "Pamiętajmy o Osieckiej". Fundacja Okularnicy organizuje co roku imprezę, pamięci Agnieszki Osieckiej, na której śpiewają konkursowicze a w drugiej części jest koncert gwiazdy. Zostałam zaproszona do uświetnienia tego wydarzania i oczywiście ucieszyłam się, ale i zmartwiłam.

W pierwszej chwili nie wiedziałam, jak podejść do tych piosenek, bo Osiecką "zrobili" już wszyscy, a niektórzy naprawdę bardzo dobrze, choćby Raz Dwa Trzy, Katarzyna Nosowska czy Stanisław Soyka. Zakładałam, że jeśli szybko znajdę sposób na te piosenki, to spróbuję. Gdy już przyszedł pomysł i tym samym pozytywna decyzja, myślałam, że zagramy kilkanaście koncertów, by potem spokojnie wrócić do pracy nad nowymi piosenkami. Bo jak mówili znajomi: rynek przesycony jest Osiecką. Okazało się, że ryzyko, które podjęliśmy, by inaczej pokazać te utwory, zostało docenione i przyjęte bardzo życzliwie.

Płyta CD "ZOO" mogła powstać szybciej, ale nagle pojawił grom z jasnego nieba w postaci pana Michała Prawosudowicza, który zaoferował pieniądze na nagranie materiału DVD. To się teraz naprawdę rzadko zdarza a mnie właściwie nigdy.

Nie było już sensu dzielenia tych dwóch wydawnictw i robienia oddzielnych premier, bo nie znaleźlibyśmy na to czasu. Dlatego zaczekaliśmy z wydaniem płyty na nagranie DVD. I tak się złożyło, że premiera ma miejsce w rok po koncercie na festiwalu "Pamiętajmy o Osieckiej".

Co zadecydowało o wyborze akurat tych piosenek do koncertu?

Tym razem muzyka. Musieliśmy znaleźć takie piosenki, które poddadzą się zmianie brzmienia. A nie wszystkie dawały sobie z tym radę. Byłam bardzo ostrożna nie chcąc skrzywdzić ani poezji Agnieszki Osieckiej ani pięknych, nośnych melodii.

Piosenek z tekstami Agnieszki Osieckiej jest mnóstwo, więc mieliście ogrom pracy...

To prawda. Dziwie się młodym wykonawcom, którzy biorąc udział w różnych konkursach, właściwie wciąż śpiewają te same cztery na krzyż piosenki Osieckiej. Męczą jury i słuchaczy tym samym. A mogliby naprawdę znaleźć fantastyczne utwory, z którymi ludzie nie są osłuchani. I takie perełki udało mi się wyszukać, więc obok kilku znanych piosenek umieściłam takie, które nigdy hitami nie były. Pisane do teatru, nie miały szans wyjść z cienia festiwalowych przebojów.

Przez lata scenicznej kariery Pani śpiewała także piosenki Agnieszki Osieckiej. Czy to było pomocne w wyborze repertuaru?

Nie, raczej ta świadomość mi przeszkadzała. Zaśpiewałam sporo piosenek Osieckiej. O wyborze niektórych nie decydowałam ja, szczególnie na początku mojej drogi scenicznej, gdy niewiele miałam do powiedzenia. Dostawałam piosenkę i musiałam się z nią uporać.

A czy miała Pani okazję poznać osobiście Agnieszkę Osiecką?

Niestety nie. Nie zdążyłam.

Czy córka Agnieszki Osieckiej - Agata Passent zdradziła, dlaczego akurat Panią zaprosiła przez rokiem do koncertu z piosenkami jej matki?

Nie, nie zdradziła. Może wyłoniono mnie drogą losowania? Albo Agata mnie lubi? Albo wręcz przeciwnie - nie cierpi? (śmiech)

Warto tutaj dodać, że Fundacja Okularnicy pomaga w stworzeniu koncertu, nie tylko udostępniając wszystkie możliwe materiały z tekstami Osieckiej, ale także finansowo, co nie jest bez znaczenia, bo dzięki temu oprócz świetnych aranżacji napisanych przez Łukasza Damrycha i opracowania świateł przez Magdę Falkowską, udało się zrobić bardzo dobre wizualizacje, przygotowane przez Nikę i Sebastiana Zusin z "Hero Team", które tworzą prostą, ale bardzo wymowną oprawę w wielu piosenkach. Postawiłam na ascezę sceniczną, granatowo-szarą kolorystykę, światła w przeważającej większości zimne.

Katarzyna Groniec, fot. Alex Lua

Czyli to nie jest koncert, a spektakl...

To opowieść o jednym życiu. Od narodzin po śmierć.

Czy od razu wiedzieliście, że będziecie chcieli zarejestrować ten materiał?

Nie. Decyzja zapadła już po premierze. Przecież niedawno ukazał się krążek Kasi Nosowskiej z Osiecką. Byłam przekonana, że to nie ma sensu. Dopiero po zagraniu kilkunastu koncertów i niejednokrotnie entuzjastycznym przyjęciu ośmieliłam się pójść krok dalej.

A jakie piosenki z krążka "ZOO" są tymi najbardziej ulubionymi?

To się zmienia. Poza jedną - "Uciekaj moje serce", którą darzę miłością, pierwszą. W zasadzie wszystkie piosenki, które wybrałam są świetne. Jest ich szesnaście. I wszystkie są mi potrzebne w tym koncercie do przeprowadzenia spójnej myśli. Czasami zdarza się nam grać krótsze wersje tego projektu i dopiero wtedy czuję, jak bardzo zmienia się energia całości, gdy brakuje choć jednej z nich.

Jak wyglądało nagranie "ZOO" na płytę DVD?

Nie chciałam robić typowo koncertowego DVD, gdzie kamera pokazywałaby na przemian zespół na scenie i ludzi na widowni. Chciałam, żebyśmy znaleźli się w jakiejś dużej przestrzeni. I tak do końca nie udało się zrealizować moich kosmicznych wyobrażeń, bo musiałby temu towarzyszyć niewyobrażalny budżet. (śmiech) A wyobraźnię mam rozbuchaną!

Niemniej główne założenia udało się utrwalić. Ascetyczna scenografia, kolorystyka, mała grupa ludzi na widowni, nie-widowni. To co nas rozdziela to nie rampa a druciana siatka. To wszystko bardzo ładnie skomponowane, ozdobione przepięknymi światłami. dobrym montażem. Udało się przenieść klimat koncertu, co nie jest wcale takie łatwe. Mateusz Winkiel i Mania Studio dali radę. Jestem szczęśliwa, bo to moje pierwsze DVD.

Nie byłoby koncertu z piosenkami Osieckiej i podwójnej płyty, gdyby nie kilka osób, z którymi Pani pracuje...

To prawda. Mam fantastyczny zespół. Najdłuższa stażem jest moja managerka Magda Falkowska, za miesiąc świętujemy dziesięciolecie, a wróżono nam najwyżej rok, no góra dwa lata. (śmiech) Kobieta, która jest w stanie nauczyć się wszystkiego, jeśli chodzi o technikę. Z wykształcenia jest klarnecistką, a na potrzeby projektu z piosenkami Osieckiej została oświetleniowcem i puszcza wizualizacje. Oczywiście przede wszystkim ogarnia organizację koncertów a to przecież ogrom pracy.

Z Łukaszem Damrychem gram już niemal osiem lat. Gra na klawiszach, jest dobrym duchem tego zespołu, pogodnym człowiekiem, aranżerem i bardzo zdolnym producentem muzycznym z kapitalnymi pomysłami i otwartą głową.

Łukasz Sobolak to świetny perkusista. A "ZOO" perkusją stoi. Szczególnie ostatnia część, dotycząca śmierci i odchodzenia, to popis Łukasza na bębnach.

Najświeższy nabytek to jest Tomek Pierzchniak, który gra na kontrabasie i gitarze basowej. Człowiek o wielkiej wrażliwości i umuzykalnieniu, pełen ciepła, zarówno jako kolega, jak i na scenie. Tchnął nową energię w nasze wspólne granie.

Maciek Prokopowicz realizuje dźwięk i z nim także pracuję już bardzo długo. Jest bardzo opanowany, nawet w sytuacjach kryzysowych. Daje nam wszystkim dźwiękowe poczucie bezpieczeństwa.

Płyta ukazała się na rynku i zapewne można spodziewać się kolejnych Pani koncertów z piosenkami Osieckiej?

Październik i listopad będą bardzo pracowite. Jak już wspomniałam, mamy za sobą już niemal sto koncertów i mam wrażenie, że byliśmy już wszędzie. (śmiech) Siłą rzeczy będziemy się powoli wyciszać z "ZOO".

Katarzyna Groniec, fot. Alex Lua

I będzie wreszcie czas na nowy, autorski materiał?

Do tego trzeba mieć wolną głowę. Nie mam podzielnej uwagi. Muszę się skupić na czymś jednym, wtedy mi się dobrze pracuje.

Mamy już kilka nowych piosenek i obecny etap, to poszukiwanie brzmień. Przyznam, że nie lubię nagrywać płyt, które znacząco różnią się brzmieniowo od wykonań koncertowych. Podczas tworzenia musimy więc mierzyć siły na zamiary.

Przekonałam się o tym, gdy nagrałam płytę "Listy Julii". Skład był powiększony o kwartet dęty i możliwości koncertowe mocno się skurczyły. W pełnym składzie zagraliśmy tylko kilkanaście koncertów w dużych miastach.

W przyszłym roku przypadnie ćwierćwiecze Pani pracy artystycznej. Czy coś jest specjalnie szykowane na tę okoliczność?

To brzmi naprawdę groźnie. (śmiech) Na samą myśl o ćwierćwieczu zaczyna mnie łupać w kościach. Poczekam do trzydziestolecia. Może się przyzwyczaję do upływu czasu.

Jeśli nie czas na wspomnienia, to czy są jakieś muzyczne marzenia Katarzyny Groniec?

Nie lubię marzeń, lubię mieć plany. Jeżeli coś nazywam marzeniem, to tylko z grzeczności dla rozmówcy. Żeby mu nie było przykro, że jestem taka przyziemna. Mnie marzenia denerwują. Mam bujną wyobraźnię, to i marzenia miewam bujne. Tym samym nieosiągalne. A to unieszczęśliwia. Dlatego w pewnym momencie zmieniłam taktykę. Mam plany .Po to, żeby się uszczęśliwiać, a nie frustrować.

Czy ten plan dotyczy tylko najbliższej płyty z autorskimi piosenkami?

Oczywiście. To co potem pojawi się później.

Na zakończenie życzę Pani, by ten projekt z piosenkami Osieckiej jeszcze chwilę pożył scenicznie, ale i by udało się wreszcie zrealizować ten plan, a nie marzenie, dotyczący nowej płyty.

Bardzo dziękuję i za życzenia, i za rozmowę. I zapraszam wszystkich na nasze najbliższe koncerty.

Rozmawiał: Piotr Wojtowicz

Fot. Alex Lua

Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio kwiecień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu