DYNAUDIO
Evidence Platinum

Kolumn Dynaudio nie opisujemy co miesiąc, ale na tyle często i od tak dawna... Przede wszystkim ich zawartość techniczna zmienia się powoli, więc zwykle spotykamy się z rozwiązaniami już doskonale znanymi, stąd można powiedzieć, że testujemy je do znudzenia. Tym razem ponudzimy się jednak w wyjątkowym luksusie - Evidence Platinum to największe i najdroższe kolumny Dynaudio, jakie do tej pory przedstawialiśmy. 

Nasza ocena

Wykonanie
Potężne i delikatne. Smukła konstrukcja z układem pozornie trójdrożnym, symetrycznym, a faktycznie jeszcze bardziej skomplikowanym, służącym uzyskaniu optymalnych charakterystyk kierunkowych. Edycja Platinum "przelicytowuje" jakością komponentów i luksusowym wykonaniem, nawet jeszcze większe Evidence Master.
Laboratorium
Charakterystyka przetwarzania bliska idealnej liniowości w zakresie średnio-wysokotonowym, bardzo dobre rozpraszanie w płaszczyźnie poziomej, lekko wzmocnione niskie częstotliwości (-6 dB przy około 30 Hz). Umiarkowana efektywność 87 dB, impedancja 4 omy, ale o łatwym przebiegu.
Brzmienie
Fantastyczna koherencja, substancja, tkanka, barwa, a do tego piękna przestrzeń, z kapitalnie plastycznymi lokalizacjami. Umiarkowana dawka ciepła wzmacnia naturalność, nie zatrzymując dynamiki i dokładności. Detal zniuansowany, bas gęsty i czytelny, a średnica... jak w bajce - najważniejsza. Wzorzec firmowego brzmienia Dynaudio
Artykuł pochodzi z Audio

Odsłuch

Niedawno opisywałem Excite 44 (11/2016), kolumny z dziesięć razy tańsze... Bardzo mi się podobały i ani trochę się z tego stanowiska nie wycofam; nawet przypomnę i podkreślę, że ich brzmienie może być zaskoczeniem nawet dla miłośników Dynaudio.

Dla mnie było frapujące do tego stopnia, że wysunąłem teorię, iż niektóre firmy dysponują taką technologią i doświadczeniem, że przy odpowiednio "ustawionej" produkcji (obniżeniu kosztów przy dużej skali), oszczędzając na luksusie w wykonaniu obudów i innych high-endowych gadżetach, są w stanie zbliżyć się do maksymalnej jakości dźwięku (leżącej w zakresie ich możliwości, a nie w skali absolutnej) już w okolicach ceny Excite 44... co by, niestety, oznaczało, że nawet za cenę wielokrotnie wyższą nie dostaniemy już od tych firm nic wyraźnie lepszego...

Mam więc kłopot opisując Evidence Platinum, bo albo zachowam się niepolitycznie, podtrzymując taki pogląd, albo muszę się z niego wycofać... Mógłbym też w ogóle do tego wątku nie wracać, jednak chcę go "twórczo rozwinąć."

Nie odwołuję tego, co wcześniej napisałem, jednak różnica, jaką słychać między Evidence Platinum a Excite 44, jest, nomen omen, zarówno ewidentna, jak i ekscytująca; pokazuje, że "trochę lepiej" może wprowadzić nas na inną orbitę.

Jednak zarówno orbita, na której znajduje się Excite 44, jak i orbita Evidence, znajdują się tak wysoko, że o ile jesteśmy w stanie dostrzec dzielący je dystans, to trudniej go... opisać, ważąc wszystkie argumenty tak, aby nie przesadzić w żadną stronę, nie degradować jednych, nie obiecywać cudów w przypadku drugich, ale też sytuacji nie spłaszczyć.

Tak czy inaczej, żeby jej nie sprowadzić do banału i uproszczonych wniosków. Na pewno nie pojawi się tutaj odpowiedź, czy "warto" płacić 200 tysięcy zamiast 20 tysięcy za parę kolumn. I tego chyba wyjaśniać długo nie trzeba - nie tylko mamy różne potrzeby, ale i różne możliwości, każdy musi znaleźć własne rozwiązanie tego problemu. A przecież pomiędzy Excite 44 a Evidence Platinum są jeszcze C2 i C4 Platinum...

Dynaudio Excite 44 uraczyły mnie dźwiękiem pięknie zrównoważonym, plastycznym, pełnym kultury, ale też żywym i charyzmatycznym, lecz Dynaudio Evidence Platinum pokazały jeszcze większe bogactwo wybrzmień, większą skalę dźwięku i specjalne połączenie spokoju z dynamiką. Dobre zrównoważenie to już sprawa oczywista, przynajmniej dla Dynaudio. Zresztą nie trzeba się wspinać aż na ten pułap, aby przejść nad tym do porządku dziennego, więc nie ma w ogóle sensu rozważać "ilościowych udziałów" poszczególnych podzakresów w całym obrazie.

Zwrotnica - cewki tylko powietrzne, kondensatory tylko polipropylenowe. Nie wygląda na bardzo skomplikowaną, ale w tym ujęciu nie widać elementów znajdujących się na jednej ze ścianek. Umieszczone na skrajach cewki taśmowe różnią się wielkością - co najprawdopodobniej związane jest z dwoma różnymi częstotliwościami podziału głośników niskotonowych, rozdzielonych nie tylko między dwa moduły (górny i dolny), ale i też inaczej filtrowanych (zewnętrzne - niżej, wewnętrzne - wyżej).

Zwrotnica - cewki tylko powietrzne, kondensatory tylko polipropylenowe. Nie wygląda na bardzo skomplikowaną, ale w tym ujęciu nie widać elementów znajdujących się na jednej ze ścianek. Umieszczone na skrajach cewki taśmowe różnią się wielkością - co najprawdopodobniej związane jest z dwoma różnymi częstotliwościami podziału głośników niskotonowych, rozdzielonych nie tylko między dwa moduły (górny i dolny), ale i też inaczej filtrowanych (zewnętrzne - niżej, wewnętrzne - wyżej).

Ktoś może zauważyć, że basu jest więcej niż z charakterystyki idealnie liniowej (co zresztą pokazują wyniki pomiarów), ale to sytuacja normalna dla tak dużych kolumn, które ustawia się w dużych salonach, daleko od ścian, w warunkach, w których trochę basu "ucieka".

Zacznijmy więc od basu - jest pełny, soczysty, obecny, ma przy tym wyjątkowo uprzejmą, ale i dostatecznie dokładną formę. Pojawia się nie tylko w mocnych uderzeniach, ale też w dźwiękach łagodniejszych, nie zawsze jest konturowy, bo i nie każdy naturalny dźwięk jest "ciosany".

Pojawia się też basowy "podkład", niebędący wcale smużeniem i przeciąganiem dźwięków, które powinny się już skończyć, lecz właśnie wydobyciem składowych, które zwykle giną, zupełnie zlewając się z falami mocniejszych dźwięków. Dynaudio zachowuje gradację i robi to płynnie, "analogowo", bas unika twardości, a przy tym jest czujny i czysty.

Dostajemy wyjątkową kombinację subtelności i mocy, chociaż gdy przychodzi do zadań ekstremalnych, Evidence jednak nie dowodzi, że jest basowym supermocarzem. Słyszałem uderzenia bardziej piorunujące, wciskające w fotel, przesuwające ściany, a także fale basowej magmy zalewające muzykę i cały pokój... Ale tutaj nie o to chodzi, i nawet jeżeli trochę brakuje do ostatecznej definicji i powalającej dynamiki, to sposób "podania" basu, jego wewnętrzna koordynacja i włączenie do całej kompozycji są wprost idealne, jeżeli chodzi o ogólny koncept kolumny, która ma grać muzykę, a nie "oddawać impulsy".

Oczywiście impulsy, tak jak detale, są dla muzyki ważne, ale Evidence po swojemu, czyli w znanym stylu Dynaudio, w najlepszym tego słowa znaczeniu, składa z nich muzykę, a nie wyciąga je przed szereg.

Wszystkie nagrania są w jakimś stopniu "oswojone". Może oznacza to dodanie czegoś, może odjęcie, a więc jakieś odejście od idealnej neutralności, ale jakże trudno byłoby pogodzić taki wniosek z ogólnym wrażeniem - muzyka płynie do nas homogenicznie, proporcjonalnie w każdym wymiarze, niczego do szczęścia więcej nie trzeba.

Nagrania chude, suche, jaskrawe, "cyfrowe" (oczywiście chodzi o pewne skojarzenie), dzięki Evidence nabierają ciała, jednak nie są sztucznie "ubasowione". Z kolei nagrania gęste, z mocnym fundamentem, nie są oczywiście osłabiane, pokazują się w pełnej krasie, jednak specjalna "higieniczność" basu Dynaudio gwarantuje, że nawet jego obiektywny nadmiar nie psuje muzyki, a tylko dodaje jej soczystości. Przejście z niskich do średnich tonów jest płynne, spójne, nasycone.

Kiedy zwrócimy uwagę na okolice kilkuset herców, niczego nie będzie brakowało, jest naprawdę super. Jednak w wielu kolumnach, aby osiągnąć efekt zdrowego, mocnego dźwięku, umocowanego właśnie w tym zakresie, trzeba dać mu pewną przewagę nad "wyższym środkiem".

Głośnik wysokotonowy nazwany został Esotar^2, ale oryginalnego Esotara D330, referencję z lat 90-tych ubiegłego wieku, przypomina tylko 28-mm, jedwabną kopułką, chociaż i ona jest obecnie inaczej nasączana. Neodymowy magnes to górny, płaski pierścień, głębszy pierścień na pierwszym planie tworzy komorę wytłumiającą, zamkniętą płaską płytką.

Głośnik wysokotonowy nazwany został Esotar^2, ale oryginalnego Esotara D330, referencję z lat 90-tych ubiegłego wieku, przypomina tylko 28-mm, jedwabną kopułką, chociaż i ona jest obecnie inaczej nasączana. Neodymowy magnes to górny, płaski pierścień, głębszy pierścień na pierwszym planie tworzy komorę wytłumiającą, zamkniętą płaską płytką.

Aby fortepian nabrał "ciała", a saksofon tenorowy był właśnie tenorowy, trzeba ten podzakres trochę "dopalić", co wiąże się też z tym, że wokale stają się mocniejsze, większe, nawet jeżeli nie wyraźnie niższe, to bardziej "męskie".

I też fajnie, bo w odbiorze, nie tylko moim, taki układ jest korzystny; mniej się nam podoba nadwyżka energii w okolicach kilku kHz, ale gdy są one "wycieniowane", poprawia to komfort, a naturalności szkodzi niewiele. Tym razem jednak nie ma miejsca na taką manipulację albo jest ona śladowa. Przysłuchując się specjalnie pod tym kątem wszystkim znanym wokalom, odebrałem je jako ustawione idealnie.

Góra jest gładka, jedwabista, bez żadnej skazy, z minimalną dawką własnego charakteru. Nie jest nadzwyczajnie ekspresyjna, bo nie jest wyeksponowana, ale jak na zastosowane zestrojenie, słychać dużo i pięknie. Znowu nie jest to działanie, które ma wywoływać dreszcze; zresztą wszyscy, którzy znają Dynaudio, doskonale wiedzą, z czym możemy mieć do czynienia w najlepszych kolumnach tej firmy.

To klasyka w nowoczesnym wydaniu, a więc odrobina słodyczy, miękkości, jednak na gruncie pełnej rozdzielczości i staranności - gradacja delikatności jest niezwykła, żaden drobiazg nie jest powiększany ani wyostrzany, a mimo to wszystko słychać doskonale, a selektywność nie oznacza nienaturalnego separowania, dźwięki na siebie zachodzą, przenikają się, każdy ma swoje miejsce, swój czas, swój kształt, ale i swoje sąsiedztwo, swoją atmosferę. W zasadzie odnosi się to do całego brzmienia, a nie tylko do wysokich tonów, które tak naprawdę... wcale na siebie uwagi nie zwracają.

Rekomendowana moc wzmacniacza, czyli bliżej znaczy mniej

Jak wspomniałem w komentarzu do pomiarów, producent podaje, w tradycyjny sposób, moc znamionową (IEC Long Term Power Handling). Jednak w tabelce z parametrami Evidence Platinum, będącej częścią obszerniejszego dokumentu poświęconego tym kolumnom, znalazłem dość ciekawą rubrykę (której nie ma w danych pokazywanych "na dzień dobry"), jest ona zatytułowana "rekomendowana minimalna moc wzmacniacza", i nie byłoby w tym jeszcze nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że "odpowiedzi" jest kilka. Zależą one - co przecież oczywiste, ale czego prawie nikt nie bierze pod uwagę - od odległości, w jakiej znajduje się słuchacz.

Większość audiofilów zdaje się sądzić, że jest jakaś wartość mocy potrzebnej, aby kolumny w ogóle zaczęły grać, aby je "wysterować", "napędzić", "pociągnąć". I że ta minimalna moc jest w naturalny sposób większa dla kolumn dużych, a mniejsza - dla małych. Rzeczywiste wartości mocy, które przekraczają "próg czułości" (nie chodzi o czułość zdefiniowaną jako poziom przy 1W z 1 m, ale o poziom, powyżej którego głośnik gra już "normalnie"), są bardzo niskie, rzędu dziesiątych, a nawet setnych części wata.

Oczywiście, żeby nie gubić mikrodetali w muzyce zawierającej również duże skoki dynamiki, nie możemy poprzestać na dziesiątych częściach wata, ale audiofilska skłonność do wyolbrzymiania tego problemu każe dzisiaj szukać nawet do małych i "łatwych" głośników co najmniej 100 W, żeby sobie z nimi "poradzić". Tymczasem o Dynaudio krążą opowieści, że to kolumny trudne, wymagające "prądu", więc czego można się spodziewać po takich kolosach jak Evidence Platinum?

Bez setek watów pewnie nie podchodź... No to dowiedzcie się ludkowie, producent to oświadcza, że przy odsłuchu z odległości 3 m minimalna moc wzmacniacza to... 20 W; 5 m - 60 W; 7 m - 120 W; dopiero 10 m - 250 W. Skąd takie zmiany? Przecież kolumna nic nie wie o naszej pozycji względem niej...

Oczywiście wynika to z prostej zależności - ciśnienie akustyczne spada z kwadratem odległości, a dostarczona moc przekłada się przecież na ciśnienie akustyczne (chociaż w większości na ciepło, to w stałej proporcji określonej przez efektywność). Przy czym Evidence Platinum wcale nie wyróżnia się wysoką efektywnością, a mimo to producent uznaje, że nawet przy skromnej czułości 87 dB (przy 4 Ω oznacza to efektywność tylko 84 dB!), z 3 m wystarczy nam "nędzne" 20 W.

Audiofile zastanawiający się nad doborem kolumn i wzmacniacza mówią zwykle o wszystkim; oczywiście o tym, jakiej muzyki słuchają, jak duże mają pomieszczenie. Jeżeli szukają kolumn, a mają już wzmacniacz lampowy - to o tym, na jakich on jest lampach. Jeżeli szukają wzmacniacza, a mają już kolumny, to o tym, że woofer jest duży albo mały, więc "wymaga" albo nie.

O tym, jaką moc ma ten wzmacniacz, a jaką impedancję głośnik, zwykle nie wiedzą, bo "parametry wszystkiego nie mówią", a już sprawą zupełnie pomijaną jest właśnie odległość, w jakiej siedzą od głośnika, jakby to nie miało żadnego znaczenia dla natężenia dźwięku; w odczuciu wielu audiofilów ma znaczenie tylko dla stereofonii - wiadomo, że nie można usiąść ani za blisko, ani za daleko...

Natomiast wielkość pomieszczenia staje się parametrem, który jednoznacznie wpływa na wnioski o użyteczności i poprawnej pracy określonych kolumn, sami producenci często podają zakres wielkości pomieszczenia, do którego odpowiednie są określone kolumny.

A przecież można mieć pomieszczenie 100-metrowe i usiąść w odległości 3 m; można mieć 20-metrowe i usiąść w odległości 5 m. To nieistotne? Jest jeszcze jedno prozaiczne pytanie: czy lubimy słuchać głośno, czy cicho? To też ważne w celu ustalenia, jaka moc jest nam potrzebna (zakładając, że mamy ustaloną efektywność kolumn).

Jednak zorientowałem się, że omawianie dopasowania kolumn i wzmacniaczy na bazie wspomnianych zależności, w ocenie wielu audiofilów nie jest celowe, bo mija się z jakimiś innymi, głębszymi problemami, najważniejsze jest jednoznaczne "wysterowanie" i określona porcja mocy, niezależna od odległości, od natężenia, od naszych potrzeb grania cicho lub głośno.

Żeby jednak wyjść naprzeciw obserwacjom wskazującym, że Dynaudio są "trudnym" obciążeniem, a niektóre wzmacniacze z nim sobie "nie radzą" (czego analiza charakterystyki impedancji Evidence Platinum, którą "widzą" wzmacniacze, jednak wcale nie potwierdza...), można zauważyć, że z powodu niższej efektywności, przy określonej wartości mocy ze wzmacniacza, grają one ciszej niż większość kolumn, co wedle absolutnie naukowych badań powoduje u słuchaczy wrażenie, że dźwięk jest... niższej jakości.

Wystarczy zrobić głośniej i będzie OK. Ale jeżeli nie ma już więcej mocy, to głośniej nie można - zgoda. Można jednak zrobić coś innego - przysunąć się do kolumn. Eureka - wtedy wzmacniacz jakoś "sobie radzi." Bo ostatecznie nie chodziło o moc, ale o natężenie dźwięku.

Dopasowanie wzmacniacza do kolumn to oczywiście sprawa wielowątkowa i proste zależności, które przytoczyłem, jak też rekomendacje Dynaudio, dotyczące minimalnej mocy, ostatecznie wszystkiego nie wyjaśniają. Spotkacie wzmacniacze o wyższej i niższej mocy, które "sobie radzą" albo "nie radzą" z danymi kolumnami, ale nie ma co dorabiać teorii do praktyki, że stoi za tym zawsze "wydajność prądowa".

Z wielu różnych powodów jedne kombinacje będą nam się podobać, a inne nie. Warto jednak wiedzieć i uwzględnić relacje podstawowe, zanim będzie się wchodzić w szczegóły, i warto jednych nie mylić z drugimi. Mam nadzieję, że autorytet Dynaudio jest dostatecznie duży (jeśli nie jest nim podręczniki fizyki), aby audiofile wzięli powyższe pod uwagę.

Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

DYNAUDIO Evidence Platinum
Moc wzmacniacza [W] 550 wg danych producenta
Wymiary [cm] 194 x 39 x 51 z cokołem
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 87
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium Dynaudio EVIDENCE PLATINUM

Charakterystyka impedancji nie pokazuje wielkości ani złożoności Evidence Platinum; wręcz przeciwnie, wygląda bardzo spokojnie, chociaż tak właśnie najczęściej prezentują się impedancje Dynaudio. Wynika to w dużej mierze z zastosowania "łagodnych" filtrów 1. rzędu, które nie skutkują ani dużymi nachyleniami zboczy charakterystyk przetwarzania, ani gwałtownymi zmianami impedancji, chociaż na tak niewielką zmienność impedancji w całym pasmie może też mieć wpływ zastosowanie dodatkowych filtrów linearyzujących, też stosowanych w niektórych konstrukcjach duńskiej firmy.

Mała zmienność modułu impedancji oznacza niewielkie kąty fazowe impedancji, co ułatwia zadanie wzmacniaczom, chociaż myśląc o tym, jak "trudna" jest impedancja dla wzmacniacza, bardziej bierzemy pod uwagę minimalne wartości modułu w zakresie niskich częstotliwości, gdzie zapotrzebowanie na prąd jest największe. Pod tym względem Evidence Platinum nie jest już "ciastkiem z kremem", chociaż nie jest też obciążeniem wyjątkowo trudnym - z minimum o wartości 3,5 Ω (przy 100 Hz), oznacza impedancję znamionowo 4-omową, co zresztą deklaruje sam producent. Z kolei czułość okazała się niższa od zapowiadanych 89 dB - w pomiarze symulującym przestrzeń otwartą uzyskaliśmy 87 dB, ale jest to wynik zupełnie normalny, a w kontekście bardzo wysokiej mocy, pozwalający na uzyskanie wysokich poziomów SPL (producent podaje jednoznacznie moc maksymalną, jaką można dostarczyć - 550 W).

Charakterystyka przetwarzania też jest typowa dla Dynaudio, co jest tylko komplementem. Co prawda trudno wskazać na jej wyraźną przewagę nad charakterystykami wielu tańszych konstrukcji Dynaudio, które też zostają "dopieszczone", bo konstruktorzy Dynaudio wciąż uznają za słuszne przygotowanie charakterystyk bliskich liniowości, a osiągnięcie tego celu nie wymaga wielkiego budżetu, tylko umiejętności. Muszą one być jednak wyjątkowe, gdy skojarzymy to z faktem, że Dynaudio stosuje filtry 1. rzędu, które poważnie utrudniają to zadanie.

Opanowania charakterystyk poza osią główną (w płaszczyźnie pionowej) nie ułatwia też wcale symetryczna konfiguracja przetworników, jednak i z tym wyzwaniem poradzono sobie doskonale, więc biorąc to wszystko pod uwagę, mamy do czynienia, bez przesady, z dziełem mistrzów. Wszystkie charakterystyki, zdjęte na różnych osiach (standardowych dla naszego zestawu pomiarów), w zakresie do 9 kHz trzymają się bardzo blisko siebie, nie odsuwając się od charakterystyki z osi głównej więcej niż o 2 dB w żadnym punkcie, a w zakresie do 6 kHz - nie więcej niż o 1 dB!

Sama charakterystyka z osi głównej utrzymuje się w ścieżce +/-1 dB w zakresie od 250 Hz do 10 kHz (najwyższa oktawa, 10-20 kHz, jest lekko wyeksponowana na osi głównej, ale w naturalny sposób osłabiona na innych osiach). Nawet w tak wąską ścieżkę udało się wpisać delikatną korektę "fizjologiczną", czyli obniżenie okolic 2-3 kHz. Relatywnie duże zmiany wprowadza maskownica, ale cóż to jest - dwa małe ząbki pomiędzy 3 a 5 kHz... i takiej charakterystyki mogą inni pozazdrościć.

Zwraca jednak uwagę, że charakterystyka z osi -7º (w dół) opada powyżej 9 kHz znacznie szybciej, niż z osi +7º (w górę). Wynika to z akustycznej asymetrii układu, w którym same przetworniki rozmieszczono symetrycznie, ale każdy z wysokotonowych jest inaczej filtrowany, stąd inne są przesunięcia fazowe poniżej i powyżej osi głównej, determinujące w zakresie tak krótkich fal charakterystykę wypadkową w stopniu nawet większym niż kierunkowość samych przetworników (proszę zwrócić uwagę, że w zakresie 10 kHz - 17 kHz, poziom na osi -7ºw płaszczyźnie poziomej jest niższy niż na osi 30º w płaszczyźnie pionowej, a przecież pojedyncza kopułka ma charakterystyki kierunkowe takie same w każdej płaszczyźnie, dopiero układ dwóch kopułek ustawionych jedna nad drugą może powodować takie efekty, właśnie na skutek przesunięć fazy).

Centrum układu głośnikowego Evidence Platinum znajduje się na wysokości ok. 100 cm, więc nie trzeba wielkich starań, aby nie zejść poniżej osi głównej, chociaż w tym celu lepiej przygotować sobie fotel trochę wyższy niż niższy. Nie trzeba kolumn wycelowywać dokładnie w miejsce odsłuchowe, ale dobrze będzie trochę je skręcić do środka, aby kąt (między prostą łączącą nas z kolumną a jej osią główną) nie był większy niż 15º.

Niskie częstotliwości zostały wzmocnione, spadek -6 dB względem poziomu średniego pojawia się przy ok. 30 Hz. To oczywiście bardzo dobry wynik, chociaż producent obiecuje jeszcze lepszy - od 28Hz do 25 kHz z tolerancją +/-3 dB. W takiej ścieżce, zgodnie z naszymi pomiarami, możemy zmieścić pasmo 40 Hz - 20 kHz, ale przypomnijmy, że większa część pasma utrzymuje się w ścieżce dwa razy węższej, czym producent już się nie chwali, a na pewno mógłby.

DYNAUDIO testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu