Aegis Evo 3 przedstawiają gabaryty typowe, zdają się mieć jednak wyjątkowo solidną konstrukcję i komponenty. Skrzynia jest potwornie ciężka, z tyłu znajduje się zaślepka do komory zawierającej piasek dość oryginalny jest fakt, że przybywa on do Polski wprost z angielskiej plaży, pewnie jego wpływ na dźwięk jest znacznie lepszy niż śrutu kupionego od “Ruskich”. Zwłaszcza w zakresie średnich tonów.
Obudowa pokryta jest sztuczną okleiną, dostępne wersje to jasny lub ciemny klon oraz kolor czarny. Na zewnątrz skrzynka została wykonana w prosty sposób, tylko przednia ścianka ma niewielkie ścięcia. Użyto jednak nadzwyczaj solidnego materiału, bo płyty MDF o grubości 2,7 cm. Niezależnym elementem jest cokół, oczywiście są w nim miejsca na kolce.
Aegis Evo 3 wykorzystują trzy przetworniki. Na ekranie magnesu 25-mm tekstylnej kopułki widnieje znajome logo Vify. Średniotonowy (a może nisko-średniotonowy) i niskotonowy robią doskonałe wrażenie, posiadają bowiem odlewane kosze.
Wszystkie głośniki Evo 3 zostały idealnie zlicowane z przednią ścianką. Jest tutaj wyraźna poprawa, zarówno techniczna, jak i estetyczna, w stosunku do poprzednika Aegisa 3, w którym głośnik średniotonowy miał kosz wytłoczony z blachy, a niskotonowy z tworzywa, również kształtem nie były one do siebie dopasowane.
Już od lat A.E. chlubi się metalowymi, wykonanymi ze specjalnych stopów membranami, ale w starszej wersji zabrakło ich dla głośnika niskotonowego teraz wreszcie są wszędzie (poza kopułką wysokotonową). Z koszami łączą je rzadko dziś spotykane piankowe zawieszenia, nakładki przeciwpyłowe zaś mają nietypowy „ostry” profil. Również te przetworniki są ekranowane magnetycznie.
Masa obudowy nie wynika tylko z zapasu piasku (zasobnik ma jedynie ok. 10 cm wysokości) i grubego MDF-u. We wnętrzu Evo 3 znajdują się bowiem solidne elementy wzmacniające (zrobione z płyty wiórowej). Wysokotonowy i średniotonowy znajdują się w oddzielnej komorze.
Podstawowym wzmocnieniem jest pionowa wręga równoległa do przedniej i tylnej ścianki. Bass-reflex, który ma swój wylot na tylnym panelu, zaczyna się zaraz za głośnikiem wysokotonowym.
To nie jedyny wylot, drugi bass-reflex pracuje w komorze niskotonowego, dmucha z przedniej ścianki, a początek tunelu dotyka niemalże tylnego panelu. Gniazdo głośnikowe jest podwójne i znajduje się tuż powyżej komory z piaskiem, czyli na wysokości 12 cm.
Aegis Evo 3 zasługuje na miano najsolidniejszej konstrukcji tego testu, chociaż nie każdemu będzie się ona wydawać najpiękniejsza.
Odsłuch
Te przecież wcale nie olbrzymie kolumny gotowe są doprowadzić mniej odpornych słuchaczy do rozstroju nerwowego. No, chyba że się taki charakter brzmienia lubi. Rzecz w nieskrywanej ekspresji, którą Aegis Evo 3 obdarzają każdy podzakres pasma. Początkowo wydaje się, że tak zdynamizowana jest tylko średnica, później zauważamy, że mocniej uwagę przyciąga góra, następnie odkrywamy, że i bas jest potężną bronią...
Prawda jest taka, że każdy z elementów brzmienia jest ostry i zakończony oczywistymi konturami. Również dynamika ma wiele do powiedzenia jest równie znakomita w przypadku poszczególnych instrumentów, jak i w kreowaniu całości. Metaliczność znajdujemy w dźwiękach, które są takie z natury, np. strunowe instrumenty akompaniatorów Cassandry Wilson zawsze tego wymagały.
Podobnie talerze perkusji są zwinięte z drutu, więc uderzane muszą wydawać metaliczny dźwięk. Twardość tonów średnicy też nie pojawia się przypadkiem, dzięki niej waga instrumentów jest właściwa, a akcentowanie rytmu odbywa się z dużym zaangażowaniem. Bas jest bardzo mocny i zdecydowany, ale również świetnie kontrolowany.
Ekspresja i dynamika osadzone są w przestrzeni właściwie, dobre ustawienie kolumn powoduje, że efekty naśladują prawdziwych muzyków na prawdziwej scenie.
Czy więc Aegis Evo 3 mają jakieś wady? Nie najlepiej wygląda sytuacja w spokojnych fragmentach, to znaczy spokojnych z założenia. Bywa bowiem, że podczas słuchania ballady w wykonaniu George'a Colemana z kołyszącym saksofonem tenorowym, napada nas strach jak w czasie trwania upiornej kołysanki "Rosemary's Baby" z przejmującą trąbką Tomasza Stańki.
Czasami Evo 3 przesadzają ze swoją konsekwencją dynamicznego, zaangażowanego brzmienia, które w pewnych sytuacjach wydaje się zbyt nerwowe i niepasujące do sytuacji. Ale jeszcze częściej nadają muzyce właściwy blask i impet.