Kii
Three

Ten wyjątkowy produkt pojawił się w naszej redakcji dość niespodziewanie, dając nie tylko kolejną okazję do przetestowania czegoś ciekawego, ale też bogactwo wątków, którymi można ten test zacząć, albo zakończyć... Firma była nam dotąd nieznana i, jak śmiem sądzić, nie miała o niej bladego pojęcia większość audiofilów. Jest zresztą bardzo młoda, więc w żadnym środowisku nie jest jeszcze zakorzeniona.

Nasza ocena

Wykonanie
Innowacyjna, profesjonalna, ale i uniwersalna konstrukcja, przeznaczona do studiów nagraniowych i do salonów audiofilskich. Zaawansowany system aktywny, z kompletem wzmacniaczy i procesorów DSP. Głośnikowo układ czterodrożny, ze specjalną konfiguracją czterech niskotonowych, kreujących kardioidalną charakterystykę niskich częstotliwości (energia basu jest kierowana do przodu). Estetycznie na wysokim poziomie, w branży studyjnej to już pewnie luksus, chociaż do high-endowego rozpasania jeszcze daleko - widać podejście techniczne, zdroworozsądkowe.
Funkcjonalność
Niemal kompletny system stereofoniczny (przetworniki, wzmacniacze, głośniki), wymagający tylko podłączenia źródła dźwięku – analogowego lub cyfrowego. Bezpośrednio do Kii Three sygnał dostarczymy tylko standardem XLR/AES, opcjonalny sterownik Kii Control rozszerzy paletę wejść o Toslink, S/PDIF (24/192) oraz USB (24/384 i DSD64/128) i pozwoli na regulację głośności. Dużo opcji regulacji charakterystyki, w tym dopasowania do sposobu instalacji (daleko od ścian/ przy ścianie/w narożniku). Na tle współczesnych rozwiązań konsumenckich zwraca uwagę brak transmisji bezprzewodowej.
Laboratorium
Wyśmienita liniowość, +/-1,5 dB w całym pasmie (30 Hz – 20 kHz), nie tylko na osi głównej, ale również na pozostałych mierzonych osiach (z wyjątkiem 30O, ale i tutaj wynik wyśmienity, +/-2,5 dB, a na osi 15O +/-1dB!). Ekstremalnie niska dolna częstotliwość graniczna (-6 dB przy 20 Hz). Skuteczne działanie systemu Active Wave Focusing – zmierzona różnica ciśnień z przodu i z tyłu sięga 12 dB (w szerokim zakresie niskotonowym). Korekcja wprowadza delikatne zmiany (skok 0,5 dB lub 1 dB) pozwalające "szlifować" charakterystykę.
Brzmienie
Fantastyczny bas – niski, soczysty, precyzyjny, zintegrowany. Wzorcowe odtworzenie przestrzeni – selektywność i dokładność pozycjonowania pozornych źródeł idzie w parze z naturalną plastycznością. Gładkie, bezproblemowe wysokie tony. Średnica czysta, lekka, elegancka, bez emfazy, podgrzewania i nerwowości. Dynamika na miarę średniej wielkości kolumn. Pod każdym względem dobrze zorganizowane, zrównoważone, profesjonalne działanie. Neutralne, precyzyjne, ale i bardzo łatwe w odbiorze.
Artykuł pochodzi z Audio

Odsłuch

Światy audiofilów-pasjonatów i profesjonalistów zajmujących się zawodowo dźwiękiem są wyraźnie odrębne, nie tylko w zakresie urządzeń działających w różnych warunkach, co oczywiste i konieczne (studio to nie salon), ale też w zakresie samych celów, co jest już bardziej frapujące. Warto zwrócić uwagę na tę zaostrzoną separację, wręcz konflikt idei.

Można przyjąć do wiadomości, że realizator nagrania musi usłyszeć "wszystko", choćby nie brzmiało to pięknie (choć właśnie po to, aby błędy poprawiać lub przynajmniej brać je pod uwagę), podczas gdy audiofil ma prawo szukać rozwiązania i brzmienia, które jak najczęściej sprawi mu indywidualną przyjemność.

O ile jednak dla profesjonalistów cel jest dość jasno określony (chociaż wybór narzędzi - czyli sprzętu - pozostaje dość duży, i tutaj preferencje też mogą być różne), to w środowisku audiofilskim da się zaobserwować niespójność i wewnętrzne sprzeczności.

Silny jest przecież nurt, który de facto prowadzi tropem zadań profesjonalnych, ceniący sobie przede wszystkim wysoką dokładność, analityczność, neutralność. Jednak nawet ci miłośnicy sprzętu i dźwięku najwyższej jakości, którzy chcą usłyszeć jak najwięcej, dostrzegać różnice między nagraniami, odkrywać wszystkie detale, raczej nie zgodzą się na instalację sprzętu studyjnego... powielając przekonanie, że jednak w jego brzmieniu czegoś brakuje, a czegoś jest za dużo, generalnie: coś jest nie tak dla "konsumenckiego", a nawet "eksperckiego" słuchania muzyki; że brzmienie sprzętu profesjonalnego wcale nie jest obiektywnie doskonałe, bo cel "monitorowania" jest realizowany zbyt bezwzględnie i jednostronnie, ze szkodą dla innych, ważnych dla ogólnej jakości przymiotów.

W tym momencie (a nawet już wcześniej) wchodzimy na bardzo grząski grunt, w którym żadna opinia nie może zostać ostatecznie udowodniona ani obalona, można dość swobodnie dorabiać różne teorie do praktyki, a ta jest oceniana przez pryzmat nie tylko subiektywnej wrażliwości na dźwięk, ale nawet bardziej - zakorzenionych uprzedzeń.

Brzmienie Kii Three może być olśnieniem, może też karmić powyższe wątpliwości. Jest jednak bardzo wyjątkowe i z pewnością nikogo nie pozostawi obojętnym. Są w nim bowiem elementy wyniesione na poziom najwyższy, które wręcz rzucają na kolana, wprawiają w zachwyt, mimo że cała prezentacja wcale nie musi oczarować i przekonać, że taki właśnie jest ostateczny cel naszych audiofilskich poszukiwań. Kii Three łączą bezwzględną neutralność z imponującym basem.

Zwykle kolumny o liniowych charakterystykach, w dodatku z obudową zamkniętą, nie grają tak efektownie - raczej smutno, nudno, a ich bas jest albo zbyt suchy, albo zbyt twardy; gdy jest go dużo, to męczy i nudzi, a gdy mniej - brakuje pulsu, sprężystości, swingu.

Obudowa zamknięta teoretycznie zapewnia najlepszą kontrolę, a więc szybkość, motoryczność, bowiem odpowiedź impulsowa jest z niej lepsza (niż z systemu bas-refleks), jednak w praktyce często pozostaje niedosyt energetyczności i dynamiki w potocznym rozumieniu - życia i siły, a nie tylko dokładnego oddania wszystkich niuansów.

Kii Three

Ukierunkowanie basu, a więc redukcja odbić, ma służyć jeszcze lepszemu "wyczyszczeniu" go z naleciałości, przeciągania, maskowania itd., jego jeszcze większej dokładności, ale przecież, w oparciu o doświadczenia ze "zwykłą" obudową zamkniętą, można było mieć obawy, czy w ten sposób bas nie stanie się zupełnie jałowy, efemeryczny, wyprany, martwy. Może dla profesjonalistów będzie to idealne narzędzie do "obserwacji", ale czy skuteczny sposób przekazania muzycznych emocji?

Bas daje jednak temu brzmieniu nie tylko wsparcie, dopełnienie, kompletność i "napęd" dla wielu akcji, lecz imponującą - jak na wielkość konstrukcji - siłę i plastyczność. Pojawia się w pełnej krasie w nagraniach, które wcześniej się nim nie popisywały; albo ich bas był byle jaki i nie zwracał uwagi, albo sprawiał kłopot.

Oczywiście Kii Three nie leczy samych nagrań, lecz nie pozwala ich psuć przez akustykę pomieszczenia, jednak w naszym odbiorze może to być właśnie tak interpretowane: że nagrania zyskały to, czego wydawały się nigdy wcześniej nie mieć.

Nie chodzi przy tym o techniczną dokładność basowego rysunku, ale o ogólne wrażenie obecności zdrowego, nawet lekko napompowanego i - co najbardziej spektakularne - ekstremalnie nisko rozciągniętego basu, przynoszącego dźwięki wcześniej nieobecne.

Wyższy bas ma dobre tempo, ale wcale nie jest utwardzony, jego dobra odpowiedź impulsowa, dokładność i czystość przejawia się właśnie w plastyczności. Pozbycie się balastu smużenia, zamulenia, tłustości nie oznacza tutaj szczupłości i zubożenia substancji. Czego jednak ten bas nie potrafi?

Możliwości Kii Three są niebywałe, jak na konstrukcję tej wielkości; taki monitor "nie ma prawa" tak grać, to znaczy nie miałby... gdyby nie był aktywny - rzecz oczywiście nie w samym umieszczeniu wzmacniaczy w obudowie, ale w korekcji charakterystyki, znanej nam z subwooferów aktywnych.

Kii Three nie mają jednak potencjału i stylu bardzo dużych kolumn; to w końcu słychać, że przed nami nie stoją potężne paczki, wachlujące dużymi kapeluszami. Kii Three nie generują wielkiej objętości, nie rozwijają nieposkromionej potęgi, nie kreują obfitości. Ich dźwięk nas nie przytłacza i nie otacza, jest skupiony i zdefiniowany, w pozycjonowaniu pozornych źródeł niemal punktowy.

Nie ma w tym brzmieniu żadnej tłustości (chociaż jest pewna miękkość niskich tonów) ani specjalnego "grzania", co ma wpływ na charakter średnicy; tutaj zdania mogą być podzielone, faktycznie neutralność i klarowność trzyma w ryzach próby ocieplenia; wokale są naturalne, świetnie wyodrębnione z akompaniamentu, są też sprawnie różnicowane, nie mają jednak niczego "ekstra" - wzmocnienia "dołem", dodanej romantyczności ani ekspresji; wszystko jest akuratne, nie tyle chłodne, co właśnie neutralne, nie tyle ostrożne, co precyzyjnie wymierzone. Po prezentacji średnich tonów niektórzy oczekują specjalnych walorów, emfazy, emocji, "obecności".

Kii Three nie zagęszczają, nie powiększają i nie przybliżają pozornych źródeł pierwszego planu, za to bardzo starannie i selektywnie porządkują je, w czytelnej i naturalnej perspektywie. Głębia sceny nie zawsze musi być spektakularna, Kii Three same jej nie kreują, tylko odtwarzają, a ta nie w każdym nagraniu okazuje się nadzwyczajna.

W ten sposób, również w tej dziedzinie, Kii Three demonstrują jednak swoją obiektywność i dokładność; scena i akustyka zmienia się z płyty na płytę, czasami jest niemal płaska, czasami trójwymiarowana, bywa mniej efektowna niż z niektórych "uprzestrzenniających" kolumn, ale kiedy nagranie jest na wysokim poziomie, wtedy mamy prawdziwą ucztę i doskonale słyszymy, że wszystko jest poukładane tak, jak należy - naturalnie i elegancko.

Mimo mocnej pozycji i nasycenia basu, barwa samej średnicy jest trochę schłodzona, jednak nie wiąże się to z rozjaśnieniem - wysokie tony są wyprowadzone znowu bezbłędnie neutralnie; nie będę się rozpływał nad ich bogactwem, w tym zakresie nie będziemy uraczeni słodkościami ani aksmitnością, góra pasma jest po prostu bardzo porządna - czysta, gładka, selektywna. Z wielu high- -endowych kolumn można usłyszeć więcej "powietrza", wyrafinowania, zróżnicowania wybrzmień. Kii Three nie startują w konkursie piękności wysokich tonów, wykonują program podstawowy - bezbłędnie.

Nie jest to brzmienie spełniające wszystkie audiofilskie założenia i marzenia, trafiające we wszystkie gusta, przekonujące do siebie natychmiast i bezwzględnie. Jednak ma tyle walorów, w tym atutów unikalnych, że warto co najmniej dobrze się zastanowić, czy nie przyjąć go z dobrodziejstwem inwentarza - całościową koncepcją systemu.

Głośniki aktywne traktujemy jako głośniki uzupełnione wzmacniaczami, czyli jako urządzenie, w którym część głośnikowa jest nadrzędna, a wzmacniacze - służebne. Jest to uzasadnione na gruncie przekonania, że same głośniki najwięcej ważą na brzmieniu, jednak z taką tezą można dyskutować, a pod względem funkcjonalnym Kii Three to symbioza DSP, wzmacniaczy i głośników, w której nie ma sensu wyznaczać hierarchii ważności.

Ostatecznie o brzmieniu decydują wszystkie elementy tego ściśle zintegrowanego systemu, choć przede wszystkim - logika i staranność tej integracji. Słuchamy więc nie głośników z jakimiś nietypowymi dodatkami, ale niemal całego systemu audio, wymagającego już tylko zewnętrznego źródła sygnału cyfrowego.

Warto przy tym zwrócić uwagę, że sposób działania Kii Three rozwiązuje wiele problemów związanych zarówno z akustyką pomieszczenia, jak i "synergią" z pozostałymi komponentami systemu. Znacznie mniejsze jest ryzyko, że głośniki dobrze grające podczas prezentacji w sklepie, zagrają zupełnie inaczej w naszym domu.

Kii Three

Ich "odporność" na rezonanse pomieszczenia opiera się na ukierunkowaniu basu, a jego poziom jest regulowany, może zostać dopasowany do sposobu instalacji; delikatniejszej korekcji podlegają też pozostałe zakresy, ale nie należy sądzić, że dzięki wynikającej stąd " elastyczności" charakterystyki, możemy osiągnąć dowolne rezultaty. Próbowałem różnych ustawień, co było słychać, jednak dość oczywista sygnatura Ki Three zawsze była obecna.

Ich neutralność oczywiście nie jest absolutna, w wymiarze liniowości charakterystyki mogą być wzorcowe, ale w zakresie barwy - jak każde głośniki (i wzmacniacze) - mają swoje preferencje i niedociągnięcia, trochę idą na skróty, co jednak też może być wzięte za dobrą monetę; nigdy nie zagrały nerwowo i drażniąco, wszelkie dzwoniące i metalizujące dźwięki były wyraźnie i w znany sposób umieszczone w samym nagraniu, Kii Three takich momentów nie podkreślały, raczej odrobinę ujmując z ostrości i emocjonalności, niż cokolwiek dodając. Na swój sposób grają spokojnie, chociaż zasadnicza dynamika nie jest tłamszona, obserwujemy raczej jej cyzelowanie, wymierzanie i pozycjonowanie każdego dźwięku.

Nie jest to brzmienie spontaniczne i swobodne, malowane mocnymi pociągnięciami - "kreska" tego brzmienia jest cienka i precyzyjna, a barwy nie do końca nasycone, chociaż dobrze różnicowane i separowane. Nic się nie rozmazuje, nie rozlewa, a spójność nabiera znaczenia dobrej organizacji całego brzmienia, a nie szykowania jakiegoś ciepłego ulepka, redukującego znaczenie detali i przestrzeni na rzecz kondesacji skupionej wokół średnich częstotliwości.

Brzmienia bardziej żywe, nasycone, z bliższym pierwszym planem, łatwiej wpadają nam w ucho, ale i łatwiej z niego wypadają... powoli, albo nawet raptownie, czymś męcząc i zniechęcając. Często właśnie element będący początkowo magnesem, z czasem okazuje się zbyt dominujący i determinujący każde nagranie; z jednej strony Kii Three też mają swój charakter, a nawet odrobinę efekciarstwa (bas natychmiast zwraca uwagę), jednocześnie podczas ich dłuższego odsłuchu nie pojawił się ślad znużenia ani "dręczenia"; wręcz przeciwnie - to brzmienie trzymało przy sobie dłużej, niż to zaplanowałem, niż było to absolutnie konieczne, aby poznać jego podstawowe cechy.

Jednocześnie rozbudzało i zaspokajało ciekawość, jak zabrzmi kolejne nagranie, jaki jest jego "prawdziwy" obraz, zarówno pod względem przestrzennym, jak i... basowym, i uspokajało - z każdym materiałem było przynajmniej znośnie, nigdy nie poczułem tego swoistego niepokoju, nie przeskakiwałem nerwowo z nagrania na nagranie, aby wreszcie usłyszeć coś ciekawego, bo wszystko wydawało się ciekawe, chociaż nie zawsze były "ciary".

Kii Three nie dają zastrzyku adrenaliny, nie wprowadzają nas w środek jazzowego klubu ani przed rockową scenę, działają raczej jak "otwarte okno", nie zapraszają nam do pokoju muzyków. Przez to okno wszystko jednak słychać bardzo dokładnie, i chociaż mamy świadomość, że słuchamy nagrań, a nie muzyki na żywo, to wszelkie akustyczne klimaty, jakie udało się zarejestrować, są pokazane z nadzwyczajną wiernością, wręcz pieczołowitością.

Kii Three słuchane cicho utrzymują dobrą czytelność, ale największe wrażenie robią przy średnich (najbardziej praktycznych) poziomach - staje się wtedy oczywiste, że żadne inne konstrukcje tej wielkości nie mają takiego potencjału basu, dynamiki i precyzji przestrzennej.

Kii Three są doskonałym narzędziem dla profesjonalistów, mogą też być bezproblemowym głośnikiem domowym, z powodzeniem konkurującym z systemami w podobnej cenie (biorąc pod uwagę koszt nie tylko głośników, ale też wzmacniaczy i przetworników).

Co dla jednych będzie zaletą, dla innych będzie problemem - Kii Three nie zmuszają, ale i nie pozwalają na szukanie "odpowiedniego wzmacniacza", "harmonijnego DAC-a", na szlifowanie brzmienia kablami głośnikowymi; znacznie redukują obszar własnej inicjatywy użytkownika, nie pozwalają na podsumowanie ich brzmienia formułką obiecującą raj na ziemi po dopasowaniu reszty systemu; niemal wszystko zostało tutaj już dopasowane.

* 2000 zł - cena opcjonalnego sterownika Kii Control

Andrzej Kisiel

Laboratorium
Laboratorium Kii Three

Wykonanie i opracowanie charakterystyk Kii Three było zadaniem znacznie bardziej skomplikowanym niż w przypadku typowych zespołów głośnikowych. Działanie systemu kierunkującego bas zawiesiło poprzeczkę znacznie wyżej, z czego zdawaliśmy sobie sprawę od początku.

Przeanalizowaliśmy sytuację i przygotowaliśmy specjalną procedurę, która miała rozgryźć i ukazać charakterystyki Kii Three w kompleksowy sposób. O takie pomiary nie pokusili się dotąd inni recenzenci, poprzestając na stwierdzeniach w rodzaju, że nietypowy sposób promieniowania Kii Three hnie pozwala" na ustalenie ich charakterystyki w zakresie niskich częstotliwości typowymi metodami.

No właśnie, stąd potrzebne są metody nietypowe i trochę... większa wiedza o sposobie, jakim konstruktor uzyskał specyficzną charakterystykę kierunkową, wiedza nieograniczająca się tylko do znajomości tej specyfiki (że jest ona kardioidalna, a nie kołowa, można wszędzie przeczytać).

Ostatecznie cel poznawczy osiągnęliśmy, jednak trwało to znacznie dłużej, niż się spodziewaliśmy. W zasadzie musieliśmy powtórzyć całą sesję pomiarową. W pierwszej popełniliśmy błąd, chociaż nie był to błąd, którego musielibyśmy się wstydzić, skoro nawet sam Bruno Putzeys, z którym się kontaktowaliśmy w tej sprawie (i wysłaliśmy zestaw pomiarów), zinterpretował zaskakujące dla nas wyniki właśnie jako efekt ogólnych trudności i prawdopodobnych niedokładności w mierzeniu Kii Three.

Dostrzeżone problemy nie wydawały się jednak wynikać z zastosowania niewłaściwej metody (pomiaru i analizy w sferze akustycznej), ta ostatecznie okazała się całkowicie trafi ona. Źródłem kłopotów był układ elektroniczny w samych głośnikach, wprowadzający w normalnym trybie pracy duże przesunięcie sygnału w czasie.

System pomiarowy (przy pomiarze sinusoidą w polu bliskim) odczytuje poziom "synchronicznie" - w danym momencie traktuje sygnał docierający do mikrofonu jako sygnał tej samej częstotliwości, jaka jest podana (de facto nie jest miernikiem częstotliwości, ale generatorem znanej sobie częstotliwości i miernikiem poziomu sygnału).

Po kilku eksperymentach problem rozwiązało przejście do trybu Low Latency, w którym wyłączona jest korekcja fazy, lecz nie odbija się ona na kształcie amplitudowych charakterystyk przenoszenia, a kluczowy układ Active Wave Focusing pozostaje czynny, pozwalając obserwować sposób, w jaki bas jest ukierunkowany.

Zacznijmy jednak od charakterystyki w całym pasmie. Jest świetnie wyrównana, w szerokim zakresie 200 Hz – 0 kHz utrzymuje się w polu +/-1 dB, zarówno na osi głównej, jak też pod kątami +/-7° w płaszczyźnie pionowej i 15° w płaszczyźnie poziomej; w najwyższej oktawie (10 kHz - 20 kHz) i poniżej 200 Hz, aż do 40 Hz, wymienione charakterystyki potrzebują tylko odrobinę szerszej ścieżki (+/-1,5 dB).

To jeden z najlepszych wyników w historii naszych pomiarów; reprezentant urządzeń profesjonalnych pokazuje klasę "profi ", w czym oczywiście pomógł wybór konstrukcji aktywnej, podczas gdy konstruktorzy zdecydowanej większości kolumn konsumenckich, nawet high-endowych, posługują się mniej wygodnym narzędziem – fi ltrami pasywnymi.

Szczególnie fascynujące jest gładkie przejście przez częstotliwość podziału między średniotonowym a wysokotonowym, która przecież musi występować gdzieś w zakresie 2–4 kHz; na żadnej charakterystyce nie widać najmniejszego osłabienia, znamiennego dla konstrukcji z filtrami biernymi; producent nie podaje częstotliwości podziału, a my nie jesteśmy w stanie jej "namierzyć".

Źródłem tego sukcesu jest możliwość, przy wsparciu DSP, swobodnego kształtowania charakterystyk amplitudowych i fazowych, i ustalenia stromych zboczy charakterystyk przy częstotliwości podziału; co oznacza, że zakres współpracy między obydwoma głośnikami jest wąski, a przez to zgodność fazowa łatwiejsza do utrzymania w szerszym zakresie kątów.

Ostatecznie częstotliwość podziału "wyłapalibyśmy" na charakterystyce zmierzonej pod znacznie większym kątem (w płaszczyźnie pionowej). W układach pasywnych teoretycznie też można stosować fi ltry bardzo wysokiego rzędu, co jednak jest kosztowne i ma skutki uboczne – wprowadza straty w mikrodynamice i bardzo duże przesunięcia fazowe, korygowane przez DSP w systemie Kii Three.

Tak doskonała liniowość dotyczy rzecz jasna pozycji "zerowej" regulatora kształtu charakterystyki, natomiast w innych pozycjach mamy oczekiwane korekty. W zakresie niskotonowym, poniżej ok. 300 Hz, możemy charakterystykę skokowo podnieść lub obniżyć; producent nie deklaruje wartości korekt w decybelach. W zakresie wysokotonowym są do dyspozycji cztery pozycje (nie licząc liniowej) – wzmocnienie/osłabienie powyżej 3 kHz, albo dopiero powyżej 10 kHz (wg informacji producenta).

Dowolną korekcję (lub liniowość) zakresu niskotonowego można łączyć z dowolną korekcją (lub liniowością) zakresu wysokotonowego. W ten sposób mamy w sumie do wyboru 15 różnych charakterystyk (3 niskotonowe x 5 wysokotonowych). Na naszym rysunku krzywa niebieska pokazuje działanie kombinacji wzmocnienia niskich ze wzmocnieniem wysokich powyżej 3 kHz; krzywa brązowa – bez korekcji niskich ze wzmocnieniem wysokich powyżej 10 Hz; krzywa żółta – bez korekcji niskich z osłabieniem wysokich powyżej 3 kHz; a krzywa zielona to obniżenie niskich z osłabieniem wysokich powyżej 10 Hz; krzywa czerwona – bez korekcji w całym zakresie.

W rzeczywistości korekcja oznaczona jako wzmocnienie powyżej 10 kHz daje +0,5 dB już przy 5 kHz; przy 10 kHz to 1 dB; a przy 20 kHz – 1,5 dB; osłabienie tego zakresu działa delikatniej: -0,5 dB mamy przy 10 kHz; -1 dB przy 20 kHz. Dodatnia korekta teoretycznie powyżej 3 kHz, zaznacza się +0,5 dB przy 2 kHz, a od 5 kHz utrzymuje na poziomie +1 dB; ujemna jest bardzo delikatna, stałe -0,5 dB powyżej 5 kHz.

W zakresie niskotonowym +/-0,5 dB przy 400 Hz, zwiększające się do +/-1 dB przy 200 Hz, i na tym poziomie poniżej. Jest to więc profesjonalne cyzelowanie charakterystyki, a nie modyfi kowanie pod kątem każdego gustu. Każda z nich mogłaby zostać uznana za wyjątkowo liniową, na tle zwykle znacznie bardziej pofalowanych charakterystyk widzianych w naszym laboratorium.

Wreszcie wyniki pomiarów w polu bliskim – głośników niskotonowych. Na pierwszych trzech rysunkach tej serii (3a, 3b i 3c) charakterystyka głośników bocznych jest pokazana kolorem czarnym, tylnych – niebieskim, a charakterystyka wypadkowa wszystkich (całego układu) – czerwonym. Rysunek 3a pokazuje ciśnienie przed zespołem głośnikowym; 3b – z boku; a 3c – z tyłu.

Charakterystyka wypadkowa jest obliczona z charakterystyk cząstkowych, które jednak mają "zakodowane" również charakterystyki (przesunięcia) fazowe (zna je system pomiarowy, ale nie widać ich na naszych rysunkach). Charakterystyki amplitudowe samych głośników powtarzają się, natomiast charakterystyki wypadkowe, ustalone na różnych kierunkach, są różne; sam pomiar w polu bliskim oczywiście nie dałby takich wyników, charakterystyki fazowe zmierzone w polu bliskim też są przecież niezmienne.

Na etapie kalkulowania charakterystyk wypadkowych z charakterystyk głośników dodawaliśmy do nich przesunięcia czasowe odpowiadające wzajemnej pozycji głośników względem określonego punktu pomiarowego (dla ustalenia ciśnienia z przodu, o 1 ms została "opóźniona" charakterystyka głośników tylnych, a dla ustalenia ciśnienia z tyłu – charakterystyka głośników przednich). Symuluje to zachowanie głośnika i jego charakterystykę na różnych osiach, w oddaleniu od niego, przy jednoczesnym utrzymaniu zalet pomiaru w polu bliskim.

Zgodnie z założeniami, przed zespołem głośnikowym (rys. 3a) ciśnienie niskich częstotliwości jest najwyższe, charakterystyka wypadkowa w całym zakresie leży powyżej charakterystyk składowych; pełna zgodność fazowa, sygnalizowana jej 6 -decybelową "przewagą", utrzymuje się do ok. 30 Hz, powyżej różnica zmniejsza się, pojawia się więc przesunięcie fazowe między poszczególnymi sekcjami, które jest jeszcze niewielkie, więc system utrzymuje wysoką sprawność.

Z boku (rys. 3b) przesunięcie fazowe zwiększa się, charakterystyka wypadkowa leży wyraźnie niżej w zakresie 30 Hz – 100 Hz, a najniżej na osi skierowanej do tyłu (rys. 3c). Charakterystyka wypadkowa powyżej 300 Hz leży blisko charakterystyki z głośników bocznych (na wszystkich trzech kierunkach) nie ze względu na przywrócenie zgodności fazowej między obydwoma sekcjami, ale na skutek tego, że wcześniej opadająca charakterystyka głośników tylnych traci wpływ na charakterystykę wypadkową.

Charakterystyka głośników tylnych (niebieska) opada wyraźnie wcześniej i z większą stromością niż przednich (czarna). Na rys. 3d możemy porównać trzy charakterystyki wypadkowe – "z przodu" (czerwona), "z boku" (niebieska) i z "z tyłu" (czarna). Widać, jak rozchodzą się powyżej 30 Hz (poniżej promieniowanie jest dookólne), przy 70 Hz różnica między ciśnieniem z przodu i z tyłu sięga 10 dB, w zakresie 100–120 Hz jest największa, sięgając aż 12 dB; różnica między ciśnieniem z przodu i z boku dochodzi do 4 dB.

W sumie wielokrotnie większa energia emitowana jest do przedniej półsfery. System działa jak należy, a ponadto charakterystyka "z przodu" pokazuje doskonałe rozciągnięcie, ze spadkiem -6 dB przy ok. 20 Hz! Pomiary z serii 3 zostały przeprowadzone w pozycji "free" selektora "boundary", regulującego charakterystykę odpowiednią do umieszczenia kolumn (czyli daleko od ścian).

Na rys. 4. widać, jak zmieniają się charakterystyki wypadkowe w dużej odległości z przodu dla różnych ustawień tego selektora – krzywa niebieska to pozycja "free"; czarna – "wall" (dla ustawienia pod ścianą); czerwona – "corner" (w narożniku pomieszczenia). Przy 20 Hz różnica między poszczególnymi ustawieniami wynosi 6 dB.

Kii testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio kwiecień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu