INFINITY
BETA 40

Technologicznym tour-de-force Infinity są membrany - typu CMMD, łączące warstwy aluminiowe i ceramiczne. Takie membrany są przede wszystkim sztywne i "szybkie", ale w swoją charakterystykę mają też wpisane dobre tłumienie rezonansów wewnętrznych. Okazują się bardzo uniwersalne - rzadko zdarza się, aby jeden typ kompozytowego materiału znajdował zastosowanie we wszystkich głośnikach.

Nasza ocena

Wykonanie
Efektowna, ale i elegancka konstrukcja, zwłaszcza w czarnym kolorze obudowy. Głośniki z firmowymi membranami CMMD, obudowa z subtelnymi zaokrągleniami.
Laboratorium
Impedancyjnie obciążenie niekłopotliwe, ale efektywność raczej przeciętna dla tak rozwiniętej konstrukcji. Bas lekko wzmocniony w górnym podzakresie i wcześnie, choć łagodnie opadający.
Brzmienie
Spokojne, wypełnione, z lekkim ociepleniem i plastycznym odtworzeniem średnicy. Umiarkowana detaliczność, dobre zrównoważenie.
Artykuł pochodzi z Audio

Przez dystrybutora Infinity zostały mi przedstawione dwie kandydatury do tego testu, obydwie mieszczące się w zakresie 2000-3000 zł za parę: Beta 40 i Beta 50. Jak widać na zdjęciu, już Infinity Beta 40 to spora konstrukcja, a jak można się domyślać, Beta 50 jest jeszcze większa, bo w miejscu 18-cm głośników niskotonowych, zainstalowano 20-cm, pompując też obudowę - wzwyż, wgłąb i wszerz.

Beta 50 byłaby więc w tym towarzystwie meblem najokazalszym, przeskakując nawet Cantona. W dodatku okazuje się, że Beta 50 jest tylko o 200 zł droższa (za parę) od Bety 40. Wydaje się, że wszystko to skłaniałoby do testowania właśnie Bety 50... jednak wcale długo się nie zastanawiając, zamówiłem mniejszą Betę 40.

Styl i wielkość Bety 50 ustawia ją na rynku jednoznacznie - takiego grzmota wielu pragnie, ale wielu zdyskwalifikuje nawet bez słuchania, zarówno ze względu na estetykę, jak i podejrzenia o brzmienie równie ż wagi ciężkiej. Infinity Beta 40 jest bez wątpienia zgrabniejsza, a też ma ładnie rozwinięte głośnikowe muskuły.

Dawno, dawno temu, wszyscy chcieli mieć kolumny w kolorze czarnym. Potem przyszła moda na kolory czereśniopodobne, kilka lat temu na okleiny jeszcze jaśniejsze, a w "lifestylu" wciąż rządzi srebrzystoszary. Ale powoli wraca i czarny.

W takiej wersji otrzymaliśmy Bety 40, i choć zastosowana okleina nie jest niczym nadzwyczajnym - to typowy winylowy "black ash", z drobnymi wgłębieniami dość słabo imitującymi fakturę drewna (dębu?), to doskonale komponuje się z głośnikami i ich okolicami.

Membrany mają bowiem metaliczny kolor, ich zawieszenia są szare, a dookoła nich są jeszcze szerokie obręcze, również wykazujące powinowactwo kolorystyczne.

Całość wygląda spójnie i nowocześnie. W kształtach dominują jednak nie krawędzie, ale zaokrąglenia, przednia ścianka jest wyprofilowana w lekki łuk, wskutek czego pierścienie otaczające głośniki są odpowiednio wygięte - robi to wrażenie i finezji, i solidności.

Maskownica jest zaskakująco ciężka - jej zewnętrzną część wykonano z perforowanego płata blachy, i wypełniono stelażem z tworzywa. Dodatkowo, nie wiem po co, chociaż wpływa to już bardziej na akustykę niż na masę, wszystkie "oczka" blachy są od wewnątrz przysłonięte delikatnym płócienkiem.

Kolejna zagadka kryje się wewnątrz obudowy. Za głośnikiem średniotonowym znajduje się mała puszka - o objętości nieco ponad litr. Wiadomo po co - aby zabezpieczyć głośnik średniotonowy przed falami i ciśnieniem pochodzącym od tylnych stron membran głośników niskotonowych.

Teoretycznie lepsze warunki tworzyłaby mu nieco większa komora, ale przy częstotliwości podziału 600Hz i tak uciekniemy od podwyższonego rezonansu, jednślementową puszkę łatwo założyć, a każdy litr obudowy przyda się bardziej głośnikom niskotonowym.

Tylko że zaraz poniżej głośnika średniotonowego wymacałem poziomą przegrodę, "dezaktywującą" ok. jedną czwartą całkowitej objętości obudowy w jej górnej części. A jak wskazują pomiary, większa objętość wcale nie zaszkodziłaby pracy głośników niskotonowych. Skoro przegroda jest jednak nieprzypadkiem, to po co jeszcze ta puszka?

To nie koniec niespodzianek. Obydwa głośniki niskotonowe pracują w jednej komorze, wentylowanej do tyłu. Jednak znajdujący się tam otwór ma zaskakująco małą średnicę - tylko 4-cm przy parze 18-cm głośników niskotonowych szybko doprowadzi do nieliniowości pracy układu rezonansowego, na skutek wymuszania zbyt dużych prędkości przepływu powietrza przez otwór.

Taki kompromis jest trudny do ominięcia, gdy chcemy uzyskać niską częstotliwość rezonansową układu, a tunel jest w tym celu już maksymalnie długi.

Tymczasem tunel w Infinity Beta 40 ma długość tylko 10 cm (podczas gdy głębokość obudowy wynosi 30 cm) - można więc było układ dostroić podobnie, za pomocą tunelu dwa razy dłuższego i o dwa razy większej powierzchni.

Małej średnicy nie przyjęto więc z konieczności, ale prawdopodobnie świadomie modyfikując działanie układu rezonansowego tak, aby w zakresie wysokich mocy pojawiało się tłumienie. Gniazdo przyłączeniowe jest podwójne - dwie pary złoconych zacisków znajdują się w typowej plastikowej oprawce. W dolnej ściance zainstalowano duże gumowe nóżki.

Odsłuch

Chyba nikt nie kupuje dużych kolumn trójdrożnych, i to z dwoma basowymi tylko po to, aby cieszyć oko - siła głośników jest obietnicą możliwości wykraczających poza charakterystykę mniejszych układów.

Jednak Infinity Beta 40 wcale nie została zaprojektowania dla zaspokojenia żądzy basu i decybeli. Dostojne kolumny Infinity grają pod każdym względem spokojnie i kulturalnie, co może trochę rozczarować amatorów mocnego uderzenia.

Atuty są tu bowiem inne: ładna, naturalna scena dźwiękowa, nasycony wokal, dobrze osadzony najczęściej na pierwszym planie, ale nie wypychany do przodu, wyważone połączenie średnicy z wysokimi tonami, wolne od niepokojów podbicia tego zakresu, ale też nie zmanipulowane wycofaniem.

Nie słychać wyraźnych prób uatrakcyjnienia dźwięku, czy to przez podgrzewanie, czy też wyostrzanie określonych podzakresów, projektant starał się trzymać jak najbliżej poprawności i równowagi, ostatecznie jednak Infinity Beta 40 gra raczej ciepło i wypełnieniem, niż precyzyjnie i detalicznie.

Skraje pasma trzymane są pod kontrolą, może nawet nazbyt krótko, zwłaszcza w zakresie wysokich tonów, które zostały wtopione w średnicę jak maseł- ko w gorące ziemniaki.

Nie pojawia się przez to zaciemnienie, ale góra pasma nie jest krynicą szczególików i wybrzmień, nie otwiera brzmienia, ale je regularnie dopełnia w takim stopniu, jaki jest niezbędny dla uzyskania właściwej tonacji dźwięków podstawowych.

Stąd też taka plastyczność -ale i łagodność - głosów i instrumentów akustycznych. Basu generalnie nie brakuje, sięga też nisko, ale ponownie w sposób utemperowany.

Nie ma obaw, Beta 40 nie będzie źródłem erupcji nieskrystalizowanej niskotonowej magmy, ale też nie okaże się, że preferuje zdecydowanie bardziej konturowy sposób obsługi tego zakresu. Wszystko jest na swoim miejscu, zakres dynamiki jest spory, problemy z podbarwianiem marginalne, najkrócej mówiąc bas trzyma się kupy, tak jak całe brzmienie.

Podejrzewam, że brzmienie Infinity Beta 40 okaże się często zbyt mało efektowne dla zainteresowanych tak dużymi kolumnami, może być jednak miłym zaskoczeniem dla tych, którzy szukają kolumn zrównoważonych, o brzmieniu gęstym, ale nie przebasowionym, choć też nie wybitnie analitycznych.

Specyfikacja techniczna

INFINITY BETA 40
Moc wzmacniacza [W] 10-200
Wymiary [cm] 95x25x33,5
Typ obudowy br - t
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 86
Impedancja (Ω) 6
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Infinity BETA 40

Laboratorium Infinity Beta 40

Skoro zaliczyliśmy 6-omową impedancję Chorusowi 714V, to z takiej uprzejmości musi też skorzystać Beta 40. Minimalna wartość pojawia się przy 140Hz, ma 4 omy z groszami (rys. 1). Oczywiście na propozycję producenta wyrażoną w karcie katalogowej, aby uznawać tę konstrukcję za 8-omową, nie możemy się zgodzić, tak jak musimy zweryfikować optymistyczne doniesienia co do efektywności, która według naszych pomiarów wynosi nie 91, a co najwyżej 87dB. Ale takie rozbieżności nie są niczym nadzwyczajnym, np. Focal też obiecywał 91dB, a dostarczył tylko 86dB.

Konstruktor Beta 40 ładnie zrównoważył im charakterystykę w zakresie średnio-wysokotonowym, utrzymujemy się w nim w granicach +/- 1,5dB (rys. 2). Wyeksponowano okolice 100Hz, poniżej charakterystyka może nie gwałtownie, ale wyraźnie opada, co jest dość zaskakujące dla kolumn tej wielkości. Powód tego stanu rzeczy wyjaśnia rys. 5, na którym widać badanie źródeł niskich częstotliwości. Układ rezonansowy dostrojono bardzo nisko - do 25Hz - co jednak wcale nie jest uniwersalnym sposobem osiągania tak niskich częstotliwości granicznych. Otwór promieniuje bardzo słabo, a i kształt charakterystyki nie jest optymalny. Prawdopodobnie ze względu na wysoką dobroć głośników zastosowano tego typu niekonwencjonalne strojenie, mające na celu utrzymanie dobrych charakterystyk impulsowych (ostatecznie zbocze charakterystyki całego systemu ma aż do 30Hz łagodne nachylenie).

Wracając do zakresu średnio-wysokotonowego, na rys. 3 możemy pochwalić dobry przebieg charakterystyki zmierzonej pod kątem 15°, widać jednak, że na każdej osi, już powyżej 15kHz następuje szybki spadek.

Maskownica ma zauważalny, ale nie katastrofalny wpływ na działanie zespołu - zmienia przebieg w zakresie od 2kHz wzwyż, nie wywołuje jednak głębokich zapadłości i wysokich wzbudzeń.

INFINITY testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu