Titus: Festiwalowe granie mnie kręci

29 czerwca 2010 Wywiady

Titus ma za sobą już ponad dwadzieścia lat grania z Acid Drinkers. W rozmowie z serwisem "Audio" zgodził się między innymi ocenić gitarzystów, którzy przewinęli się przez kolejne składy zespołu, zdradził także trochę informacji na temat nowej płyty Acidów, która ukaże się jesienią.

Już ponad dwadzieścia lat na scenie z Acid Drinkers i jak widziałem przed chwilą, bardzo dobra forma koncertowa. Czy to rock'n'roll tak konserwuje, czy może żłopanie kwasów?

- Nie, kwasów to my już nie żłopiemy od dawna. Z tego co wiem, przeszliśmy na Jack'a Danielsa:) Ale myślę, że rock'n'roll konserwuje, jak najbardziej. Kwestia formy jest też kwestią dnia. Ja staram się co dzień mieć dobrą formę. A jestem w Warszawie w Proximie. Lubię ten klub, znam go, wydaje mi się, że było podwójnie OK.

Jakie masz wspomnienia z ubiegłorocznej, jubileuszowej trasy z Acidami, podczas której świętowaliście dwadzieścia lat grania?

- Wiesz co? Ja się świetnie bawiłem. Zespół jest w naprawdę dobrej formie. Były pełne sale. Skoro band zjechał następną trasę, nagrał swoją płytę i cały czas gra, to znaczy, że było dobrze.

Jak się po przerwie grało koncerty razem z Litzą?

- Ha, dobre pytanie :) Mogę to sobie porównać z tym, co graliśmy razem na osiemnastolecie Acida na Przystanku Woodstock. Wtedy było fajnie, ale jeszcze się trochę "obwąchiwaliśmy". A na dwudziestolecie Litza przeszedł sam siebie. W garderobie była niesamowita atmosfera, pełny friendship. Tak jakby Litza po odejściu z zespołu, bo już ponad dwanaście lat w tym momencie minęło, i Acidzi sami dojrzeli do tego, byśmy znowu byli kumplami. Dla mnie bomba.

A czy nie pojawił się temat - "Litza może byś grał z nami na stałe"?
- Nie, nie pojawił się.

Czy poza sceną powrócił klimat dobrych imprez sprzed lat?

- Wiesz. Staraliśmy się oszczędzać. Jednak ta trasa planowana była najpierw chyba na dwadzieścia koncertów, a skończyliśmy na trzydziestu trzech jak dobrze pamiętam. Stwierdziliśmy więc, że nie będziemy się bawili  jak kiedyś, ponieważ musimy do końca dojechać. Oszczędzaliśmy się, tak to wyglądało. Wszyscy gdy mają ponad cztery dychy, muszą się oszczędzać. (śmiech) Ale z Bobem była przednia zabawa. Naprawdę jestem pod wrażeniem i chętnie bym to kiedyś powtórzył.

Jakbyś ocenił, z którym gitarzystą najlepiej Ci się grało? Który skład - z Litzą, Perłą, Lipą, Ollasem czy obecny z Jankielem był, czy może jest najlepszy?

- Wiesz co? Ja nie wiem. To jest ciężki temat. Można by to na parę tematów rozwinąć - jakie płyty z kim były nagrane (to ze względu na tych, którzy słuchają płyt i je kupują), potem ze względu na zespół - jaki okres był najbardziej czy też najmniej sympatyczny, z jakim gitarzystą. Także tu są dwie czy trzy ścieżki. Ja uwielbiam każdy z tych okresów. Były inne, ale każdy dawał dobrze w kość. Kiedy był Litza, to umówmy się, była pełna jazda. Kiedy grał Perła, troszeczkę się uspokoiło. Perła miał troszeczkę inną rękę jako gitarzysta.

Za czasów Lipy bywało zaś tak, a nie inaczej i to był według mnie okres burzy i chaosu dla całego zespołu. Robiliśmy wtedy straszny młyn. Kiedy grał z nami Olo, było też troszeczkę inaczej, kiedy jest Jankiel też jest inaczej. Teraz mogę powiedzieć trochę z innej strony - jako basista. Kiedy stoję na scenie i słucham. Dla mnie na przykład Jankiel jest najbliższy Popcornowi, jeśli chodzi o prawą rękę i o rzeczy, które gra, czyli jak gra. Kiedy stoję w środku, mam pełne stereo, bo stawiamy wzmacniacze na przestrzał. Najbardziej punktualnie, najbardziej płytowo zgadza się kiedy jest Jankiel. Najbardziej dziko było kiedy był Litza. Kiedy był Lipa bywało różnie. Czasami z lewej, czasami z prawej strony było genialnie lub dobrze.

Kiedy grał Perła, z jego lewej strony właściwie niewiele słyszałem, bo on na przykład lubi grać cicho. Olo uwielbiał się za to strasznie głośno odkręcić i tam było bardzo głośno, bardzo dziko, ale nie tak dokładnie wypunktowane jak gra Jankiel. Właściwie każdy okres grania z tymi gitarzystami jest dla mnie fajnym zaskoczeniem. Wiadomo, niech oni sobie tam grają, ale my ze Ślimakiem i tak pompujemy:)

Ponad dwadzieścia lat grania z Acid Drinkers i cztery Fryderyki, choć one mają krótszą historię. Czy to dużo, czy mało? Czujesz się doceniony przez branżę?

- Jak najbardziej. Zwłaszcza że branża, jeśli chodzi o Fryderyki, dość trafiała z tym, co mi się wydaje na temat naszych płyt. Może raz nie trafili, a może trafili, a ja tego nie doceniam.

A kiedy fani Acid Drinkers doczekają się kolejnej płyty?
Myślę, że już 1 września.

Uchylisz rąbka tajemnicy co to będzie?

- Materiał został nagrany i obecnie jest miksowany. Nazywa się to "Fishdick zwei". Nie wiem, czy wszyscy fani pamiętają, jak zrobiliśmy ponad piętnaście lat temu "Fishdick". To były same covery. I teraz popełniliśmy również covery, tylko zupełnie inne.

Teraz przeskoczymy ze studia na scenę. Macie już spokojnie ponad tysiąc koncertów na koncie. A właśnie... czy liczysz koncerty z Acid Drinkers?
- Nie, już przestałem liczyć na około 500 w 1996 roku.

Pytam nie przypadkiem. Czy po tylu koncertach lubicie jeszcze zaskakiwać publiczność? W sierpniu zagracie w Szczytnie na Open Mind Festivalu i czy program na ten koncert będzie niepodzianką dla słuchaczy?

- Myślę, że na pewno wykonamy coś tak zwanego niecodziennego. Bo jeśli się pojawia okazja jak dobry festiwal i można zagrać pewne rzeczy, których się nie gra na co dzień, i nad którymi warto posiedzieć oraz popracować jako zespół, to jest to jakieś wyzwanie. Zwłaszcza że granie pewnych nowych rzeczy dla szerokiej publiki na dużym festiwalu jest k.... naprawdę wyzwaniem. Nie są to kawałki ograne po klubach, nie grało się tego dwieście koncertów pierwszy raz i mnie to bardzo kręci.

A co sądzisz o kolejnych letnich festiwalach, które są organizowane w naszym kraju? Szczytno i Open Mind Festiwal będzie nowym punktem na muzycznej mapie Polski...

- Uwielbiam festiwale, uwielbiam tam grać. Im więcej festiwali tym lepiej. Jeśli ludzie przychodzą, mają ochotę na rock'n'rolla to znaczy, że ci, którzy to organizują, trafiają w "dychę".

Na sam koniec pytanie o projekt, z którym wystąpiłeś przed chwilą. Skąd pomysł na Titus Tommy Gunn? Czy w Acidach się w pełni nie realizujesz?

- Nie, to nie jest kwestia realizacji. Ja na ten pomysł wpadłem piętnaście lat temu. Przy okazji mniej więcej nagrania płyty"Infernal Connection". Tu nie chodzi o samorealizację. To jest kwestia dużej ilości wolnego czasu, chęci grania rock'n'rolla i wychodzenia na scenę. Jeśli ja gram z Acid Drinkers pięćdziesiąt koncertów w roku, to mam jeszcze 310 dni wolnych. Nie mam ochoty siedzieć na d.... i głaskać mojego owczarka.

I wszystko jasne. Dzięki za rozmowę. Życzę powodzenia i udanych letnich koncertów z Acidami oraz z Titus Tommy Gunn.

Rozmawiał: Piotr Wojtowicz

Fot.: Katarzyna Krawczyk / www.acid-drinkers.com

Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu