BOWERS & WILKINS
803D3

Test 803 D3 traktujemy jako ciąg dalszy cyklu zapoczątkowanego artykułem w numerze 10/2015, poświęconym wprowadzeniu na jesieni ubiegłego roku najnowszej edycji serii 800. Przedstawiliśmy tam ogólne założenia i najważniejsze fakty, które jej dotyczą, nie wchodząc jednak w szczegóły - chcieliśmy je właśnie przybliżyć w testach poszczególnych modeli.

Nasza ocena

Wykonanie
Cały zestaw rozwiązań, przygotowany dla najlepszych modeli serii 800 D3 to wyraźny awans „803”, która w ten sposób zdobyła m.in. średniotonową „głowę” i nową formę obudowy z „odwróconym” zaokrągleniem głównej skrzyni. Bardzo dużo zmian i udoskonaleń - to nie jest face-lifting "dający alibi" wzrostowi ceny, ale faktycznie przeniesienie "803" na inną półkę jakościową. Mistrz techniki w swojej klasie cenowej.
Laboratorium
Charakterystyka przetwarzania zrównoważona, z typowym dla firmy obniżeniem w zakresie 2–3 kHz, w tym przypadku dość delikatnym. Elegancki przebieg w zakresie niskich częstotliwości, ze spadkiem -6 dB przy 25 Hz. Czułość 87 dB, impedancja znamionowa 4 Ω.
Brzmienie
Bardzo duży arsenał argumentów. Dynamika, detaliczność i przejrzystość. Płynna, bliska i rozdzielcza średnica, czysta, wyrazista, kompletna góra, a bas referencyjny - idealnie prowadzony, krępy, konturowy, lecz sięgający bardzo nisko. Artykulacja, emocje, szybkość, pełny wgląd w nagranie, bez żadnych zaokrągleń i ociepleń.
Artykuł pochodzi z Audio

Odsłuch

Wyrażając się nieprecyzyjnie, ale chyba zrozumiale, można zauważyć, że brzmienie nowych 803 D3 jest tak różne od brzmienia poprzedników jak ich wygląd. Idąc dalej tym (nieco ryzykownym) tropem, można też stwierdzić, że nowe, odważniejsze założenia estetyczne ośmieliły konstruktorów do zagrania z większym polotem i wyrazistością.

Ale nasuwa się najważniejszy wniosek, do którego każdy, kto usłyszy nowe Bowers & Wilkins 803 D3, szybko dojdzie: są to kolumny nie tylko o innym charakterze, ale i z innej półki. Z cennika wiemy, że nowe 803 D3 są dwa razy droższe, ale z cech konstrukcji wynika - bez żadnego naciągania - iż są technicznie bardziej zaawansowane, a utrzymanie dawnego "numeru" jest dyktowane względami marketingowymi.

Mamy do czynienia z brzmieniem innym i pod wieloma względami lepszym, chociaż, jak zwykle, będę bronił godności dawnych "803"; żaden ich właściciel nie powinien się poczuć teraz ciężkim frajerem tylko dlatego, że dwa razy droższy nowy model gra znacznie lepiej.

Ponieważ lubię relatywizować, a jeszcze bardziej wchodzić w rolę "adwokata diabła", najbardziej kusi mnie, aby w procesie sakralizacji nowej "803", powsadzać trochę kij w szprychy, powyszukiwać niedociągnięcia albo chociaż rozważać jakieś cechy jako właściwe dla oceny subiektywnej, podkreślać specyfikę, a nie tylko bliskość "absolutu".

Z drugiej strony, to brzmienie, właśnie z jego rysami indywidualnymi, do mnie trafia, zwyczajnie bardzo mi się podoba; znacznie bardziej, niż poprzednich, na co składają się zarówno przewagi obiektywne, jak i zmiana profilu. "803" pozwalają mi zarówno napisać o nich panegiryk, jak też metodycznie przeanalizować ich złożoną naturę - i jedno nie stoi z drugim w sprzeczności.

Umarł Kevlar... Niech żyje Continuum - też syntetyczna plecionka. Górne zawieszenie bez zmian - niskostratne FST, optymalne dla głośników średniotonowych pracujących z niewielkimi amplitudami.

Umarł Kevlar... Niech żyje Continuum - też syntetyczna plecionka. Górne zawieszenie bez zmian - niskostratne FST, optymalne dla głośników średniotonowych pracujących z niewielkimi amplitudami.

Zacznijmy od innego ustawienia charakterystki, co może mieć różne przyczyny, ale zamiar konstruktora, aby Bowers & Wilkins 803 D3 grały inaczej niż dawniej, jest dla mnie jasny. To nie jest proste "inaczej, bo lepiej"; nie tylko niższe zniekształcenia, osiągnięte za pomocą stabilniejszej obudowy, nowych membran itp. doprowadziły do nowej sytuacji, ale też decyzja o innym finalnym zestrojeniu.

Nie dokonano jednak zmian w topologii zwrotnicy, wciąż opiera się ona na założeniach wprowadzonych wraz z pierwszą generacją z diamentowymi wysokotonowymi, jednak sam dobór wartości elementów, choćby jednego z nich, ale znajdującego się w krytycznym miejscu... może zupełnie zmienić obraz sytuacji. I nie jest to obraz przypadkowy, bowiem nowe 803 D3 grają w tym samym stylu, co testowane już, nowe 805 D3 - o tyle, o ile duże kolumny trójdrożne mogą przypominać małe dwudrożne podstawkowce.

A jednak mogą, i to w stopniu wcale niemałym, co nie podważa zasadniczej przewagi większej konstrukcji. Również brzmienie nowej "805" w stosunku do poprzedniej wersji przeszło analogiczne przeobrażenie. Mamy więc ustalone: zmiana jest przeprowadzona konsekwentnie (słyszałem też nowe "804", które również wpisują się w ten trend), "osiemsetki D3" idą, a raczej grają, jednym frontem, co też jest pewną wartością; wielu klientom ułatwi poszukiwania, pozwalając wyrobić sobie ogólny pogląd, czy nowe propozycje Bowersa są tym, czego szukają, czy też nie.

Dla mnie to brzmienie jakby ewoluuje wraz z moim gustem (a może i zmianą moich krzywych izofonicznych...), i mimo pewnych różnic, przypomina brzmienia kilku kolumn, które w ciągu ostatnich lat uznałem osobiście za najbardziej satysfakcjonujące, aż do tego stopnia, że kolumny te musiałem po prostu sobie kupić, przynajmniej na jakiś czas, aby kontentować się nimi we własnym domu, w błogim poczuciu ich posiadania. Za wcześnie przesądzać, czy kupię też "803", zależy to przecież nie tylko ich brzmienia... ale to jest ten klimat, w którym obecnie czuję się najlepiej.

Słowo "klimat" może być jednak bardzo mylące; kojarzy się raczej z ciepłem i łagodnością, a od tego Bowers & Wilkins 803 D3 stronią - wraz ze swoją rozdzielczością i różnicowaniem, nie mają żadnych skłonności do maskowania i zaokrąglania, a wręcz przeciwnie - systematycznie podkreślają rysunek, detale, mikrodynamikę, cały czas muzykę ożywiają przez pokazanie więcej, a nie mniej.

Kopułka została definitywnie zabezpieczona siateczką, której użytkownik nie może zdjąć; diamentowe kopułki są bardzo delikatne i bardzo kosztowne, więc zamiast się nią interesować organoleptycznie, lepiej jej słuchać.

Kopułka została definitywnie zabezpieczona siateczką, której użytkownik nie może zdjąć; diamentowe kopułki są bardzo delikatne i bardzo kosztowne, więc zamiast się nią interesować organoleptycznie, lepiej jej słuchać.

Dla ludzi, którzy nie mają wielkiego pojęcia o parametrach i charakterystykach, ale przecież słyszą doskonale (chociaż często w to nie wierzą) i używają do opisu wrażeń słów najprostszych, będzie to brzmienie rewelacyjnie czyste i wyraziste, dźwięczne, swobodne i dynamiczne.

Z kolei recenzenci mają różne skłonności; zwykle przywołują znane tylko sobie płyty i nagrania, wybrane i dobrze osłuchane ich fragmenty, i relacjonują, że wypadły znakomicie - na tej podstawie trudno jednak czytelnikowi uchwycić, jaki jest charakter brzmienia (poza tym, że kolumny działają jak należy).

W tym schemacie też zrozumiałbym największe zachwyty nad Bowers & Wilkins 803 D3, bowiem dynamika i szybkość, które stawiają na pierwszym planie, są w tej kwestii bardzo ważne i przekonujące, a jednocześnie nie brakuje żadnego komponentu, który jest potrzebny do uzyskania brzmienia kompletnego i wiarygodnego.

Inni są wyczuleni na scenę - jej wielkość, lokalizacje, naturalną wielkość instrumentów, choć tutaj trzeba być ostrożnym, dobrze znać konkretny materiał i jego specyfikę, nie oczekiwać po kolumnach cudów odnalezienia właściwych proporcji, gdy nie ma ich w nagraniu, ani nie dać się zwieść "efektom specjalnym", manipulacjom w przestrzeni, które są pochodną innych charakterystyk - amplitudowych i fazowych.

W tej mierze nowe "800" są bardziej powściągliwe niż poprzednie, a więc bardziej prawidłowe. Tym razem nie obserwujemy pogłębiania sceny, wszystko rozgrywa się na mniejszym dystansie, spójnie, plastycznie i naturalnie, a także z wyjątkową przejrzystością - każdy dźwięk jest jak na dłoni, bez najcieńszej "zasłony"; dawne "803" i w ogóle wszystkie "800" poprzedniej generacji grały mniej dobitnie, ale wcale nie neutralnie - budowały panoramę jakby z wyczuciem, chociaż faktycznie z pewną własną manierą, a nie bezwzględną wiernością temu, co zarejestrowane.

Nowe Bowers & Wilkins 803 D3 też coś wzmacniają, a coś osłabiają, ale w mniejszym stopniu i w inny sposób, służący większej komunikatywności, wrażeniu otwarcia bliskiej i szerokiej sceny, demonstrując przy okazji - a może przede wszystkim - spektakularną detaliczność, bezkompromisowy wgląd w nagranie.

Ja też mam swoje skrzywienie zawodowe i pierwszą rzeczą, jaką rozszyfrowuję, a potem odnoszę do niej kolejne spostrzeżenia i wnioski, jest charakterystyka częstotliwościowa. Wyeksponowane wysokie tony to nic dziwnego ani nadzwyczajnego, w kolumnach dowolnej klasy nie jest to automatycznie ani błąd, ani zaleta, lecz wybór projektanta kształtującego określone brzmienie.

Niewidoczną z zewnątrz na pierwszy rzut oka, ale wyjątkową praktyczną i elegancką innowacją jest sposób regulowania wysokości kolców. Nie wymaga on kładzenia ani unoszenia obudów; po "skróceniu" kolców, łatwo je przetaczać na kółkach.

Niewidoczną z zewnątrz na pierwszy rzut oka, ale wyjątkową praktyczną i elegancką innowacją jest sposób regulowania wysokości kolców. Nie wymaga on kładzenia ani unoszenia obudów; po "skróceniu" kolców, łatwo je przetaczać na kółkach.

Oczywiście zabieg ten może udać się lepiej lub gorzej - tak jak lepiej lub gorzej mogą brzmieć kolumny o teoretycznie liniowej charakterystyce. W tym przypadku w sukurs wyeksponowaniu idzie pierwszorzędna rozdzielczość i czystość - to już nie mikrodynamika, ale prawdziwa dynamika przejawia się w tym zakresie, pełen naturalizm, czasami wręcz dramaturgia.

W niektórych momentach trudno było mieć wątpliwości - góry jest za dużo w stosunku do teoretycznej referencji - ale nawet wtedy jest ona tak ciekawa, bogata i jednak nieagresywna, że zamiast kalkulować, czy wypadałoby ująć jej decybel czy dwa, można się tym delektować.

Nie jest to gładkość, aksamitność i "ckliwość" jedwabnych kopułek Dynaudio czy Sonusa Fabera; Bowers & Wilkins 803 D3 grają górą odważną, błyszczącą, jakby pewną swojej racji i swojej misji. Szybkość i "konkret" wysokich tonów do pewnego stopnia przypominał działanie najlepszych głośników tubowych (które mogą wnosić swoje problemy, ale mają też swoje zalety). Przyszło mi też do głowy pytanie: czy "zwykły" przetwornik z 25-mm kopułką, grając tak dziarsko, wytrzyma na dłuższą metę takie obciążenie? To musi być naprawdę mocny zawodnik.

Jest w tym też pewna zagadka, bowiem tak wyrazisty obraz wysokich tonów (potwierdzony jednak wynikami pomiarów) pojawił się w sesji odsłuchowej naszego redakcyjnego testu, natomiast podczas pierwszego spotkania z "803", w czasie specjalnego, inauguracyjnego pokazu dla dziennikarzy w Worthing (we wrześniu 2015), wysokie tony nie zwróciły mojej uwagi w taki sposób, brzmienie było tonalnie nieco spokojniejsze, chociaż imponująco dynamiczne i czyste, z wyjątkową kondycją średnich tonów - mających substancję, barwę, soczystość i plastyczność, a także płynność i kontynuację w stronę tonów wysokich - to z kolei skutek mniej zaznaczonego obniżenia w okolicach 3 kHz; we wcześniejszych "800" wyraźnego i powodującego chociażby "nosowość" wokali, teraz definitywnie usuniętą.

Wszystkie głosy brzmiały nie tylko naturalnie, często wręcz pięknie (kiedy tylko na to zasługiwały), ale nie poprzez zaokrąglenie, obniżenie tonacji i jakiekolwiek "uprzyjemnienie", lecz właśnie przez świetną równowagę, czystość i artykulację - było w nich życie, a nie "misiowatość".

Na podstawie tych różnic nie należy podejrzewać, że słuchałem dwóch wersji tej samej konstrukcji głośnikowej; po prostu zetknąłem się z dwoma różnymi systemami (i pomieszczeniami), w których wspólnym elementem była tylko - i aż - para 803 D3.

Kolumny w największym stopniu determinują efekt końcowy, więc nie był on wyraźnie inny w obydwu sytuacjach, a inaczej rozłożone akcenty ujawniły szerokie możliwości tych kolumn i wskazały, co można potencjalnie wykorzystać i podkreślić.

W teście redakcyjnym średnica nie była tak bliska i nasycona, bowiem została trochę "przelicytowana" przez górę pasma, ale też niczego jej nie brakowało i nie było to brzmienie gorsze niż w Worthing. W naszym teście imponująca szczegółowość i krystaliczność była wspierana przez wzmocnienie góry (nic w tym odkrywczego), co jednak trzymało średnicę pół kroku z tyłu. Która "wersja" cieszyłaby się większym uznaniem - nie wiem.

Dla mnie obydwie były na tyle atrakcyjne (a nie tylko "do przyjęcia"), że nawet nie mając wyboru... brałbym w ciemno każdą z nich. Nie mam gustu ustawionego precyzyjnie i pryncypialnie pod ściśle określony profil, mogą mnie przekonać różne brzmienia, które trudno z góry określić - to przecież wychodzi w praniu, bo każde brzmienie jest wyjątkową kompilacją bardzo wielu cech, które ostatecznie dają frajdę, albo i nie. Bowers & Wilkins 803 D3 dają frajdę, więc dają radę. Atakują i podszczypują, nie głaszczą i nie usypiają.

Tylna komora obudowy, w której zamykana jest zwrotnica - tylną ścianką jest masywny, aluminiowy panel, przykręcany do metalowych wsporników będących w obudowie. Kable ze zwrotnicy są wpinane do dużej kostki, ze złoconymi stykami, skąd zebrane w dwie wiązki (jedna do niskotonowych, druga do średniotonowego i wysokotonowego) przechodzą do głównej komory. W górnej części widać skomplikowany sposób łączenia ścianek, a w ich przekroju widać, że wszystkie wykonano ze sklejki.

Tylna komora obudowy, w której zamykana jest zwrotnica - tylną ścianką jest masywny, aluminiowy panel, przykręcany do metalowych wsporników będących w obudowie. Kable ze zwrotnicy są wpinane do dużej kostki, ze złoconymi stykami, skąd zebrane w dwie wiązki (jedna do niskotonowych, druga do średniotonowego i wysokotonowego) przechodzą do głównej komory. W górnej części widać skomplikowany sposób łączenia ścianek, a w ich przekroju widać, że wszystkie wykonano ze sklejki.

Jeszcze jeden walor 803 D3, najbardziej oczywisty, zostawiłem na koniec. Tutaj nie będzie już żadnych "ale", tutaj można bez skrępowania pławić się w zachwytach. Bas.

Zmiana w stosunku do poprzednich "803" jest diametralna - to skok jakościowy, który najbardziej upodabnia "803" do "802". To odejście do basu pogrubionego i masywnego na rzecz mocnych, gęstych, ale doskonale prowadzonych niskich tonów, których twardość nie ma nic wspólnego z monotonią, a dyscyplina z ostrożnością.

Wspaniała energetyczność i konturowość przejawia się w całym zakresie, dźwięki z samego skraju pasma są imponujące nie przez generowanie lawiny i pożogi, którą trudno zatrzymać i ugasić, ale przez szybkie wybrzmienia.

Do pewnego stopnia przypomina to działanie obudowy zamkniętej, ale ostateczny efekt jest jeszcze lepszy; odpowiedź impulsowa i tak jest już wyśmienita, lecz dochodzi do niej soczystość, której często brakuje z obudowy zamkniętej, grającej dokładnie, ale zbyt sucho.

Bas Bowers & Wilkins 803 D3 jest twardy jak dojrzały owoc, ale nie suchy i nazbyt ostrożny; być może taki bas, będąc doskonałą podstawą dla dynamiki, w dużym stopniu określa charakter całego brzmienia, wrażenie zwartości, szybkości i różnorodności.

Nie zamula, a wręcz poprawia fakturę, jest siłą napędową i dyrygentem. Mógłbym w tym momencie rzucać przykładami nagrań, które na innych kolumnach dają nawet mile mruczący, ale błotnisty bas, obciążając przy okazji średnicę. A tutaj zabrzmiały one tak sprawnie i czysto, jakby to były inne realizacje...

Wszelkie kwestie brzmieniowe mogą podlegać jakiejś dyskusji i subiektywnym ocenom, bas 803 D3 nie zadowoli tych, którzy lubią tłuste, obfite i miękkie wybrzmienia, poduchę, na której wszystko się kołysze...

Dla mnie to majstersztyk, niczego więcej bym do szczęścia nie potrzebował (może bym zmienił zdanie, gdybym miał stumetrowe pomieszczenie odsłuchowe... ale po co?). Zredukowanie liczby niskotonowych z trzech do dwóch było więc bardzo dobrym posunięciem (chociaż wcale nie genialnym - to proste reguły) - zamiast basowej nawałnicy, wszystko chodzi jak w zegarku, a mocy i tak nie zabraknie.

Podsumowując, są to kolumny zupełnie inne i o wiele lepsze niż dawne "803", do których odnoszenie się w zasadzie nie miałoby żadnego sensu, gdyby nie ten sam "numer" obydwu konstrukcji - co wobec takich wniosków jest sytuacją mało komfortową dla B&W, chociaż sama firma taki los sobie zgotowała. W każda recenzji będzie przecież musiała się pojawić odpowiedź na pytanie, dlaczego nowe "803" są dwa razy droższe od poprzednich, chociaż dobrą odpowiedź znaleźć łatwo.

Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

BOWERS & WILKINS 803D3
Moc wzmacniacza [W] 50-500
Wymiary [cm] 116 x 33,5 x 50
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 87
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Rys. 2: Bowers & Wilkins 803D3 - charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, na różnych osiach
Rys. 2: Bowers & Wilkins 803D3 - charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, na różnych osiach
Bowers & Wilkins 803D3

Cechy nowej konstrukcji skierowały naszą uwagę na kilka zakresów, w których można spodziewać się sporych zmian w stosunku do poprzednich 803 Diamond, a także względem ogólniejszego, wcześniejszego profilu, jaki prezentowały kolumny B&W.

Wyniki są bardzo satysfakcjonujące, trzeba tylko spojrzeć na nie w kontekście pewnej filozofii czy też metody B&W panującej od ok. 10 lat, którą można wiązać ze stosowaniem filtra 1. rzędu dla głośnika wysokotonowego. Wraz z tym liniowość charakterystyki nie jest wartością nadrzędną, ale nierównomierności, a tym bardziej osłabienie, jakie zwykle powstaje w okolicach drugiej częstotliwości podziału, może być traktowane jako zjawisko wkalkulowane, a nawet do pewnego stopnia pożądane - niezależnie do typu stosowanych filtrów, wielu konstruktorów mniej lub bardziej obniża poziom w tym zakresie dopasowując się trochę do krzywych czułości ludzkiego słuchu.

W wielu wcześniejszych konstrukcjach B&W, w tym 803 Diamond, osłabienie w okolicach 2,5 kHz było głębokie i szerokie, i niezależnie od takich czy innych wrażeń odsłuchowych, nie mogło zapewniać obiektywnie wysokiej neutralności. Teraz jest ono mniejsze, na osi +7 st. niemal znika (chociaż pojawia się wówczas dołek przy 7 kHz, ale też słabszy niż poprzednio). Poziom w zakresie wysokich częstotliwości jest trochę podwyższony (bardziej niż poprzednio).

W płaszczyźnie pionowej osłabienie jest największe pod kątem -7 st., czego powodem jest największe w takiej pozycji przesunięcie fazy między średniotonowym a wysokotonowym, natomiast pod dużym kątem 30O w płaszczyźnie poziomej charakterystyka obniża się już od 1 kHz - mimo niewielkiej średnicy głośnika średniotonowego, promieniuje on dość kierunkowo, za to najwyższe częstotliwości, mimo że ustalone na niższym poziomie względem osi głównej, bardzo ładnie dochodzą do 20 kHz. Poprawę widać też na przejściu między niskimi a średnimi tonami, gdzie wcześniej występowało osłabienie. W sumie charakterystykę z osi +7 st. możemy zmieścić w ścieżce +/-3 dB w zakresie 40 Hz - 20 kHz.

Założenie maskownic praktycznie nic nie zmienia - są akustycznie niemal całkowicie przezroczyste.

Bardzo ładnie prezentuje się charakterystyka w zakresie niskich częstotliwości; nie ma wyraźnego podbicia i szczytu w żadnym zakresie, tylko bardzo łagodny grzbiet, nachylenie aż do 22 Hz ma stromość tylko ok. 6 dB/okt, a spadek -6 dB (względem poziomu średniego) możemy wyznaczyć przy ok. 25 Hz. Z takim kształtem będzie się też wiązać dobra odpowiedź impulsowa.

Przypomnijmy, że poprzednie 803 Diamond miały spadek -6 dB przy ok. 30 Hz, z mocnym podbiciem przy 80 Hz. Warto jeszcze dodać, że bas-refleks 803 D3 dostrojono do ok. 25 Hz (minimum na charakterystyce impedancji), podczas gdy w 803 Diamond był strojony jeszcze niżej - do ok. 20 Hz (przy wyższym strojeniu podbicie przy 80 Hz byłoby tam jeszcze większe).

Dane producenta obiecują jeszcze więcej - pasmo przenoszenia miałoby się rozciągać od 16 Hz do 35 Hz (bez podania spadków, ale chyba chodzi o -6 dB), a w ścieżce +/-3 dB od 19 Hz do 28 kHz zawyżona jest też czułość - w katalogu 90 dB, w rzeczywistości 87 dB, ale to też dobry wynik.

Tradycyjnie, B&W podaje impedancję znamionową jako 8 Ω, podczas gdy 3-omowe minimum (przy ok. 120 Hz, o którym zresztą producent też w swoich danych wspomina), jednoznacznie oznacza sytuację, w której impedancja znamionowa powinna być określona jako 4 Ω.

Od pierwszego do trzeciego

Od około dziesięciu lat Bowers & Wilkins stosuje specyficzny układ filtrów w zwrotnicach elektrycznych. Zwykle konstruktorzy wybierają filtry wyższego rzędu, dające wysokie nachylenia zboczy, a w więc układy dość skomplikowane, które pozwalają na swobodniejsze kształtowanie charakterystyk, a ponadto dają głośnikom (zwłaszcza wysokotonowym) lepsze zabezpieczenie przed przeciążeniem. Jest też spora grupa zwolenników filtrów prostych, łagodnych (1. rzędu), które mają gwarantować mniejsze zniekształcenia fazowe i mniejszą "pasożytniczą" ingerencję elementów zwrotnicy w sygnał. Niewielu jest jednak konstruktorów, którzy podchodzą do tego tematu tak nieortodoksyjnie, pozornie niekonsekwentnie, ale z ideą łatwą do wyjaśnienia.

W konstrukcjach Bowersa głośnik wysokotonowy podłączony jest przez filtr 1. rzędu, utworzony przez jeden, ale bardzo wysokiej klasy kondensator; próby odsłuchowe wskazały, że daje to najlepsze rezultaty, chociaż obciąża głośnik, co jednak firma bierze pod uwagę już na etapie jego projektowania. Głośnik średniotonowy podłączony jest przez dość „standardowe” filtry 2. rzędu (górnoprzepustowy i dolnoprzepustowy), a sekcja niskotonowa przez filtr 3. rzędu - tutaj trzeba skutecznie odcinać wysokie rezonanse bardzo sztywnej membrany, na elegancki minimalizm nie można sobie pozwolić.

BOWERS & WILKINS testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu