ELAC
Adante AF-61

"Wraz z Adante staramy się zaproponować doskonałą jakość w nowym zakresie ceny." "Adante z pewnością zredefiniuje twój pogląd na to, co potrafią osiągać kolumny w przystępnej cenie". Ha, ha. Wszyscy piszą podobne farmazony, bo co mają pisać... A w dodatku, co to za "przystępna cena" - prawie 30 tysięcy złotych... Co prawda podstawkowe Adante AS-61 kosztują "tylko" połowę ceny wolnostojących AF-61, ale to słaba pociecha - 14 000 zł za "monitory" jest gotowy zapłacić jeszcze mniejszy procent klientów niż 28 000 zł za duże kolumny podłogowe. Gdzie tu "przystępność"?

Testy porównawcze

Adante AF-61
T+A
Criterion S 2100 CTL

Nasza ocena

Wykonanie
Imponujące. Duże, ciężkie, starannie wykończone. Rozbudowane, skomplikowane i oryginalne. Układ trójdrożny, sekcja niskotonowa na trzech jednakowych systemach pasmowo-przepustowych (Interport Coupled Cavity), a każdy z głośnikiem wewnątrz i membraną bierną na zewnątrz. Sekcja średnio- -wysokotonowa oparta na najnowszym układzie koncentrycznym.
Laboratorium
Referencyjne wyrównanie w zakresie średnich tonów (+/-1 dB w zakresie 300 Hz – 5 kHz), bardzo dobre charakterystyki kierunkowe. Kilkudecybelowe osłabienie w zakresie 100–300 Hz, wzmocnienie przy 50–60 Hz, ale spadek -6 dB już przy ok. 40 Hz. Umiarkowana czułość 85 dB przy łatwej, 6-omowej impedancji znamionowej.
Brzmienie
Swobodne, dźwięczne, szybkie, precyzyjne, przestrzenne - plany obszerne, głębokie i z dokładnymi lokalizacjami. Średnica bliska, komunikatywna i przejrzysta. Do odbioru sceny na naturalnej wysokości wskazane znaczne odsunięcie miejsca odsłuchowego, a do uzyskania mocnego basu - ustawienie kolumn blisko ściany. Przyda się też dawka ciepła ze wzmacniacza.
Artykuł pochodzi z Audio

Odsłuch

Najpierw usłyszałem podstawkowe Adante AS-61. Dzisiaj niewiele kolumn wywiera na mnie takie wrażenie. Nie jestem rozkapryszony - wręcz przeciwnie, oczekiwania mam przykrojone do realiów, które przecież dobrze poznałem.

Tak niewielka konstrukcja - w kategorii podstawkowych całkiem spora, jednak w skali bezwzględnej kompaktowa - zrobiła "szoł", a dokładnie mówiąc: zrobił je z jej pomocą Andrew Jones, który potrafinie tylko konstruować, ale też objaśniać, a nawet gawędzić.

Potrafił też tak dobrać kawałki muzyczne, że każdy zabrzmiał świetnie, a ponieważ było ich wiele, różnych gatunków i z różnych źródeł, więc trudno mieć wątpliwości: nie było w tym przypadku ani manipulacji, AS-61 naprawdę grają świetnie, są muzycznie uniwersalne i nie wymagają jakichś szczególnych zabiegów, aby pokazać swoje możliwości. Ich prezentacja, chociaż przygotowana przez profesjonalistów, odbyła się w warunkach improwizowanych, w małej salce konferencyjnej, a nie w "wyspecjalizowanym" pokoju odsłuchowym; nawet nie zwróciłem uwagi, czy były tam jakieś elementy adaptacji akustycznej.

Elac Adante AS-61 szybko stały się naszymi faworytami w wyścigu po nagrodę EISA. Przede wszystkim brzmienie, ale również ciekawa technika, no i w jakimś stopniu... sama osoba Andrew Jonesa, który utwierdził nas w przekonaniu, że to konstrukcja przygotowana z wiedzą i pasją. Dwa zdania: dźwięk mocny, gęsty, spójny, dynamiczny, a przy tym przejrzysty, uporządkowany, plastyczny. Doskonały wgląd w plany. Siła i dokładność, emocje i uważność.

Czego w takiej sytuacji można się spodziewać po kolumnach bazujących na takiej samej technice, zestrojonych przez tego samego projektanta, tylko trzy razy większych - mających pomnożoną przez trzy sekcję niskotonową AS-61? To znowu okazja do ogólniejszych rozważań.

Po lewej - przekrój obudowy AS-61; po prawej - AF-61. Na przekroju AS-61 widać komorę średniotonowego, taką samą ma AF-61 (poza "kadrem"). Górna część AF-61 (najwyżej położony układ band-pass i komora średniotonowego) jest żywcem przeniesiona z AS-61. Pozostałe dwa układy band-pass mają nieco inaczej zaaranżowane tylne komory, ale takie same objętości odpowiednich komór (komory "tylne" są ok. dwa i pół raza większe od komór "przednich" - te pierwsze mają większy wpływ na pozycję dolnej częstotliwości granicznej; te drugie - na ustalenie górnej częstotliwości granicznej zakresu przetwarzanego przez układ). Interporty dolnej komory ustawiono pionowo (ze względu na brak miejsca na pionowej przegrodzie, za częścią której znajduje się komora sąsiedniego układu). Zastosowanie "podwójnych" interportów też jest podyktowane brakiem miejsca na założenie jednego, odpowiednio większego tunelu. Konstrukcję uprościłoby stworzenie jednej komory "przedniej" (z membranami biernymi) i jednej "tylnej", ale podział ma swoje akustyczne zalety i, jak łatwo zauważyć, wymagał dodania tylko kilku niewielkich elementów.

Po lewej - przekrój obudowy AS-61; po prawej - AF-61. Na przekroju AS-61 widać komorę średniotonowego, taką samą ma AF-61 (poza "kadrem"). Górna część AF-61 (najwyżej położony układ band-pass i komora średniotonowego) jest żywcem przeniesiona z AS-61. Pozostałe dwa układy band-pass mają nieco inaczej zaaranżowane tylne komory, ale takie same objętości odpowiednich komór (komory "tylne" są ok. dwa i pół raza większe od komór "przednich" - te pierwsze mają większy wpływ na pozycję dolnej częstotliwości granicznej; te drugie - na ustalenie górnej częstotliwości granicznej zakresu przetwarzanego przez układ). Interporty dolnej komory ustawiono pionowo (ze względu na brak miejsca na pionowej przegrodzie, za częścią której znajduje się komora sąsiedniego układu). Zastosowanie "podwójnych" interportów też jest podyktowane brakiem miejsca na założenie jednego, odpowiednio większego tunelu. Konstrukcję uprościłoby stworzenie jednej komory "przedniej" (z membranami biernymi) i jednej "tylnej", ale podział ma swoje akustyczne zalety i, jak łatwo zauważyć, wymagał dodania tylko kilku niewielkich elementów.

Niektórym się wydaje, że oczywistym i nieuniknionym rezultatem takiej kombinacji będzie "podpompowanie" basu, jednak wcale tak być nie musi. Wyższa efektywność sekcji niskotonowej może znaleźć odpowiedź w proporcjonalnie podniesionym poziomie w zakresie średnio-wysokotonowym; ten zwykle ma odpowiedni "zapas" i jest mniej lub bardziej tłumiony w zwrotnicy.

Większe kolumny często mają bas sięgający niżej, ale nie muszą eksponować całego zakresu niskich częstotliwości; mają większą moc, mogą zagrać dynamiczniej, swobodniej, nawet potężniej, jednak tonalnie mogą (i powinny) być zrównoważone, co najwyżej z poprawką na to, że będąc przeznaczone do ustawienia w dużym salonie, dalej od ścian, grają w warunkach, w których bas nie jest wzmacniany w taki sposób, jak wtedy, gdy kolumny stoją pod ścianą.

Tyle teoria i po części praktyka, ale obserwując rzeczywistość, trzeba przyznać, że większe kolumny demonstrują często bas nadmierny (względem wzorca), co też jest łatwe do uzyskania, i stosowane ze względu na upodobania części słuchaczy.

Prowadzi jednak do uproszczonego i błędnego wniosku, że duże kolumny z reguły, i z nieusuwalnych przyczyn obiektywnych, nie nadają się do użytku w małych, a nawet średnich pomieszczeniach. Po pierwsze, duże kolumny wcale nie muszą mieć zwalistego basu, a po drugie, w małych pomieszczeniach też żyją i słuchają muzyki ludzie, którzy... lubią basowe fajerwerki.

Po kolumnach Elac Adante AF-61 nie spodziewałem się basowej burzy nie tylko dlatego, że wcale jej być nie musiało, ale przede wszystkim dlatego, że poznałem wcześniej sposób skonfigurowania sekcji niskotonowej (o wysokiej impedancji) i wyjaśnienia samego Andrew Jonesa. Zapowiadało to mniej więcej tyle, że AF-61 pokażą charakterystykę podobną jak AS-61, ale dzięki znacznie większej mocy będą mogły zagrać głośniej i z większym zapasem dynamiki, potrzebnym w "wymagających" momentach.

Na specjalne basowe emocje teoretycznie nie powinienem liczyć, chociaż może "w jakiś sposób" działanie tak rozbudowanego basowego arsenału da się odczuć... Rekompensując nudę przydługiego wstępu, wybiegnę daleko naprzód - odsłuch AF-61 zakończyłem, ustawiając je pod samą ścianą. Ktoś nie wie, dlaczego? Ja nie jestem pewien, z jakiego teoretycznego powodu, ale AF-61 zagrały lżej i delikatniej od AS-61.

Para głośnik-membrana bierna; mniejsza komora (z przodu) wraz z membraną bierną tworzy dolnoprzepustowy filtr akustyczny 2. rzędu; zamiast membrany biernej mógłby pracować tańszy otwór, ale z membraną działanie filtra jest skuteczniejsze, wygląd bardziej efektowny, a montaż głośników wewnątrz obudowy - łatwiejszy. Zarówno głośnik, jak membrana bierna mają odlewane kosze.

Para głośnik-membrana bierna; mniejsza komora (z przodu) wraz z membraną bierną tworzy dolnoprzepustowy filtr akustyczny 2. rzędu; zamiast membrany biernej mógłby pracować tańszy otwór, ale z membraną działanie filtra jest skuteczniejsze, wygląd bardziej efektowny, a montaż głośników wewnątrz obudowy - łatwiejszy. Zarówno głośnik, jak membrana bierna mają odlewane kosze.

Inne pomieszczenie, inny sprzęt współpracujący, inne nagrania - może złożyły się na ostateczny rezultat, ale nawet biorąc to wszystko pod uwagę, był on dla mnie zaskakujący. W działaniu AF-61 najważniejsza jest swoboda, przestrzenność, oddech, właściwe dla najwyższej klasy... monitorów; jakby Elac "pozamieniał miejscami" typowe cechy obydwu kategorii, jakby chciał udowodnić, że potrafi zrobić zarówno konstrukcję podstawkową, która będzie miała siłę większej kolumny podłogowej, jak i bardzo dużą konstrukcję wolnostojącą, która zagra z monitorową kulturą i precyzją. Pewnie plan nie był aż tak wyrafinowany i perwersyjny, aby zainteresowanych wpędzać w konfuzję czy czegokolwiek "uczyć".

Adrew Jones przyznał raczej, że chodzi mu o "powtarzalność" pewnych rozwiązań technicznych i brzmienia, ale skąd wrażenie, że AF-61 grają lżej niż AS-61? Albo wynika to ze wspomnianej zmiany warunków, albo z różnic w charakterystyce (niestety, nie robiliśmy pomiarów AS-61), albo z pewnej widocznej cechy AF-61, której do tej pory nie podejrzewałem o tak duży udział w ostatecznym efekcie: układ koncentryczny ustawiony jest znacznie wyżej niż zwykle, co w spodziewany sposób podnosi scenę, a może też wpływa na percepcję tonacji?

Ten trop nie jest pewny, nie spotkałem się z podobnymi obserwacjami i wnioskami, szukam wyjaśnienia fenomenu. Skoro już jesteśmy przy tym wątku, z powodu owej wysoko rozpostartej panoramy stereofonicznej, nie rekomenduję słuchania AF-62 z odległości mniejszej niż 3 m - wysokość oczywiście się nie zmienia, ale zmienia się kąt, pod którym ją obserwujemy. 

Dobitnie pokazała to próbka (dobrze nagranego) fortepianu; jego barwa, a zwłaszcza wyrównanie, czystość i artykulacja były bardzo dobre, i chociaż niskie rejestry nie były do końca nasycone, to można było się "umówić", że w pewnych warunkach akustycznych fortepian tak właśnie może brzmieć, a możliwość śledzenia gry pianisty podobałaby się i przydała jurorom Konkursu Chopinowskiego...

Jednak umiejscowienie fortepianu (a więc i pianisty), przy zbyt bliskiej pozycji słuchacza, było wyraźnie nienaturalne - oczywiście zbyt wysokie. Ale to niejedyne kolumny, które proponują taką perspektywę; z jednymi nagraniami się ona broni, a nawet może być efektowna, z innymi nie; wśród audiofilów zdania też są podzielone, niektórzy lubią niżej, inni wyżej...

Średnica wiąże plastyczność i wyrazistość; w wokalach nie ma śladu nosowości. Zresztą wszystkie instrumenty pokazują się "jednoznacznie", bez zawoalowania i przyduszenia, które wcale nie było obce niektórym układom koncentrycznym; choćby pod tym względem Adante to duże osiągnięcie, małe czy duże, nie sygnalizują żadnych problemów, które można by kojarzyć z tym rozwiązaniem.

Elac Adante AF-61

Elac Adante AF-61

Z kolei zalety punktowego źródła dźwięku, jego przewaga nad układami konwencjonalnymi nie jest tak uwypuklona przy odsłuchu z dużej odległości (i pod mniejszymi kątami). Ciekawe i przyjemne połączenie chłodnej świeżości i miękkiej soczystości nie pozwala tego brzmienia w prosty sposób zakwalifikować - chociaż lekkie, nie jest rozjaśnione, a będąc "na wierzchu", w bliskim kontakcie, nie jest agresywne. Niektóre nagrania pokazały się naprawdę pięknie.

Kolumny Elac Adante AF-61 potrafią wydobyć zarówno detale, jak i muzyczną harmonię, łatwo dotrzeć do słuchacza z tymi emocjami, które nie wymagają basowej nawałnicy czy mocnego "kopa".

W zakresie niskotonowym AF-61 są oszczędne, ostrożne, schludne, oczywiście mocno ubasowione nagrania wywoływały większe efekty, ale rzadko były one spektakularne; bas pełni rolę klasycznie wspomagającą, a nie prowadzącą, i ani jego rozciągnięcie, ani uderzenie nie są na miarę oczekiwań, jakie wielu klientów może mieć w stosunku do tak dużych kolumn. Delikatność basu rozciąga się też na niską średnicę, więc saksofon zabrzmiał lekko i "kwieciście".

Na to "niedopełnienie" ostatecznie znalazł się sposób, który zdradziłem już na początku - ustawienie kolumn pod ścianą, co może niektórym wydawać się herezją albo co najmniej kompromisem. Ale bez obaw - w ten sposób ani nie pogarszamy kontroli basu (a jedynie podnosimy jego poziom), a co do przestrzenności... to sprawa jest zbyt skomplikowana, aby ją tutaj wyjaśnić. Instalacje ścienne nie muszą z założenia kuleć w tej mierze tylko dlatego, że promieniują z dużej powierzchni.

Gdy już ustawiłem kolumny Elac Adante AF-61 pod ścianą, pomyślałem, że tak duże kolumny, które można (a nawet należy) w podobny sposób traktować, są świetną propozycją dla wielu klientów, nawet do dużych salonów, gdzie nie zawsze jest miejsce (albo ochota), aby postawić je "na środku pokoju", ani też warunki (i przekonanie) do prucia ścian pod głośniki w zabudowie.

Nie tylko pod względem konstrukcji, ale i sposobu zestrojenia, Andrew Jones przygotował propozycję bardzo oryginalną, mającą właściwości niespotykane u konkurentów.

Czytaj również: Obudowa band-pass, czyli basowe zawiłości

Specyfikacja techniczna

ELAC Adante AF-61
Moc wzmacniacza [W] 160
Wymiary [cm] 133 x 24,5 x 40 (szerokość bez cokołu, wysokość z kolcami)
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 85
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium Elac Adante AF-61

Z ustaleniem charakterystyki AF-61 mieliśmy kłopoty, pomiar metodą mls wykazywał spadek zaczynający się od 400 Hz (w dół), stąd połączenie z pomiarem zdjętym w polu bliskim, standardowo wykonywane przez nas przy 250 Hz, wygląda dość nienaturalnie; nie możemy być pewni, że poziom basu jest właściwie dobrany do poziomu zakresu średnio-wysokotonowego, ale możemy być pewni wielu innych rzeczy, więc na nich się skupmy.

Niskie częstotliwości wykazują podbicie w okolicach 60 Hz i osłabienie przy 120 Hz. Zakładając, że poziomy dla całego pasma są dobrze skorelowane, spadek -6 dB wglądem poziomu średniego pojawia się przy ok. 39 Hz – niezbyt nisko, jak na konstrukcję tej wielkości, ale... sam producent nie obiecuje więcej, deklarując pasmo od 39 Hz (co prawda bez podania tolerancji decybelowych).

Ponieważ sekcja niskotonowa AF-61 jest tylko multiplikacją sekcji AS-61 i w związku z tym ich charakterystyki powinny być zbieżne, więc byłem ciekaw, jakie pasmo deklaruje producent dla AS-61– jest to 41 Hz, a więc zaznacza on tylko lekką różnicę, czy to z powodów marketingowych, czy w oparciu o fakty.

Charakterystykę samego układu band-pass, jak i sposób jego połączenia ze średniotonowym, pokazujemy na dod. rys. 3. (pomiar w polu bliskim); częstotliwość podziału, zgodnie z informacjami producenta, wynosi 200 Hz.

W zakresie średnio-wysokotonowym widzimy bardzo dobre wyrównanie aż do 4 kHz, a na jego tle dwa szczegóły – 3-decybelowe osłabienie przy 6 kHz i lekki spadek w najwyższej oktawie (powyżej 12 kHz). Charakterystyki kierunkowe są wyśmienite, co w największym stopniu zawdzięczamy układowi koncentrycznemu (przy niskiej częstotliwości podziału z sekcją niskotonową). Ponieważ układ koncentryczny znajduje się bardzo wysoko – na wysokości 120 cm - więc na osi głównej pomiaru, ustawionej standardowo na wysokości 100 cm, w odległości tylko 1 m, znajdujemy się ok. 10O poniżej osi tego układu.

Wykonaliśmy dodatkowy pomiar, oznaczony "10º w górę", pokazujący charakterystykę na osi układu, ale nie ma potrzeby, aby rekomendować taką pozycję słuchacza względem kolumn – w praktyce wszystkie charakterystyki, z wyjątkiem zdjętej pod kątem 30º (w płaszczyźnie poziomej), leżą bardzo blisko siebie, włącznie z charakterystyką właściwą dla założonej maskownicy (na osi głównej).

Charakterystyka impedancji wygląda w zakresie niskotonowym bardzo nietypowo – szereg wierzchołków wynika zarówno z działania obudowy pasmowo- przepustowej, jak i z wpływu filtrów przy niskiej częstotliwości podziału (z sekcją średniotonową); minimum przy ok. 19 Hz wskazuje na częstotliwość rezonansową interportu, minimum przy ok. 41 Hz – na częstotliwość rezonansową membrany biernej (z czym tylko pozornie kłóci się fakt, że charakterystyka częstotliwościowa opada dopiero powyżej 60 Hz – charakterystyki ciśnienia z bas-refleksów często mają szczyty leżące wyżej niż częstotliwość rezonansowa, zwłaszcza przy wysokiej dobroci "napędzającego" głośnika).

Obydwa te minima mają wartość ok. 10 Ω na skutek szeregowego podłączenia trzech znamionowo 4-mowych głośników (rezystancje ich cewek są bliższe 3 Ω). W takim razie, dlaczego kolejne minimum, przy ok. 100 Hz, ma wartość dokładnie 5 Ω? W tym zakresie filtrowanie 4-omowego średniotonowego daje już wysoką impedancję; najprawdopodobniej jest to efekt działania dolnoprzepustowego filtra elektrycznego sekcji niskotonowej, który "potrafi" obniżyć impedancję systemu poniżej impedancji samych głośników. Głośnik średniotonowy decyduje o minimum przy ok. 220 Hz, a wysokotonowy – przy ok. 8 kHz. Wierzchołek przy 2 kHz ma związek z filtrowaniem przy drugiej częstotliwości podziału.

W związku z 5-omowym minimum przy 100 Hz, całkowicie uzasadnione jest podanie 6-omowej impedancji znamionowej zespołu, mimo że w zakresie najniższych częstotliwości minima leżą znacznie wyżej. Od strony impedancji nie jest to trudne obciążenie, chociaż czułość ok. 85 dB jest umiarkowana i raczej nie zachęca do podłączania wzmacniaczy lampowych. Obliczając efektywność (mierzoną przy 1 W), będzie ona wynosić 84 dB. Gdyby nie 5-omowe minimum przy 100 Hz, moglibyśmy uznać 8-omową impedancję znamionową i 85 dB efektywności.

Co ciekawe, mimo rozbudowanego układu pasmowo-przepustowego, który ma przecież właściwości odciążające głośnik niskotonowy, rekomendowany zakres mocy wzmacniacza wynosi tylko 50–160 W. Co jeszcze bardziej zaskakujące, taką samą wskazówkę znajdziemy przy AS-61, gdzie moc sekcji niskotonowej jest trzy razy niższa; czy moc ogranicza do 160 W wytrzymałość koncentrycznego układu średnio-wysokotonowego? Czy ktoś się pomylił we wpisach?

Spodziewałbym się, że AF-61 mają moc wyższą, niż AS-61 i niż 160 W. Konstrukcja AF-61 jest spokrewniona z mniejszą AS-61 nawet bardziej, niż można by wnioskować na podstawie widocznych cech. I jest tutaj pole do kolejnych rozważań. Andrew Jones pozwolił sobie na kolejne niekonwencjonalne rozwiązanie, którym specjalnie się nie chwali, ale które objaśnił w rozmowie, jaką miałem z nim okazję odbyć podczas majowej konwencji EISA. Wykorzystałem ją nie tylko do pytań o prezentowany tam model AS-61, ale też do wyjaśnienia kwestii, która nurtowała mnie podczas testów tańszych modeli wolnostojących, zaprojektowanych już przez Jonesa (Debut 6 i Uni-fi5).

W sekcji niskotonowej bazują one na dwóch lub trzech niskotonowych, impedancja w tym zakresie rośnie do ponad 10 Ω, a czułość jest niska (wg naszych pomiarów - 83 dB). Wszystko to mogłem powiązać ze sobą podejrzewając zastosowanie dość prostego układu – szeregowego połączenia dwóch lub trzech 4-omowych głośników niskotonowych. Nikt inny tak nie robi (mam na myśli konstruktorów w firmach, a nie hobbystów robiących najdziwniejsze rzeczy).

Konstrukcje z kilkoma niskotonowymi, a więc konstrukcje o dużej mocy (bez względu na to, jak połączymy głośniki, moc zestawu będzie sumą ich mocy) szykuje się do współpracy ze wzmacniaczami zdolnymi dostarczyć dużą moc – ale zwykle dopiero na 4 Ω, które nie jest im straszne (jak amplitunerom AV). Chcąc "wyciągać" maksymalną moc z dużych "pieców", trzeba impedancję obniżać nawet poniżej 4 Ω; i tak też robi paru producentów.

Niższa impedancja nie podnosi efektywności, ale czułość, a więc w "próbach sklepowych", przy regulatorze głośności ustawionym w określonej pozycji, kolumna 4-omowa, wyciągając ze wzmacniacza więcej prądu i mocy, zagra głośniej niż 8-omowa (o analogicznej konstrukcji). Na użytek takich konstrukcji producenci szykują więc zwykle przetworniki 8-omowe, które łączą ze sobą równolegle – dwa a nawet trzy (uzyskując impedancję wypadkową odpowiednio ok. 4 Ω albo ok. 3 Ω).

Z konstrukcjami o mniejszej mocy, głównie podstawkowymi, dwudrożnymi (i z jednym nisko-średniotonowym), sprawa jest dwuznaczna: jako 4-omowe mogą mieć wyższą czułość, ale skoro i tak nie mogą przyjąć dużej mocy, to nawet przy impedancji 8 Ω "ściągną" odpowiednią dla siebie moc z większości wzmacniaczy. Tutaj racje są podzielone, chociaż większość producentów optuje za 4-omowymi. Takie też są podstawkowe Elaki (w tym AS-61), ale dlaczego wolnostojące mają w zakresie niskich tonów 10 Ω?

Czy tylko z powodu faktu, że pozwala to w produkcji dużych modeli stosować dokładnie takie same głośniki jak w podstawkowcach (w ramach określonych serii)? Być może i dlatego, ale nie tylko. Andrew Jones bez skrupułów potwierdził moje podejrzenia – tak, głośniki niskotonowe są łączone szeregowo. Według jego słów, stwarza to możliwość wykorzystania w różnych (mniejszych i większych) konstrukcjach danej serii tak samo filtrowanej sekcji średnio-wysokotonowej, bez konieczności odmiennego dopasowywania jej poziomu do poziomu sekcji niskotonowej.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że skoro impedancja jest wyższa i czułość niższa... no to poziom będzie niższy. Tak, ale tylko w porównaniu z czułością trzech głośników, których wypadkowa impedancja byłaby niższa (a czułość wyższa). W porównaniu do jednego 4-omowego głośnika (tak samo zaaplikowanego) czułość zestawu dwóch lub trzech, połączonych szeregowo, w zakresie niskich tonów będzie... taka sama!

Przy ustalonym napięciu popłynie mniejszy prąd, będzie dostarczona moc mniejsza, ale zwiększy się sama efektywność – w zakresie niskotonowym mamy bowiem zjawisko wzrostu rezystancji promieniowania skutkującego wzrostem poziomu, przy ustawieniu dwóch (lub więcej) źródeł w odległości (względem siebie) znacznie mniejszej niż długość fali. Jest to dodatkowa "premia" za stosowanie większej liczby głośników niskotonowych, która pojawiłaby się również przy zespole głośników o wypadkowej impedancji 4 Ω – miałby on wyższą efektywność i czułość niż konstrukcja z jednym 4-omowym głośnikiem niskotonowym, a więc przy takim samym napięciu, prądzie i mocy ustalałby się wyższy poziom ciśnienia akustycznego (charakterystyki).

W przypadku Elaków premia ta jest dokładnie wymierzoną (przez samą fizykę, nie przez konstruktora) rekompensatą za spadek dostarczonej mocy. Czyli przy takim samym napięciu, na skutek wyższej impedancji popłynie mniejszy prąd i zostanie dostarczona mniejsza moc, ale ponieważ wzrośnie efektywność, więc czułość pozostanie na tym samym poziomie, wraz z poziomem charakterystyki.

Dwa razy mniejsza moc dostarczona do jednego głośnika to spadek 3 dB, ale premia za dwa głośniki grające obok siebie – to plus 3 dB. Konstruktor nie może jednak zastosować dokładnie takiej samej zwrotnicy w konstrukcjach różniących się impedancją sekcji niskotonowej – nawet jeżeli odpowiednie okażą się filtry i tłumiki sekcji średnio-wysokotonowej, to filtr sekcji niskotonowej, aby utrzymać takie same charakterystyki, musi zostać "przeliczony" (indukcyjności i rezystancje zwiększone proporcjonalnie do wzrostu impedancji, pojemności zmniejszone). W analogiczny sposób przygotowano też głośnik centralny AC-61 – tam połączono szeregowo dwie 4-omowe sekcje niskotonowe.

ELAC testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu