Roksan Kandy K2 CD
Obudowy opierają się na grubej, czarnej ramie i sprawiają bardzo dobre wrażenie. Roksan Kandy K2 możemy kupić w dwóch wersjach kolorystycznych frontu - czarnej albo naturalnego aluminium. Ta ostatnia, którą otrzymaliśmy do testu, prezentuje się wybornie. Aluminium kontrastuje z ciemną częścią, obejmującą wszystkie elementy funkcjonalne. W przypadku odtwarzacza musiał się więc tam znaleźć mechanizm, faktycznie ulokowany dokładnie w centrum.
Na błyszczącej powierzchni, gdzie obok tacki znajdują się także wszystkie klawisze, pojawią się również, niestety szybko, odciski palców. Zielony kolor wyświetlacza przypomina niektóre odtwarzacze sprzed lat, a zaledwie kilka pól czasowych oraz matryca numeryczna sugerują, że to urządzenie o ściśle sprecyzowanych funkcjach. Czyta wyłącznie płyty CD (poradzi sobie także z CD-R i CD-RW), natomiast nie odtworzymy plików MP3.
Roksan Kandy K2 CD ma podstawowe wyjścia audio w zakresie sygnałów analogowych, za to dział wyjść cyfrowych jest specjalnie rozbudowany - oprócz gniazda optycznego i elektrycznego koaksjalnego jest także profesjonalny standard AES/EBU. Nie niesie to praktycznych skutków, ponieważ w ofercie firmy nie ma zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego.
W pięknej obudowie jest sporo przestrzeni, by swobodnie zmieścić wszystkie układy, i zostaje jeszcze bardzo dużo wolnego miejsca. Ulokowany w centrum mechanizm, podłączono do dużej płytki tuż za nim. Na niej znalazła się większość obwodów. Bazą dla zasilacza jest pojedynczy transformator toroidalny z odczepami dla sześciu niezależnych regulatorów napięcia.
Zarówno zasilacz, stopnie sterowania, jak i przetwornik C/A to jeden druk. Główny zegar taktujący jest dziełem Roksana, kość konwertera to Burr Brown PCM1798 o parametrach 24 bity/192 kHz.
Zaskakującym dodatkiem jest systemowy pilot, z podświetlaną, dotykową matrycą i funkcją samouczącą. Można nim obsłużyć nie tylko cały system Roksana Kandy K2, ale i wiele innych urządzeń. Taki gadżet dołącza się tylko do niektórych drogich amplitunerów, a w sprzęcie stereo to absolutny rarytas.
Roksan Kandy K2 AMP
Wzmacniacz Roksan Kandy K2 AMP zbudowany został na tej samej platformie co odtwarzacz. W centralnym miejscu, gdzie w cedeku zainstalowano mechanizm, pojawił się segment diodowy, który sygnalizuje wybrane wejście. Za selektorem źródeł stoi więc nowoczesne sterowanie, a wybór odbywa się sekwencyjnie za pomocą dwóch klawiszy lub znakomitego, bardzo przejrzystego pilota.
Wzmacniacz wygląda ekspansywnie z powodu błyszczącego pokrętła wzmocnienia, w towarzystwie którego przyciski wydają się niknąć, podobnie jak zakamulflowane czarne gniazdko słuchawkowe (w standardzie 3,5 mm). Tak samo jak odtwarzacz Roksan Kandy K2 CD, stoi on na dość cienkich, ale i wysokich czarnych nóżkach, które wspomagają chłodzenie (zwłaszcza gdy odtwarzacz postawimy na wzmacniaczu).
A jest się czym przejmować, bo z niewielkiej skrzynki Kandy ma (zgodnie z deklaracjami producenta) płynąć moc niemal 2 x 200 W przy 4 omach. Producent wprawdzie zaleca stosowanie kolumn 8-omowych, lecz nie zabrania też podłączania 4-omowych.
Wzmacniacz Roksan Kandy K2 AMP dysponuje aż siedmioma wejściami, w tym dla gramofonu z wkładką MM oraz specjalnym wejściem typu bypass, pozwalającym w łatwy sposób integrować urządzenie z systemem wielokanałowym, sterowanym z procesora. Jest także wyjście z przedwzmacniacza.
Roksan Kandy K2 AMP to zdumiewająco zaawansowane urządzenie w swojej klasie cenowej, szczególnie gdy uwzględnimy jego pochodzenie. Zwarta konstrukcja wewnętrzna pokazuje wiele ambitnych i jednocześnie mądrych rozwiązań. Obszar jednej głównej drukowanej płytki podzielono na strefy. W pobliżu gniazd wejściowych zainstalowano układy przedwzmacniacza, selekcja źródeł odbywa się w hermetycznych przekaźnikach.
Przesunięcie potencjometru głośności na tył płytki i połączenie go z pokrętłem za pomocą długiego trzpienia jest rozwiązaniem bardzo korzystnym (wydatne skrócenie ścieżki sygnałowej), ale rzadko stosowanym.
W każdym kanale pracują aż cztery tranzystory mocy firmy Toshiba (pary K1529/2SJ200) - wszystkie na dużym, ustawionym w poprzek obudowy radiatorze. Tuż przy sekcji mocy ulokowano kondensatory buforujące zasilanie.
Natomiast sam transformator (toroid Noratel) przeniesiono do lewej części obudowy, gdzie korzysta z ekranowania zapewnionego przez radiator. Oddzielne odczepy przygotowano dla układów przedwzmacniacza (dodatkową filtrację przydzielono sekcji preampu gramofonowego) oraz stopni mocy. Wzmacniacz Roksan Kandy K2 AMP jest w sumie zasilany z czterech niezależnych szyn. Komendy sterujące z ekranowanego przedniego panelu są przesyłane taśmą do przedwzmacniacza.
Kandy K2 CD + Kandy K2 AMP - odsłuch
Niekiedy ze wzmacniaczy o wysokiej mocy słychać potężne brzmienie nawet przy umiarkowanych poziomach wysterowania, jednak wcale nie zawsze - często duże końcówki mocy ukazują swój potencjał tylko w chwilach, gdy pojawi się na to wyraźnie zamówienie. W normalnych warunkach grają spokojnie, bez porywczości. Mocne wzmacniacze potrafią też grać finezyjnie i urokliwie, wcale nie trzeba w tym celu kupować lampowego słabeusza.
Roksan Kandy K2 AMP zachowuje się zgodnie z najlepszymi wzorcami, nie wykorzystuje swojej siły bez względu na okoliczności, trzyma ją w odwodzie, choć - może podświadomie - ciągle słychać jego swobodę i gotowość.
System Roksana lubi grać delikatnie, podobnie jak Micromega, a zupełnie inaczej niż Exposure, zawsze dobitny i zdecydowany; wzmacniacz Roksana nie jest jednak słabeuszem, tyle że nie tworzy napięcia, lecz sprawuje pełną kontrolę i gra z doskonałą "techniką" w najlepszym tego słowa znaczeniu - nie sztucznie, lecz dokładnie i w każdej sytuacji swobodnie.
Połączenie melodyjności i precyzji jest tu wyjątkowe i nie znajduje godnych konkurentów; Denon gra nawet neutralniej, bardziej bezosobowo, lecz Roksan Kandy K2 oferuje więcej swingu, płynności i dawkę ciepła.
Z muzykalnością systemu wiąże się jego komunikatywność - nie są to więc "ciepłe kluchy", lecz zdolność do wydobycia i bezpośredniej transmisji emocji, bardzo różnych i niepoddawanych obróbce "doładowującej" agresję, a zatracającej subtelność.
Średnica trochę dryfuje w stronę pastelowości i zmiękczenia, wysokie tony nie poddają się jednak nadmiernemu uspokojeniu, są czasami aksamitne, a czasami… metaliczne, co tylko dowodzi ich dyspozycyjności.
Bas - wyśmienity, tutaj wzmacniacz Roksan Kandy K2 AMP zdradza swoją solidność nawet bez podkręcania głośności, zwinnie podaje najmocniejsze uderzenia, energetyzuje nawet kolumny, których nie podejrzewaliśmy o chęć odtwarzania niskich częstotliwości, i trzyma wszystkie wydarzenia w ryzach.
Roksan Kandy K2 może spokojnie służyć wymaganiom brzmień syntetycznych lub ciężką ścianą rockowego grania. Nigdy nie dochodzi, oczywiście w ramach praktycznych warunków, do osiągnięcia czy nawet zbliżenia się do granicy wydolności, powyżej której mogłaby się pojawić kompresja i utrata szczegółowości. Czar i moc za bardzo umiarkowaną cenę.