LA AUDIO
M-5

Do tego, że wzmacniacze z całego świata są produkowane w Chinach, dawno się przyzwyczailiśmy i nie jest dla nikogo zaskoczeniem przedziwna kombinacja napisów na tylnych ściankach, zapewniających, że "urządzenie zaprojektowano, wymyślono, dopieszczono i klepnięto w..." - tutaj można wstawić dowolny kraj z tzw. Zachodu. Od paru lat przybywa jednak firm z Chin, które projektują i sprzedają ładne urządzenia pod swoimi własnymi nazwami.

Testy porównawcze

M-5
MYRYAD
Z240
M-5
PIONEER
A-70

Nasza ocena

Wykonanie
Mało luksusowa, ale bardzo solidna obudowa z ładnym frontem. Ciekawe lampy, dobre transformatory, technika na poziomie.
Laboratorium
Bardzo niski, jak na "lampę", poziom szumów – S/N wynosi 85 dB, dzięki czemu, mimo niskiej mocy wyjściowej, dynamika zbliża się do 100 dB (97 dB).
Brzmienie
Ciepłe, gęste, koherentne. Bas bez mocnego rysunku, ale z dobrą energią. Pasmo przenoszenia (rys.1) pokrywa zakres niskich częstotliwości, przy 8-omach biegnie liniowo aż do 40 kHz, powyżej których następuje gwałtowny spadek, a potem wzbudzenie układu (umiarkowane), natomiast przy 4 omach poziom delikatnie obniża się już od 4 kHz, lecz utrzymuje powyżej poziomu -1 dB do 20 kHz i -3 dB aż do 100 kHz.
Artykuł pochodzi z Audio

Firma LA Audio Electronic Co,. Ltd powstała w roku 1988 i, jak czytamy w szczątkowych materiałach, od początku była nastawiona na produkcję wzmacniaczy lampowych; ma swoją własną fabrykę, w której wzmacniacze są ręcznie składane, testowane i wstępnie wygrzewane.

Ważną informacją jest to, że samodzielnie wykonuje większość podzespołów, w tym transformatory, kluczowe dla każdego wzmacniacza lampowego. W przeciwieństwie do sporej części zachodnich firm, LA Audio kontroluje każdy etap produkcji.

"Form follows function" - to ukute przez zwolenników Bauhausu hasło jest przez prasę audio bardzo chętnie używane. Ma podkreślać prymat funkcji produktu nad jego designem. Bo dla audiofila "liczy się tylko dźwięk". Jak każda tego typu "prawda", tak i ta jest półprawdą.

Po pierwsze - czy to melomani, czy audiofile, czy zwykli użytkownicy AGD - wszyscy wolą się otaczać przedmiotami ładnymi, estetycznymi. Zatem producenci audio od dłuższego czasu zwracają baczniejszą uwagę na projekt plastyczny. Po drugie, w większości wypadków ukrytą sprężyną wpływającą na formę produktu jest jego cena, a więc dostępny budżet.

Wzmacniacz LA Audio M-5 w znacznej mierze obydwa te "prawidła" obchodzi, bo jego wygląd naprawdę wynika z funkcji; taka forma wzmacniacza lampowego - z pewnymi modyfikacjami, ale jednak - powtarza się od lat 30. ubiegłego wieku. A jakość budowy zdaje się sugerować znacznie wyższą cenę.

LA Audio M-5 zbudowano z grubych, chromowanych blach (góra, boki, tył i spód) oraz ładnie wyglądającego akrylu (front). Na tym ostatnim odcinają się mosiężne, złocone gałki siły głosu i zmiany wejść oraz wyłącznik sieciowy.

Ten ostatni jest mechaniczny, nie ma trybu standby, dzięki czemu firma omija dwa problemy; wykreśla układ stand-by z cennika i nie musi walczyć o jak najmniejsze zużycie prądu (wymogi Unii Europejskiej mówią o 0,5 W).

Zresztą, bądźmy szczerzy, wzmacniacz lampowy jest jednym wielkim grzejnikiem, w którym duża część mocy jest zamieniana na ciepło, i w jego przypadku troska o środowisko zakrawa o hipokryzję.

Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?

LA Audio M-5 to w dalekowschodnich wzmacniaczach klasyka.
LA Audio M-5 to w dalekowschodnich wzmacniaczach klasyka.

Na czarnym akrylu przedniej ścianki naniesiono czerwone opisy - to element odróżniający produkty LA od konkurencji. Jego bryła jest jednak absolutnie klasyczna i przypomina produkty PrimaLuny. Wrażenie to potęguje solidna "klatka" zakrywająca lampy i chroniąca użytkownika przed poparzeniem - kolejny pomysł UE. Umieszczono pod nią lampy, zarówno przedwzmacniacza, jak i końcówki mocy.

Na wejściu pracują chińskie 6N1 (6AQ8, ECC40) - niewielkie triody. Podwójne triody pracują również w układzie odwracającym fazę - też chińskie, 6N2 (odpowiednik 12AX7). W końcówce znajdziemy znacznie bardziej "odjechane" lampy, rzadko spotykane 6AS7.

Wyglądają jak pomniejszona wersja 300B, przede wszystkim z powodu kształtu bańki. To bardzo ciekawa lampa, zaprojektowana w USA w 1936 roku, a więc trzy lata przed 300B - podwójna trioda sporej mocy, żarzona pośrednio.

Mamy więc do czynienia z układem w całości triodowym, z końcówką pracującą w push-pullu, w klasie A. Za lampami widać trzy identyczne kubki transformatorów - dwóch wyjściowych i jednego zasilającego.

LA Audio M-5 wygląda bardzo schludnie, chociaż nie ma tu nic, co by wymagało zaawansowanej obróbki mechanicznej. Podobnie wyglądają też gniazda, widoczne na tylnej ściance; głośnikowe z odczepami dla 4 i 8 omów oraz trzy pary wejść liniowych.

Montaż wewnątrz LA Audio M-5 jest mieszany - częściowo punkt-punkt, za pomocą kabelków i elementów lutowanych bezpośrednio do nóżek lamp, a częściowo na płytach drukowanych. Te ostatnie wykorzystuje sekcja wejściowa i sterująca, a także zasilacz.

Nie ma tu bardzo drogich elementów, choć kondensatory sprzęgające z logo LA Audio (bardzo przypominające te, które widziałem w Xindaku) są polipropylenowe. Dobrze wyglądają też oporniki i potencjometr - duży, czarny Alps.

Selektor wejść jest otwarty, czyli tańszy. Zasilanie jest osobne dla lewego i prawego kanału - z transformatora zasilającego wychodzą osobne uzwojenia wtórne. Choć funkcjonalność testowanego wzmacniacza jest minimalna - tylko trzy wejścia i żadnych wyjść, o DAC-u na pokładzie nie wspomniawszy, M-5 ma coś, czego nie ma większość wzmacniaczy lampowych, kosztujących mniej niż 10 000 zł - zdalne sterowanie głośnością.

W M-5 zastosowano układ mieszany - końcówka mocy została zmontowana metodą punkt-punkt na podstawkach lamp, a pozostałe sekcje na płytkach drukowanych. Z tyłu widać zasilacz dual-mono.
W M-5 zastosowano układ mieszany - końcówka mocy została zmontowana metodą punkt-punkt na podstawkach lamp, a pozostałe sekcje na płytkach drukowanych. Z tyłu widać zasilacz dual-mono.

Odsłuch

Wzmacniacz LA Audio M-5 to urządzenie egzotycznej, mało znanej firmy z Tajwanu. Już samo to wzmaga czujność - znacznie łatwiej przyjmuje się produkty firm, które znamy, albo o których informacje są rozsiane po całej "sieci". A jeśli zastosowane lampy - kiedy mamy do czynienia ze wzmacniaczem lampowym - są inne niż doskonale znane EL84/34, KT88 itp., to czerwona żarówka alarmu miga jak szalona.

Nie miał wzmacniacz LA Audio M-5 łatwej drogi do wysokiej oceny. Choć jego brzmienie jest lampowe niemalże archetypicznie, to jednak nie jest to hi-end. "Lampowość" LA Audio M-5 przejawia się w kilku cechach - wyraźnych i nie do pomylenia z niczym innym.

To przede wszystkim absolutna zgodność wszystkich podzakresów, gładkość i "fizjologiczność". To również świetnie zagęszczone i definiowane wokale oraz sposób podawania akustyki. Ale też nie najwyższa rezolucja, słabo definiowany niższy bas i ogólna dominacja substancji nad detalem.

Myślę, że bez specjalnego krygowania się można powiedzieć o testowanym wzmacniaczu: "ciepły". Wyraźnie i jednoznacznie. Czy będzie się to podobało? Po to jest ten wzmacniacz... Urządzenie nie udaje niczego innego, tak jakby jego projektant zdawał sobie sprawę z ograniczeń i sprawnie się w ich ramach poruszał.

Ukryte w klatce lampy to podwójne, pośrednio żarzone triody 6AS7. Pierwotnie pracowały w zasilaczach jako lampy stabilizujące napięcie DC.
Ukryte w klatce lampy to podwójne, pośrednio żarzone triody 6AS7. Pierwotnie pracowały w zasilaczach jako lampy stabilizujące napięcie DC.

Głosy ludzkie są dobrze "podparte", mają własną siłę i proporcjonalny akompaniament. Szczególnie zyskują na tym - wydawałoby się - odległe gatunki muzyczne: wokalistyka barokowa i elektronika.

Kiedy Alison Moyet zaśpiewała z płyty "The Minutes", z towarzyszeniem świetnie zaaranżowanych instrumentów elektronicznych - było bosko. Decydowała o tym zarówno bardzo ładna, ciepła barwa, jak i coś w rodzaju "zawieszenia" w pokoju, między kolumnami.

Tło jest przez ten wzmacniacz wydobywane z niebytu, w który wrzucają go sucho brzmiące wzmacniacze i kolumny. Podobnie z wyrafinowanym wykonaniem "Duetti da Camera" Haendla (La Risonanza/Fabio Biondi), gdzie minimalne instrumentarium i dwa głosy tworzyły gęstą strukturę, niepozostawiającą w tym obrazie luk, nieciągłości.

LA Audio M-5 gra też energetycznie. To nie jest nudne i spokojne granie tylko dlatego, że jest ocieplone. Nasycony środek pasma i świetne jego powiązanie z górą, wparte mocnym średnim basem, sprzyjają "kumulacji" oraz "muzycznej komunikacji".

Specyfikacja techniczna

LA AUDIO M-5
Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 8 Ω, 2x 15/16 (THD+N=5%)
Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 4 Ω, 2x 3/21 (THD+N=5%)
Czułość (dla maksymalnej mocy) [V] 1x 0,4
Stosunek sygnał / szum (filtr A-ważony, w odniesieniu do 1W) [dB] 85
Dynamika [dB] 97
Współczynnik tłumienia (w odniesieniu do 4 Ω) 21
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
LA Audio M-5

Wzmacniacze lampowe mają w naszych testach pewne fory - ustalamy maksymalną moc wyjściową zarówno przy granicy THD+N=1%, jak i przy 5%. W pierwszym przypadku oraz impedancji 8-omowej, M-5 dostarcza 15 W, natomiast przy 4 omach - zaledwie 3 W.

Jednak, o ile przy 8 omach dalsze zwiększanie poziomu wywołuje już lawinowy wzrost zniekształceń i przy 5% pojawia się tylko o jeden wat więcej, to dla 4 omów, przy 5%, osiągamy "aż" 21 W. Urządzenie ma przy tym niższą, niż standardowa, czułość, do osiągnięcia mocy maksymalnej potrzebny będzie sygnał o napięciu 0,4 V.

Natomiast pozytywnie zaskakuje bardzo niski, jak na "lampę", poziom szumów - S/N wynosi 85 dB, dzięki czemu, mimo niskiej mocy wyjściowej, dynamika zbliża się do 100 dB (97 dB).

Pasmo przenoszenia (rys.1) pokrywa zakres niskich częstotliwości, przy 8-omach biegnie liniowo aż do 40 kHz, powyżej których następuje gwałtowny spadek, a potem wzbudzenie układu (umiarkowane), natomiast przy 4 omach poziom delikatnie obniża się już od 4 kHz, lecz utrzymuje powyżej poziomu -1 dB do 20 kHz i -3 dB aż do 100 kHz.

Spektrum harmonicznych (rys. 2) pokazuje wysokie zniekształcenia niższych rzędów. Najsilniejsza druga harmoniczna sięga aż -51 dB, trzecia -61 dB, powyżej -90 dB leżą jeszcze czwarta, piąta i szósta. W tym przypadku nie można w ogóle mówić o zniekształceniach poniżej 0,1 % (rys. 3), można jednak wskazać korzystniejszą impedancję ze względu na poziom THD+N, którą jest 8 omów.

LA AUDIO testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu