Paweł Ostrowski z The Sixpounder: Z każdym dniem trzeba być coraz lepszym

15 maja 2013 Wywiady

Z Pawłem Ostrowskim - gitarzystą i kompozytorem w modern metalowym The Sixpounder z Wrocławia, rozmawiamy o perypetiach związanych ze współpracą z wytwórnią Universal Music, o nadchodzącym albumie czy narzędziach promocji kapeli.

Jesteście jednym z nielicznych metalowych zespołów, któremu udało się nawiązać dłuższy kontrakt z majorsem. Co prawda parę lat temu brutalniejszy zespół od Was, Never, finalnie związał się z Sony, ale nie towarzyszyły temu wydarzeniu ani kolejne wypuszczane w eter teledyski, ani występy wokalisty w telewizji czy trasy u boku Acid Drinkers oraz Vader. Jak doszło do dealu z Universalem?

Universal zainteresował się Frantic`iem, kiedy zobaczyli go w The Voice Of Poland. Okazał się dla nich na tyle interesujący, że postanowili nawiązać z nim współpracę. Opcja kariery solowej nie wchodziła w grę, ponadto Prezes Universal namiętnie katował nasz album, więc zaproszono na rozmowę mnie i Filipa. Rozmowy i ustalenia trwały bardzo długo. Pierwotne założenia i plany były bardzo obiecujące, jednak ostatecznie zrezygnowaliśmy z opcji prowadzenia nas przez t wytwórnię. Zakończyło się jedynie na dystrybucji. Wydaje mi się, że Universal zdecydowanie lepiej czuje się w innych gatunkach niż nasz. Postanowiliśmy dalej podążać nieco inną drogą.

Pytam o to dlatego, że wkrótce zaprezentujecie swoje kolejne dzieło. Póki co, wszelkie informacje dotyczące albumu są pilnie strzeżone (śmiech), ale domyślam się, że nie zamierzacie celowo schodzić z obranej wcześniej drogi. Nowy album będzie kontynuacją "Going to hell...permissingranted", czy postaraliście się o nowe elementy?

Nowy album będzie zdecydowanie inny od poprzedniego. Szybszy, mroczniejszy, agresywniejszy, aczkolwiek będzie to dalej 100% The Sixpounder. Od powstania kompozycji z pierwszej płyty minęło sporo czasu, a nasze myślenie uległo dużym zmianom, co da się zauważyć w nowych utworach. Jest to również konsekwencją wielu ciekawych wydarzeń.

Poznaliśmy ciekawych ludzi, zagraliśmy wspaniałe koncerty - jesteśmy z tego niesamowicie dumni. Ten album to takie podsumowanie krótkiego, ale bardzo znaczącego dla nas okresu, dlatego płyta będzie nosiła nazwę - po prostu - "The Sixpounder". Mogę zdradzić, że na pojawią się na niej goście. Nie zdradzę kim są, ale fakt, że zechcieli uczestniczyć w tych nagraniach, jest dla nas ogromnym wyróżnieniem.

Mówi się, że drugi album ma potwierdzać klasę dobrze przyjętego debiutu, a trzeci to matura. W trakcie rozwoju Waszej, nazwijmy to po imieniu - mniej lub bardziej spektakularnej, jak na nasze warunki, kariery- zdążyliście zarówno zjednać sobie spore grono słuchaczy, jak i hejterów czy nierozumiejących fenomenu pieniaczy. Czy w związku z tym czujecie jakąkolwiek presję? Uważacie, że macie coś do udowodnienia?

Uważam, że progres jest wskazany zawsze. Nie można spoczywać na laurach, więc każdy kolejny album musi być lepszy od poprzednika. Tak będzie w tym wypadku. Drugi krążek zjada pierwszy na śniadanie. Czujemy presję, ale tylko taką, którą wywarliśmy na siebie sami. Mam jednak momentami wrażenie, że ten album będzie sporym zaskoczeniem, ponieważ często spotykam się z tym, że ludzie szufladkują nas w kompletnie inny sposób, niż my sami to widzimy.

Nie wyobrażam sobie sytuacji, że komponuję numery tylko po to, żeby w pierwszej kolejności przypadły do gustu komuś innemu, a później mi. Absurd. Jeśli ja nie będę ich pewny, wtedy słuchacz na pewno nie będzie zadowolony.

Skoro już mówimy o dwójce, kiedy możemy spodziewać się premiery?

Chcemy mieć dopięte wszystko na ostatni guzik i z niczym się nie spieszymy, więc materiał ujrzy światło dzienne na początku jesieni. W połowie wakacji pojawi się pierwszy singiel. Planujemy również kilka teledysków. Ta płyta to dla nas ogromne wydarzenie, więc premiera musi być "gruba".

W ramach promocji zespołu klipy, lyric video, spoty, a nawet udziały w konkursach to codzienność. Co do tego ostatniego, wygraliście jeden z etapów konkursu do Ursynaliów. Uważasz - bazując na własnym doświadczeniu i obserwacjach tego typu przeglądów / kompetycji, że mają one sens? Lwia część muzyków żyje w przekonaniu, że wszystko jest z góry ustawione. Wasz przypadek temu rzeczy.

Rzeczywiście tego typu imprez i przeglądów jest mnóstwo. Stało się to swojego rodzaju metodą na wypełnienie darmowego lineup`u. Z jednej strony może to irytować, ale z drugiej - dlaczego nie skorzystać z takiej opcji? Zespoły, które mają możliwość pokazania się na takim evencie, nie muszą same organizować koncertu, mają to zapewnione przez kogoś innego.

Sama forma konkursu czy też przelądu nie do końca mi odpowiada ze względu na to, że pojawia się rywalizacja, która w świecie muzyki do niczego nie jest potrzebna. Muzycy patrzą siebie spod byka. Dlatego uważam, że uczestnictwo w przeglądach jest dobre tylko na początku działalności kapeli. Rok, może dwa lata i trzeba robić swoje.

Oczywiście pojawiają się wielkie imprezy, gdzie w konkursach biorą udział nawet gwiazdy z długim stażem. A jeśli chodzi o przekonanie, że wszystko jest z góry ustawione, to zapewniam Cię, nie jest to regułą. Owszem, werdykty wydają ludzie, więc wszystko się może zdarzyć, ale nie można się tym zrażać. Naprawdę uważam, że trzeba przestać słuchać narzekania innych i robić swoje najlepiej, jak tylko się da. Wcześniej czy później zostanie to docenione.

Przejście na kolejny, wyższy poziom w Polsce jest bardzo trudne. Problem nie jest obecny tylko u nas. Jak się okazuje, na naszym rynku po części jest to wina braku dobrze rozwiniętego managementu muzycznego. Owszem, istnieje już akademia menedżerów muzycznych, są prowadzone warsztaty, zajęcia, ale sama wiedza z zakresu marketingu to nie wszystko. Co Ty o tym sądzisz?

W Polsce to chyba wszystko jest trudne i pod górkę (śmiech). Przejście na wyższy poziom wymaga ciężkiej pracy, oddania i poświęcenia. Nie jestem do końca przekonany, czy zespoły mają tego świadomość.

Wiadomo, że idealnie byłoby mieć świetnie rozwinięty management, ale spójrzmy prawdzie w oczy - to działa w obie strony. Firmy zajmujące się managementem musiałyby mieć zysk z zespołów. Zresztą nie czuję się odpowiednią osobą, aby wypowiadać się na ten temat. Wydaje mi się, że jeśli zespół jest na dobrej drodze, żeby wskoczyć na top, to dobry menadżer się znajdzie. Takie mam o tym wyobrażenie.

Często aby korzystać z usług menedżerskich czy w ramach agencji bookingowych, trzeba wykazać swą popularność. Pomagają, a jednocześnie, jak od kilku dni możemy przeczytać, a nawet zobaczyć w formie video określone stanowiska, facebookowelajki na profilach metalowych zespołów również szkodą. Głównie przez to, że tak jak w biznesie, kupujemy puste "łapk", aby podbić status profilu. Jaki jest Twój pogląd na to zjawisko?

Jestem bardzo sceptycznie nastawiony do tego zjawiska. Według mnie wszystko idzie w złym kierunku. Ludzie przesiadują godzinami przed monitoremi z podpartą brodą tępo gapią się na aktualności facebook`a i kliknięcie "lubię to" to dla nich ułamek sekundy. Ale żeby takie osoby pojawiły się na koncercie? To już graniczy z cudem.

Mnóstwo kapel pada ofiarą takich "klikaczy", stąd też akcje typu: "Nie pierdolę, że idę na koncert". Brak jest konsekwencji w takim działaniu. Oczywiście obserwowanie liczby potencjalnych uczestników koncertów jest to bardzo przyjemne i może motywować, ale trzeba być bardzo ostrożnym i na pewno podchodzić z wielkim dystansem do takich deklaracji. My robimy swoje. Jeśli organizujemy koncert lub tworzymy nowe wideo to chcemy zrobić tak, żeby te głosy były zasłużone!

Obserwujesz scenę oraz rozwój innych zespołów. Jakie według Ciebie są najczęściej popełniane błędy przez startujących muzyków? Czego zdecydowanie powinni się wystrzegać, a co może przynieść im naukę (nauczkę!) na przyszłość?

Powiem Ci szczerze, że przestałem obserwować scenę jakiś czas temu, bo według mnie niewiele się zmienia. Świat idzie do przodu, a wydaje mi się, że Polska jest jeszcze dalej w tyle niż była. Zamiast czerpać wzorce ze światowych liderów czy topowych gwiazd, obserwuje się to, co dzieje się u kolegi z podwórka i sukcesem jest zrobienie czegoś choć trochę lepszego, albo na podobnym poziomie. Ja się nie chcę denerwować.

Nie twierdzę oczywiście, że my robimy coś co jest genialne, ponieważ brakuje nam bardzo dużo. Jesteśmy ograniczeni wieloma czynnikami: finansami, umiejętnościami, czasem, prozą życia itp. Ale myślę, że jeśli chodzi o wyobraźnię i podejście do tematu, to nie możemy sobie zbyt wiele zarzucić.

Osobiście nienawidzę dziadostwa, kiczu i tandety. Jeśli coś takiego się wydarzy (bo nie twierdzę, że jesteśmy idealni, daleko nam do tego), wtedy zrobię wszystko, żeby nie popełnić tego samego błędu. I wydaje mi się, że to jest recepta na sukces. Z każdym dniem trzeba być coraz lepszym, z każdą nową rzeczą, którą się tworzy, być o krok do przodu od poprzedniej. Nie ścigać się z nikim. Jest sporo miejsca dla wszystkich na tym świecie. Trzeba również być pokornym i przyjmować krytykę, oczywiście tę konstruktywną.

Niestety, jeśli poświęciłbyś czas na słuchanie wszystkich opinii, to mógłbyś oszaleć. A wiadomo, że najmniejsze psy najgłośniej szczekają i nic z tego nie wynika. Trzeba nauczyć się widzieć siebie z perspektywy trzeciej osoby. Nie narzekać, nie szukać winy u innych. I powtórzę - nie tolerować tandety, którą niestety ten kraj ocieka. Podejrzewam, że to co napisałem, zostanie odebrane jako moja arogancja, więc nie publikuj tego proszę (śmiech).

Rozmawiał: Grzegorz Pindor

Fot.: Bandphoto / www.bandphoto.pl

Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu