W numerze 10/2020 ogłosiliśmy jubileuszową akcję z okazji 25-lecia AUDIO. Czytelnicy, którzy do końca roku (2020) przesłali do redakcji posiadane przez siebie egzemplarze pierwszego numeru AUDIO (1/1995, październik), zostali nagrodzeni bezpłatną dożywotnią prenumeratą AUDIO.
Akcja była improwizacją, jak przyznawałem już wtedy, propozycją "zastępczą" wobec trudności zorganizowania szerzej zakrojonych "obchodów" i konkursów, których finał był wcześniej planowany na Audio Show 2020, które z kolei nie mogło się odbyć z powodów oczywistych.
Nie chcieliśmy jednak, aby ćwierćwiecze przeszło w ogóle bez echa, więc w ostatniej chwili – bo wstępniaki pisze się na końcu – wpadłem na ten pomysł, nie szykując specjalnej oprawy, i to była dodatkowa, chociaż niezamierzona trudność, bo nie mam złudzeń, że wstępniaków wszyscy nie czytają.
W związku z tym obawiałem się raczej słabego odzewu niż lawiny zgłoszeń. Mimo to przyszło ich aż piętnaście i najpewniej do takiej liczby nie ograniczają się zasoby zachowanych egzemplarzy pierwszego numeru. Jak z tego wynika, wstępniaki nie są omijane tak szerokim łukiem. Może to i dobrze, że akcja nie została jeszcze bardziej nagłośniona, a dodatkowe "sito" i fory dla tych, którzy czytają AUDIO od deski do deski, też wydają się sprawiedliwie.
Po ogłoszeniu akcji zająłem się sprawami "bieżącymi", szykowaniem materiału do kolejnych numerów, wiedząc, że wrócę do tematu pod koniec roku, kiedy minie termin nadsyłania AUDIO 1/1995.
Wreszcie zebrałem wszystkie, aby przy okazji ozdobić je obiecanym autografem, który nie jest przejawem mojej pychy, ale podziękowaniem dla Czytelników najwierniejszych i najstaranniejszych. I wtedy zrobiło mi się jeszcze bardziej ciepło... Wiedziałem wcześniej, że niektórzy dołączyli listy, że najbardziej elegancko byłoby odpowiedzieć na nie szybko i indywidualnie.
Jednak nawał pracy musiał usprawiedliwić odłożenie ich czytania na później, czyli aż do teraz. Niektóre z nich były bardzo serdeczne, osobiste, głęboko mnie poruszyły. Myślałem, aby zacytować ich fragmenty... jednak nie. Wyglądałoby to na przechwałki, już zupełnie niepotrzebne, przecież dwadzieścia pięć lat mówi samo za siebie.
Pozostawiam sobie ich treść do wyłącznej wiadomości i dodaję jako swoiste autografy Czytelników do mojej kolekcji numerów AUDIO (też zaczynającej się od wydania 1/1995), która w ten sposób nabiera szczególnej wartości. Dziękuję. Wszystkim.
Andrzej Kisiel