BOWERS & WILKINS
CM8

To się Bowersowi udało - już na pierwszy rzut oka CM8 mają wszystko, czego można oczekiwać od nowoczesnej i luksusowej kolumny. Są bardzo smukłe, ale nie chorobliwe anorektyczne, przyciągają uwagę rozbudowanym trójdrożnym zestawem wyspecjalizowanych przetworników, oklejone są naturalnym fornirem, mogą nawet błyszczeć wciąż modnym lakierem fortepianowym, a do tego mają markę - palce lizać.

Nasza ocena

Wykonanie
Prosta w kształtach, ale doskonale wykonana obudowa, piękny zestaw pierwszorzędnych przetworników, wyrafinowane elementy w zwrotnicy.
Laboratorium
Charakterystyka przetwarzania pokazuje osłabienie na przełomie średnich i wysokich częstotliwości; charakterystyka impedancji z 3-omowym minimum.
Brzmienie
Dynamiczne, z wyraźnymi konturami, bardzo przestrzenne, z wyraźną własną interpretacją odtwarzanej muzyki
Artykuł pochodzi z Audio

Chyba właśnie udało się nam skompletować wszystkie kolumny serii CM - to znaczy przywitać w redakcji ostatnią, której jeszcze nie testowaliśmy. Przy tym biorę pod uwagę tylko modele pracujące jako stereofoniczne pary - centralnymi i subwooferami serii CM na razie w ogóle się nie zajmowaliśmy.

Ale i tych zasadniczych konstrukcji serii CM było sporo; wliczając B&W CM8 - już pięć, co pewnie zdziwi tych, którzy stwierdzą, że w ofercie B&W są przecież tylko cztery...

Nikt się nie pomylił, ponieważ tym "nadprogramowym" był CM7, wycofany już z produkcji, pierwszy podłogowiec serii CM, za następcę którego - biorąc pod uwagę podobną cenę - można uznać właśnie CM8.

Zmiana jest zasadnicza i zdecydowanie korzystna z punktu widzenia "jakości postrzeganej" oraz oczekiwań rynku, bowiem B&W CM8 są z jednej strony znacznie smuklejsze, a z drugiej - wyposażone w dwa (chociaż mniejsze), a nie jeden głośnik niskotonowy.

Seria CM nie jest już młodziutka, liczy sobie pięć lat, lecz wciąż zachowuje "świeżość", bowiem w momencie swojego debiutu była wręcz awangardowa - wprowadziła prowokacyjnie proste kształty na "salony" zdominowane wówczas przez kolumny o wygiętych ścinakach.

Kluczem do szybkiego kojarzenia serii CM z produktami wyższej klasy było więc ich perfekcyjne wykonanie, ze wszystkimi ściankami obudowy doprowadzonymi bez żadnych szczelin aż do ostrych krawędzi regularnego prostopadłościanu - i oczywiście zastosowanie naturalnego forniru.

Pora na lakier fortepianowy przyszła nieco później, ale nie za późno, bo wciąż jest on w modzie. Wreszcie tym, co najbardziej wyróżnia B&W CM8 nie tylko w serii CM, ale i w całej ofercie B&W i niewątpliwie stanowi o dużej wizualnej i zarazem technicznej atrakcyjności tej konstrukcji, jest jedyny układ trójdrożny tej firmy, który mając dwa niskotonowe (a więc w sumie cztery przetworniki), utrzymuje tak szczupłą sylwetkę. Sprawdźcie - niczego analogicznego nie ma ani w tańszej serii 600, ani w referencyjnej serii 800.

Niemal całą szerokość przedniej ścianki zajmują nie tylko głośniki niskotonowe, lecz i średniotonowy. Taka sama średnica membrany średniotonowego jak niskotonowych nie jest ewenementem, lecz w konstrukcjach B&W występuje czasami sytuacja, tak jak i tutaj, szczególna - specjalna konstrukcja średniotonowego powoduje, że jego zawieszenie jest bardzo wąskie, co w ramach kosza o określonej średnicy całkowitej zostawia więcej miejsca samej membranie, która staje się większa od membran niskotonowych głośników zbudowanych na koszach o takiej samej średnicy.

Na końcu sytuacja jakoś wraca do normy, bo łączna powierzchnia membran dwóch głośników niskotonowych jest jednak znowu większa od powierzchni membrany średniotonowej - a tego się spodziewamy po proporcjonalnie zbudowanym zespole trójdrożnym.

Z materiałów firmowych dowiemy się, że zarówno niskotonowe, jak i średniotonowy to "13-tki", ale w naszym zwyczaju jest klasyfikowanie głośników wedle średnicy kosza - są to więc "15-tki", zatem nie aż tak skromnie, żeby obawiać się cherlawości.

Dwie "15-tki" mają łączną powierzchnię membran trochę większą niż jedna "18-tka"; nie jest to może bardzo dużo, ale przy nowoczesnej konstrukcji i dużej maksymalnej amplitudzie może być dobrze - tym bardziej, że w układzie trójdrożnym głośniki te mogą być wyspecjalizowane do zadań niskotonowych.

Wszystkie głośniki reprezentują doskonale znaną techniczną tradycję B&W. Niskotonowe mają membrany zasadniczo z celulozy, z dodatkiem włókna kevlarowego, ale nie w postaci plecionki, jaką z kolei jest kevlarowa membrana średniotonowa.

Głośnik wysokotonowy to 25-mm kopułka aluminiowa, mimo że ozdobiona dużym frontem, to wyposażona w neodymowy układ magnetyczny i - oczywiście - "nautilusową" wydłużoną komorę wytłumiającą.

Głośniki upakowano blisko siebie, ponieważ jest to ze względów akustycznych najpewniejsze rozwiązanie, a i wygląda tutaj ładnie i wcale nie staroświecko - wielobarwna, błyszcząca pierścieniami bateria prezentuje się bardzo atrakcyjnie.

Maskownica zasłania tylko część frontu zajętą przez głośniki, a utrzymują ją ukryte magnesiki - bez niej front jest nieskazitelnie gładki, pozbawiony jakichkolwiek "pryszczy". Trochę "bezczelny" jest cokół, ale podobne znamy już z innych konstrukcji B&W zarówno serii CM, jak i 600 - duża i niemal kwadratowa płyta nie umizguje się żadnymi skosami czy zaokrągleniami, lecz pasuje do prostopadłościennej obudowy i zapewnia bardzo dobre oparcie.

Otwór bas-refleks (jeden; obydwa głośniki niskotonowe pracują we wspólnej komorze) zlokalizowano na tylnej ściance, tuż nad gniazdem przyłączeniowym. Wszystkie modele serii CM dostępne są w trzech wersjach kolorystycznych: naturalnych okleinach wenge i rosenut oraz w lakierze na "piano black" (co ciekawe, ostatnia wersja wcale nie jest droższa od dwóch pierwszych, co z pewnością przyczynia się dodatkowo do jej popularności).

Odsłuch

Recepta na aktualne firmowe brzmienie B&W, obowiązująca od kilku lat, jest mi znana nie tylko dlatego, że kolumny tej firmy testujemy regularnie, lecz przede wszystkim utrwala się ona poprzez jej bardzo konsekwentne stosowanie. Kolumny B&W nie grają od "Sasa do Lasa", i choć mają brzmienie charakterystyczne, nawet specyficzne, to są przewidywalne - przynajmniej dla tych, którzy poznali już inne modele.

To brzmienie jest dalekie od jakiejś hipotetycznej średniej, nie jest ani stuprocentowo neutralne, ani też nie wchodzi w inne proste schematy, jak np. w trywialne wyeksponowanie skrajów pasma, ocieplenie przewagą basu czy delikatne wycieniowanie "wyższego środka".

Tu przygotowano coś specjalnego, do czego trzeba się trochę przyzwyczaić, co trwa przez jedno, może dwa nagrania - choć okres akomodacji zależy oczywiście od indywidualnej wrażliwości a także tego, o jakim stopniu "dopasowania" mówimy.

Nie jest to brzmienie, które łatwo i lekko wpada w ucho i od razu się do nas przykleja, układa, głaszcze... Po pierwsze, po przejściu z kolumn o bardziej liniowej charakterystyce wyraźnie słychać zmiany w tonacji w zakresie średnich tonów, dostrzegalne najszybciej na wokalach.

Nie brzmią one tendencyjnie zbyt jasno ani zbyt ciemno, lecz po prostu (po prostu?) trochę inaczej; ta zmiana nie odbiera im żywości, choć nie ma też pewności - czy kolejny wokal wyjdzie w pełnej krasie i zbliży się do nas jak z żadnych innych kolumn, czy raczej ugrzęźnie gdzieś dalej - zależy od konkretnego przypadku.

Trudno odgadnąć "zamiary" B&W, choć naprawdę nie są to zamiary, lecz skutek pofalowania charakterystyki przetwarzania, co modyfi kuje naturalne brzmienia, po swojemu rozkłada akcenty, czasami harmonijnie dopełniając nagranie, a niekiedy nadeptując mu na odcisk.

Jest w tym jednak pewna metoda - B&W CM8 szybko nas nie znudzą, dostarczają nowych wrażeń. Słuchając pozornie dobrze znanych płyt, usłyszymy je w nowym wydaniu - nie tylko inaczej, ale też więcej.

Bowiem drugą cechą wyróżniającą B&W, już mniej kontrowersyjną, jest ich umiejętność wydobycia detalu i wybrzmień maskowanych przez inne kolumny - i wykonanie tego zadania w sposób nadzwyczaj profesjonalny oraz wyrafinowany: nie poprzez rozjaśnienie i wyostrzenie czy wyeksponowanie wysokich tonów, lecz przez głęboką, precyzyjną mikrodynamikę.

Chociaż charakterystyka nie jest wygładzona, i słychać wynikające z tego podbarwienia, to dźwięk jest przejrzysty, szybki, konturowy, zostało też uchwycone ogólne zrównoważenie, całość nie epatuje nadmiarem jakiegoś podzakresu, ewentualnie - czasami - mogłem dostrzec zbytnią ostrożność wysokich tonów, skądinąd bardzo selektywnych, o bogatej, choć nie nazbyt "wydelikaconej" barwie.

Wysokie tony nie zostały tu przygotowane tylko do aksamitnego muskania czy nieustannego walenia blachą po głowie - są one zdyscyplinowane, ustawione w szeregu, różnicują uderzenia mocniejsze i gęstsze od drobnicy, ale nie wyskakują z entuzjazmem i fajerwerkami. Częściej niż w innych kolumnach atak prowadzą dźwięki średnich, a nie wysokich tonów.

Tony niskie są dynamiczne, zwarte, sprężyste, bardzo czujne i wszechstronne - potrafi ą "wygarnąć" nisko, wibrować średnim basem, uderzyć wyższym, ale często pokazują też delikatność, idącą w parze z dokładnością - nawet jeżeli uderzenie było mocne, to zostaje wygaszone na czas, a jeżeli miało być tylko lekkie "puknięcie", to nie zostaje ono zamienione w walnięcie. B&W CM8 doskonale trzymają rytm i budują napięcie - po części dynamiką, po części konturowością, a po części swoją interpretacją.

Wreszcie deser, a może nawet danie główne dla tych, którzy odbierają muzykę w większym stopniu przez przestrzeń niż przez barwę. CM8 budują bardzo głębokie plany, rozciągają scenę i lokalizacje, pokazują w oddali dość wyraźnie dźwięki, zazwyczaj przez inne kolumny wmiksowane albo w ogóle zamazywane.

B&W często wycofują też solistów, którzy zwykle są bliżej i bardziej namacalni, lecz tym bardziej fascynujące jest, gdy zaprezentują nam wyrazisty pierwszy plan, któremu towarzyszy duża przestrzeń.

Brzmienie B&W CM8 zmienia się zauważalnie wraz ze zmianą wysokości, na jakiej znajduje się nasza głowa. Teoretycznie nie jest to cecha godna pochwały, lecz z drugiej strony pozwala na wybór takiego brzmienia, które nam bardziej odpowiada.

Siadając niżej, z głową na wysokości ok. 90 cm, uzyskujemy to, co opisałem powyżej; przesuwając się wyżej, usłyszymy brzmienie bardziej bezpośrednie, spójniejsze w zakresie średnio-wysokotonowym i jaśniejsze; jest efektowniej, a nawet bardziej naturalnie, lecz kiedy wracamy niżej, doceniamy uspokojenie a także lepszą ogólną równowagę i swobodniejszą przestrzeń.

Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

BOWERS & WILKINS CM8
Moc wzmacniacza [W] 30-150
Typ obudowy br-t
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 85
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
B&W CM8

Przestrajanie obudowy bas-refl eks wywołuje nie tylko zamierzone zmiany na charakterystyce przetwarzania, lecz pociąga za sobą zmiany na charakterystyce impedancji. Nie mają one znaczenia z użytkowego punktu widzenia, ale pokazujemy je dla kompletności pomiarów - stąd w zakresie niskich częstotliwości nakładają się na siebie trzy krzywe: czarna dla wyższego strojenia (otwór bez "wkładu"), niebieska dla niższego (włożony pierścień), czerwona dla obudowy zamkniętej.

W pierwszym przypadku częstotliwość rezonansowa obudowy wynosi ok. 35-40 Hz (minimum między wierzchołkami), w drugim ok. 30 Hz, w trzecim mamy już tylko pojedynczy wierzchołek przy 45 Hz, który wyznacza częstotliwość rezonansową głośników niskotonowych (w obudowie; swobodnie zawieszone miałyby rezonans niższy).

To analiza interesująca dla konstruktorów (z tego rysunku wycisną oni nawet jeszcze więcej informacji), dla użytkownika ważniejsze będzie ustalenie, jaka jest impedancja znamionowa - a wynosi ona 4 omy i nie ma szans na żadne negocjacje, aby była wyższa, skoro minimum przy 120 Hz ma wartość nawet nieco niższą od 3 omów. Przechodząc do charakterystyki przetwarzania, dokończmy temat basu - tutaj również widać trzy nakładające się krzywe (wszystkie czerwone), odpowiadające poszczególnym opcjom pracy obudowy. Strojenie wyższe daje krzywą dość typową dla jednego z basrefl eksowych modeli, początkowo opada ona łagodnie, a poniżej 40 Hz (okolice częstotliwości rezonansowej) już znacznie szybciej. Całkowite zamknięcie skutkuje oczekiwanym wcześniejszym, ale łagodnym i stabilnym (12 dB/okt.) spadkiem.

Najciekawsze i najkorzystniejsze wydaje się przymknięcie otworu pierścieniem, bowiem charakterystyka biegnie w wyższym zakresie niewiele niżej niż przy strojeniu wysokim, a poniżej 40 Hz ma wyraźną przewagę. Na przejściu przez drugą częstotliwość podziału, w okolicach 3 kHz, widać głębokie osłabienie, zmienne w funkcji kąta (w płaszczyźnie pionowej), inaczej mówiąc - dla różnych wysokości uzyskujemy różne charakterystyki. W związku z dość krytyczną sytuacją trzeba wyjaśnić, że oś główną mamy ustaloną na wysokości 90 cm, natomiast kąt +7O wpłaszczyźnie pionowej (gdzie zapadłość charakterystyki jest najmniejsza) możemy uzyskać, trzymając np. w odległości 3 metrów głowę na wysokości 120 cm.

BOWERS & WILKINS testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu