MARTIN LOGAN
SUMMIT X

Amerykański sprzęt audio zazwyczaj wygląda i brzmi poważnie, często wręcz potężnie. Nie zawsze wiąże się to z elegancją, ale nie brakuje też produktów, które fascynują oryginalnością i wyrafinowaniem. Martin Logan zasługuje na szczególną uwagę, bo niezależnie od brzmienia, jego "kolumny" wyglądają wyjątkowo, a ich forma nie jest wydumana, lecz wiąże się ściśle z techniczną, bardzo zaawansowaną treścią. Martin Logan to znana marka oraz potężna firma, która wybrany przez siebie "temat" doskonale opanowała i wciąż go rozwija.

Nasza ocena

Wykonanie
Najlepsza konstrukcja hybrydowa Martina Logana - wyrafinowany elektrostat średnio-wysokotonowy połączony z aktywną sekcją niskotonową o bardzo dużej wydajności – choć w kompaktowej formie. Supernowoczesna i oryginalna konstrukcja, efektowne własne oświetlenie!
Laboratorium
Bardzo szerokie pasmo (-6 dB przy 20 Hz), regulowana charakterystyka w zakresie niskotonowym, wyśmienite (jak na elektrostat) charakterystyki kierunkowe. Typowe dla tej techniki minimum impedancji w zakresie wysokich tonów, ale w zakresie niskich jej poziom bardzo wysoki, nie zmęczy żadnego wzmacniacza. Czułość 87 dB
Brzmienie
Angażujące, obecne, obszerne, z mocną, gęstą średnicą i odpowiednio potężnym basem, dobra przejrzystość i dynamika.
Artykuł pochodzi z Audio

Konstrukcje Martina Logana w pierwszym skojarzeniu utożsamiane z elektrostatami - przynajmniej te najbardziej dla niego charakterystyczne - są hybrydami, łączącymi elektrostatyczny przetwornik średnio-wysokotonowy z sekcją niskotonową, bazującą na typowych przetwornikach dynamicznych (takich, jakie znamy z większości kolumn).

W największym skrócie: taki jest "klasyczny" Martin Logan, układ promowany przez firmę jako optymalny, chociaż na samym szczycie swojej oferty stawia ona konstrukcję czysto elektrostatyczną - CLX Art, składającą się z dwóch paneli elektrostatycznych - średnio-wysokotonowego, jaki spotykamy w loganowych hybrydach, i specjalnego, większego niskotonowego.

Tylko "oczko niżej", na pozycji "vice" referencji, znajduje się testowany Martin Logan Summit X, który tym samym jest największym Loganem, reprezentującym przedstawioną wyżej koncepcję hybrydową. Pewnie stąd wzięła się nazwa - "summit" to w matematyce "lokalne maksimum". I takim jest Summit X jako największa hybryda, natomiast bezwzględnym maksimum jest CLX Art.

Już sama charakterystyczna sylwetka hybrydy, niezależnie od ceny, może powodować, że Summit X będzie częściej akceptowany przez klientów niż CLX Art, mający postać wielkiego parawanu, nie tylko wysokiego, ale i szerokiego; ponad dwa razy węższy Martin Logan Summit X, mimo że o wysokości półtora metra, ma sylwetkę smukłą i dynamiczną.

Architektura i dodatki

Architektura loganowej hybrydy musi połączyć dwa zupełnie odmienne elementy - duży elektrostatyczny panel, któremu trzeba zapewnić otwartą przestrzeń również z tyłu (chociaż T+A "zamknęło" swój w obudowie... ale to inna historia), i "skrzynkę" dla głośników niskotonowych.

Pomysł, aby ustawić je tak, jak widzimy to w Summicie X czy w innych współczesnych konstrukcjach Logana, wydaje się oczywisty, ale diabeł tkwi w szczegółach - prostopadłościenny moduł niskotonowy i pionowo ustawiony panel wcale nie wyglądałyby tak atrakcyjnie, dopiero pochylenie panelu, jego wygięcie (w płaszczyźnie poziomej) i odejście od kubicznej formy obudowy basowej określiły aktualnie obowiązujący wzór hybrydy.

Oczekiwaną oprawą dla tak luksusowego produktu jest szeroki wybór wariantów kolorystycznych - rodzaju naturalnej okleiny pokrywającej dużą część skrzynki basowej (elektrostatyczny panel i niektóre inne elementy - przede wszystkim aluminiowy "pas" biegnący przez górną ściankę skrzynki i przechodzący w bazę terminalu przyłączenioworegulacyjnego na tylnej ściance - pozostają czarne).

Gama fornirów do wyboru - czereśnia naturalna, czereśnia ciemna, klon, klon "ptasie oczko", bubinga i dąb lakierowany na czarno. Dodatkową atrakcją jest system oświetlania - tak, system oświetlenia! - składający się z trzech elementów - widocznego na froncie, podświetlanego na niebiesko logo firmy, podświetlenia tylnego panelu kontrolnego i światła biegnącego od dołu; możemy zaaranżować sobie iluminację pochodzącą z różnych kombinacji wymienionych źródeł światła, na tylnym panelu jest przeznaczony do tego specjalny przełącznik.

Przetwornik elektrostatyczny

Tyle na temat wyglądu i dodatków, pora przejść do treści technicznej, a jest o czym pisać. Czy pisać jednak po raz kolejny o tym, jak jest zbudowany przetwornik elektrostatyczny? Chyba tak, przynajmniej w skrócie, bo omawialiśmy to ostatni raz... kilka lat temu.

W przetworniku elektrostatycznym membrana ma bardzo dużą powierzchnię i jednocześnie jest bardzo cienka, pozbawiona "mocowania" byłaby elastyczna. Jej odpowiednie wyprofilowanie i pozycję, a także pobudzanie jej do ruchu zapewniają sztywne, zewnętrzne statory, podłączone do napięcia sterującego (zmiennego), podczas gdy sama membrana jest polaryzowana wysokim napięciem stałym.

Sama zasada działania nie jest więc bardzo skomplikowana, lecz problemy pozostające do rozwiązania, aby tak pomyślany przetwornik mógł dostarczać dźwięk wysokiej jakości, są niebagatelne, zupełnie inne niż przy projektowaniu i produkowaniu konwencjonalnych przetworników dynamicznych.

Cały panel elektrostatyczny jest bardzo duży i jednocześnie musi być wykonany z wysoką precyzją, bowiem membrana powinna na całej powierzchni znajdować się w ustalonej odległości od statorów, wszystkie elementy muszą być idealnie zaizolowane, a cały szkielet supersztywny.

Zarazem statory powinny w jak największym stopniu przepuszczać falę emitowaną przez membranę, przecież nie mogą jej szczelnie zamknąć między sobą.

Zapewnia to odpowiednie ich perforowanie, bazujące w ostatniej generacji ("XStat") na większej liczbie mniejszych otworów ("MicroPerf"), co zwiększa całkowicie powierzchnię "otwartą" na pracę membrany. Powoduje to zwiększenie efektywności i tym też producent tłumaczy mniejsze wymiary obecnych paneli w porównaniu z dawnymi - teraz przy mniejszych wymiarach zewnętrznych pojawia się podobna powierzchnia efektywnego promieniowania i podobne parametry.

Krawędzie membrany, tak jak i statorów, są uchwycone przez aluminiową ramę ("AirFrame"), ale są potrzebne jeszcze elementy dystansujące membranę od statorów i napinające ją optymalnie - służą do tego ułożone w poprzek listwy z przezroczystego materiału ("ClearSpar").

Przetwornik elektrostatyczny nie ma układu magnetycznego i nie jest obciążony wszystkimi rodzącymi się w nim zniekształceniami, sygnał sterujący jest przetwarzany na ruch membrany w sposób bardziej bezpośredni.

Duża powierzchnia promieniowania ma jednak swoje zalety i wady, nawet abstrahując od jeszcze bardziej komplikującego analizę faktu, że elektrostat promieniuje falę w obydwie strony, w przeciwnych fazach... O tym dalej.

Duża powierzchnia pozwala osiągnąć wysoką efektywność przy bardzo małej amplitudzie, lecz wywołuje problemy z interferencjami fal biegnących do słuchacza z różnych jej części, a więc drogami o różnych długościach (nawet biorąc pod uwagę tylko jedną jej stronę), co zawęża charakterystyki kierunkowe.

Kierunkowość promieniowania (skupienie wiązki) znacznie mniejszych głośników dynamicznych - z membranami stożkowymi i kopułkowymi - jest znacznie słabiej zaznaczona. Najlepszą możliwą charakterystykę odbierzemy na osi głównej, wyprowadzonej prostopadle, dokładnie ze środka elektrostatu, poza nią sytuacja będzie się szybko pogarszać.

Oznacza to, że kolumny elektrostatyczne trzeba dokładnie "wycelować" w miejsce odsłuchowe, a słuchacz powinien zająć ściśle określoną pozycję. Rozpatrzmy jego możliwą zmianę pozycji zarówno w pionie, jak i w poziomie. Słuchacz zwykle siedzi z głową na wysokości określonej przez jego wzrost i wysokość fotela.

Wystarczy więc dobrze wyregulować kierunek osi głównej w płaszczyźnie pionowej, co jednak nie może zostać ustalone "fabrycznie", ale sam użytkownik powinien o tym zdecydować.

Dlatego Martin Logan Summity X wyposażono w stopy o regulowanej w dużym zakresie wysokości, co pozwala zmieniać pochylenie panelu elektrostatycznego, od -1o do +11o; to z pewnością wystarczy, aby wycelować oś główną w miejsce odsłuchowe, znajdujące się w zakresie standardowych wysokości (80-120 cm) i w odległości większej niż dwa metry.

Problem zmiany pozycji słuchacza w płaszczyźnie poziomej jest pozornie łatwiejszy do rozwiązania (wystarczy przestawić kolumny w odpowiednim kierunku?...), ale nie możemy przecież słuchacza zmuszać, aby trzymał głowę zupełnie nieruchomo, w dokładnie ustalonym miejscu i nie ruszał nią nawet odrobinę na boki; a każdy ruch przynosi w takiej sytuacji poważniejsze zmiany, bowiem o ile ruch w płaszczyźnie pionowej (w górę lub w dół) wpłynie w taki sam sposób na odbiór dźwięku z kolumny lewej i prawej (co spowoduje zasadniczo tylko zmianę profilu tonalnego), to ruch w lewo i prawo zawsze zaburza równowagę układu stereofonicznego, co przy wąskim promieniowaniu kolumn jest szczególnie niekorzystne. Tutaj trzeba było się postarać o lepsze rozpraszanie za pomocą modyfikacji samego przetwornika, dlatego też w Loganach jest on wygięty (wycinek cylindra), co było jednocześnie okazją do poprawienia sztywności całej konstrukcji.

Kiedy jednak zwiększymy kąt w płaszczyźnie poziomej poza pewną granicę, owo wygięcie przestanie wystarczać, tym bardziej że do gry włączy się ósemkowa (czy raczej wywodząca się z ósemkowej, bo zmodyfikowana owym wygięciem) charakterystyka kierunkowa źródła dipolowego, jakim jest "otwarty" elektrostat (gdyby panel był płaski, byłaby ósemką idealną, wraz z wygięciem powiększa się obszar pokrycia z przodu, a zmniejsza z tyłu).

Owa ósemka powstaje na skutek przeciwnych faz promieniowania przedniej i tylnej strony membrany. Promieniuje tak każdy niezabudowany przetwornik dynamiczny (kiedy membrana obserwowana od przodu przesuwa się do przodu, dla obserwatora z tyłu - cofa się) i dlatego właśnie, aby nie tracić energii w "akustycznym zwarciu", głośniki zamyka się w obudowach.

Wielkiego elektrostatu nie można jednak zamknąć w obudowie o rozsądnej objętości, trzeba pozwolić mu promieniować do tyłu, a konsekwencją "zwarcia akustycznego", powstającego przy długich falach (dłuższych niż wymiary odgrody, dzielącej przednią i tylna stronę membrany, którą to odgrodą jest tu sam panel), jest szybka (12 dB/ okt.) utrata sprawności przetwarzania niskich częstotliwości (następująca poniżej częstotliwości granicznej odgrody, zależnej od jej wymiarów).

Powyżej częstotliwości granicznej charakterystyka przetwarzania, mierzona na osi głównej, osiąga "standardowy" poziom (choć może być obarczona szeregiem nierównomierności, wynikających z interferencji fal od przedniej i tylnej strony membrany, ich relacje fazowe wciąż się zmieniają wraz ze zmianą częstotliwości), ale charakterystyka kierunkowa nadal pozostaje ósemkowa i jako taka znowu ma swoje zalety oraz wady.

Zaletą jest to, że w płaszczyźnie panelu (odgrody), a więc w tych punktach przestrzeni dookoła głośnika, w których odległość od obydwu stron membrany jest taka sama, ciśnienie akustyczne jest teoretycznie zerowe - panuje cisza... spowodowana wytłumianiem się fal będących dokładnie w przeciwnych fazach.

Pozwala to na ustawienie takich przetworników (nie tylko elektrostatów, ale generalnie źródeł o promieniowaniu dipolowym, ósemkowym) blisko ścian bocznych pomieszczenia, gdyż nie będą one generować najbardziej szkodliwych dla panoramy stereofonicznej, bliskich "pierwszych odbić", czyli fal, które docierałyby do naszych uszu ze zbyt małym opóźnieniem w stosunku do fal biegnących bezpośrednio z głośnika, i nasz zmysł słuchu "mieszałby" je z falami bezpośrednimi, tracąc precyzję odczytywania pozycji pozornych źródeł dźwięku.

Odbicia na dłuższych dystansach, a więc docierające później, nie są już tak szkodliwe, a nawet są korzystne dla tworzenia "aury". Pamiętajmy, że dipol promieniuje silnie do tyłu i dlatego takich kolumn nie należy ustawiać blisko ściany znajdującej się za nimi.

Jeżeli jednak zapewnimy przynajmniej półtora metra dystansu w tym kierunku, to nie powstanie tam problem (zbyt) bliskich i szybkich odbić, wygenerujemy za to potężną dawkę odbić odpowiednio opóźnionych, dodających do normalnych efektów stereofonicznych specjalną "przestrzeń".

Integracja sekcji

Kolejnym zagadnieniem, nad którym konstruktorzy Logana pracują od wielu lat, jest właściwe zintegrowanie pracy obydwu - jakże odmiennych - sekcji. Oczywiście określone różnice determinują przystosowanie różnych przetworników do przetwarzania różnych zakresów częstotliwości - na tej zasadzie składa się zespoły głośnikowe, aby zapewnić skuteczne i obarczone jak najmniejszą dawką zniekształceń przetwarzanie jak najszerszego pasma. Tutaj jednak powstały zbyt duże różnice...

Problem pojawia się znowu w charakterystykach kierunkowych; średnio-wysokotonowy panel elektrostatyczny demonstruje opisaną powyżej charakterystykę ósemkową, a niskotonowy głośnik dynamiczny w swojej obudowie (czy to zamkniętej, czy w bas-refleksie) - charakterystykę bliską kołowej, czyli promieniowanie "dookólne".

Przejście z jednej w drugą, jakie odbywa się w zakresie częstotliwości podziału, zostanie odebrane przez słuch jako zmiana charakteru brzmienia, co było wytykane dawnym hybrydom Logana.

Poza tym, jeżeli uznajemy ósemkową charakterystykę za korzystną, to powinniśmy ją kontynuować w zakresie niskich częstotliwości albo przynajmniej w zakresie częstotliwości podziału. Jak zatem przygotować ósemkową charakterystykę promieniowania niskich częstotliwości, nie tracąc zbyt dużo na efektywności i rozciągnięciu pasma?

Podobne pytanie zadają sobie najczęściej projektanci rzadko spotykanych obudów z otwartą odgrodą. Brzmi ono wówczas: Jak przy ósemkowej charakterystyce kierunkowej utrzymać dobre rozciągnięcie i przyzwoitą efektywność?

Odpowiedź: Poprzez zastosowanie potężnej baterii dużych przetworników niskotonowych, aby w ten sposób skorygować niską sprawność energetyczną układu z otwartą odgrodą. Takie rozwiązanie oznacza jednak bardzo wysokie koszty i bardzo duże wymiary konstrukcji. Martin Logan postanowił poszukać innego pomysłu, który pozwoli utrzymać umiarkowane gabaryty sekcji niskotonowej i znaną od dawna architekturę.

Patent nazywa się PoweredForce, polega na zainstalowaniu w obudowie niskotonowej dwóch przetworników - jednego na froncie, drugiego na dolnej ściance, blisko tylnej, a więc w pewnym oddaleniu od frontowego; zmieniając przesunięcie fazowe między nimi wraz ze zmianą częstotliwości, w taki sposób, że w zakresie częstotliwości podziału jest ono największe, a przy częstotliwościach najniższych najmniejsze, można tym samym, wraz ze zmianą częstotliwości, zmieniać charakterystykę kierunkową.

Powyżej 160 Hz jest ona ósemkowa (częstotliwość podziału to 270 Hz), poniżej - płynnie przechodzi w dookólną, aby nie tracić cennej energii basu poniżej 100 Hz. To jest ten rozsądny kompromis - kontynuowanie charakterystyki ósemkowej poniżej 100 Hz byłoby bardzo kosztowne.

Za pewien kompromis można też uznać przekazanie sekcji niskotonowej zakresu 100-270 Hz, gdyby bowiem udało się dotrzeć do 100 Hz czy choćby do 160 Hz z częstotliwością podziału, to wówczas charakterystyka ósemkowa zostałaby do tej częstotliwości rozciągnięta bez konieczności wdrażania specjalnych rozwiązań w samej sekcji niskotonowej.

To z kolei wymagałoby przygotowania znacznie większego (szerszego) panelu elektrostatycznego w celu obniżenia jego częstotliwości granicznej, co przede wszystkim zburzyłoby koncepcję estetyczną. Tak jak jest, jest bardzo dobrze i bardzo ładnie.

Sekcja niskotonowa udostępnia dwie regulacje - wzmocnienia/osłabienia okolic 25 Hz i 50 Hz, w zakresie +/-10 dB (dwupunktowy, oktawowy miniequalizer), służące korekcie wpływu rezonansów pomieszczenia, co jednocześnie nasuwa podejrzenia o aktywność sekcji niskotonowej - i tak właśnie jest, to kolejny atut Summita X, ogólne zalety takiej koncepcji (aktywnej, czyli wyposażonej we własny wzmacniacz sekcji niskotonowej, połączonej z bierną sekcją średnio-wysokotonową) przedstawiliśmy miesiąc temu w opisie Cabasse Pacific 3 SA.

Tutaj uzasadnienie do jej wprowadzenia jest jeszcze mocniejsze, bo nie tylko equalizację, ale też wspomniane przesunięcia fazowe jest łatwiej realizować w układach aktywnych niż w filtrach biernych. Powodów jest jeszcze więcej - objętość skrzyni niskotonowej nie jest duża i dwa 10-calowe głośniki, które w niej pracują, mimo swojej dużej wydajności, nie osiągnęłyby niskiej częstotliwości granicznej bez wspomagania korekcją na samym skraju pasma.

Z tym też wiąże się zastosowanie obudowy zamkniętej, pozwalającej na zmniejszenie objętości (w stosunku do bas-refleksu). I mimo że "sama z siebie" nie zapewni wtedy dobrego rozciągnięcia, to dzięki mniejszemu nachyleniu charakterystyki, łatwiej podda się korekcie, a na końcu otrzymamy zarówno bardzą niską częstotliwość graniczną, jak też dobrą odpowiedź impulsową, ważną zwłaszcza przy współpracy z "szybkim" elektrostatem.

Jest jeszcze jedna zachęta dla zastosowania aktywnej sekcji niskotonowej w hybrydowej konstrukcji - elektrostat i tak musi być podłączony do sieci zasilającej, więc jednym kablem sieciowym załatwiamy obydwie sprawy.

Odsłuch

Wrażenia są mocne, również dlatego, że trochę zaskakujące. Chociaż... trochę pozuję na zaskoczonego; zapowiedzią tego, czego doświadczę z "lokalnie maksymalnych" Loganów aktualnej generacji, było brzmienie znacznie tańszego modelu Vista (testowanego dwa lata temu i już nieprodukowanego).

Oczywiście mogło ono być wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju - tak się też zdarza, że nawet konstrukcje z niższej półki (w tym przypadku byłaby to relatywnie "niższa półka", ale jednak) mają w sobie "to coś", ich brzmienie wspina się na wyżyny, a przynajmniej wyróżnia się czymś specjalnym, czego potem brakuje w modelu znacznie droższym (tej samej firmy, bo o takim fenomenie tutaj mówię), który może i jest "obiektywnie" lepszy - ma szersze pasmo, wyższą dynamikę, nawet lepsze zrównoważenie i dokładność - ale gubi "to coś", co czasami decyduje o zakupie tej, a nie innej kolumny.

Tak też mogła wyglądać sytuacja z Loganem, lecz wygląda o wiele lepiej - pozostaję przy bardzo dobrej opinii na temat Vista, zacytuję sam siebie (nie ma nic przyjemniejszego) z podsumowania ich testu: "Gęste, soczyste, z wielką sceną i dużymi pozornymi źródłami, namacalny pierwszy plan, dużo emocji.

Żadnych problemów ze spójnością!". I w gruncie rzeczy dokładnie tymi słowami można opisać brzmienie kolumn Martin Logan Summit X no ale trzeba temat odświeżyć, rozwinąć i zaznaczyć ich przewagę nad mniejszymi, choć jakże witalnymi Vistami. To pozwala też wyciągnąć już ogólniejsze wnioski o aktualnym trendzie (przynajmniej w obrębie klasycznych dla firmy, hybrydowych konstrukcji). Wcale nie było tak zawsze.

Logany testujemy rzadko, ale tych "kilka" testów już było, zarówno w latach 90. ubiegłego wieku, jak i w pierwszej dekadzie wieku XXI. Moje wspomnienie tamtych brzmień jest istotnie inne od tego, co słyszę teraz. O elektrostatach pisze się i mówi od wielu lat: że są szybkie, przestrzenne, rozdzielcze, tylko z basem mają problem.

Logan od dawna próbował go rozwiązać właśnie za pomocą hybrydy i modułu basowego z głośnikiem dynamicznym - z różnymi rezultatami. Czy to na skutek problemów z łączeniem obydwu sekcji, czy innych powodów, dawne Logany brzmiały dostojnie, ale powolnie, nie mogłem w nich docenić ani zapowiadanej "szybkości", nawet w zakresie średnio-wysokotonowym, ani tym bardziej zdrowej dynamiki; owszem, większe modele mogły zagrać głośniej i nawet bez kompresji, lecz nie dawały uderzenia, którego zresztą mało kto oczekiwał po Loganach - od tego były inne kolumny, a Logan był od brzmienia dostojnego i wyrafinowanego.

Przyznaję, zawsze musiałem się dobrze wsłuchiwać, a raczej wczuwać, aby odkryć i docenić te walory, które inni tak bardzo chwalą. Tamto brzmienie jednak do mnie nie przemawiało, nie wciągało mnie w wir muzyki.

Może przesadzam, malując sytuację czarno-białą, lecz brzmienie Visty jakby otworzyło zupełnie nową perspektywę, którą teraz kolumny Martin Logan Summit X potwierdzają i jeszcze udoskonalają. Ma ono dużą żywotność, jest bardzo plastyczne, bliskie, spójne. Potrafi być intymne, dynamiczne, ale nigdy nie jest ani agresywne, ani słabowite.

Detale nie są cyzelowane, chociaż na pewno ich nie brakuje - z wysokimi tonami, ich poziomem i selektywnością nie ma kłopotu, nie trzeba sobie wmawiać, że gdzieś tam, w ciemnościach i lekkim bałaganie leży jakieś bogactwo - przymus takiego poszukiwania odczuwałem kiedyś... Z drugiej strony nie brakuje mocy i nasycenia, a ostatecznie najwięcej ma tutaj do powiedzenia substancja i duże pozorne źródła dźwięku.

Nie ma w tym teście, biorąc pod uwagę obydwa odcinki, drugich kolumn, które grałyby tak mocnym, namacalnym, pierwszym planem; kto lubi taki dźwięk, znajdzie coś podobnego tylko w tubach Avangarde; dźwięk niemieckich tub jest bardziej skoncentrowany, dobitniejszy, tutaj rozgrywa się w większej przestrzeni, scena jest budowana nieco wyżej, ale "wybudowanie" w głąb i dokładność pozycjonowania wcale nie są "porażające", co akurat nie jest mi do szczęścia potrzebne.

Martin Logan Summit X czasami zbliżają się do stylu "ściany dźwięku", a raczej grubej warstwy dźwięków ustawionych blisko słuchacza, nie ma problemu "spłaszczenia", wychudzenia, odsunięcia i stłamszenia - wręcz przeciwnie, muzycy są "obecni", w doskonałej kondycji.

Duża siła brzmienia będzie pewną niespodzianką dla tych, którzy kojarzą elektrostaty z delikatnością, lecz jej źródłem jest przecież duża powierzchnia membrany. Summit wzmacnia każde nagranie, a przez to... mniej je różnicuje.

Nie zabija niuansów ani nie ujednolica wybrzmień, lecz mniej je "monitoruje" niż np. T+A (a z tymi kolumnami porównywałem Logany bezpośrednio), za to lepiej oddaje emocje. Kiedy włączyłem muzykę z trio jazzowym, nagranym w jakimś klubie, było jak w klubie - jakbym siedział za stolikiem, w trochę dusznej, przydymionej, ale autentycznej atmosferze, w cieple brzmienia instrumentów.

Saksofon i trąbka - ile temperamentu! Tematu basu nie mogę ominąć, bo jeszcze ktoś pomyśli, że się "wymigałem" od skomentowania czegoś problematycznego, przecież bas kolumn Martin Logan Summit X bywał kontrowersyjny.

Jest doskonały! Potężny i zwinny, niemęczący, z odrobiną zmiękczenia, sięgający bardzo nisko. Integracja ze środkiem? Szukając dziury w całym, można zauważyć, że nasycenie tego zakresu nie jest tak "definitywne", jak gęstość samego środka czy siła samego basu, ale można też... zupełnie tego nie zauważać, zwłaszcza gdy się nie wie, czego w konstrukcji hybrydowej można się "czepiać".

Bas ma oddech, rozciągnięcie, swobodę, a potrafi też piekielnie uderzyć. Kierunkowość to jeszcze inna specyfika, tym razem samego elektrostatu. Kiedy siedzimy w fotelu na prawidłowej wysokości, dźwięk jest zorganizowany, "zebrany", najbliższy - najlepszy, jaki może być; ale nawet podczas słuchania z większej wysokości (przechadzałem się po pokoju odsłuchowym) kolumny Martin Logan Summit X utrzymują niezły balans tonalny, wysokie tony wcale nie giną; są one mniej kierunkowe niż T+A, mogą grać "w akompaniamencie", nagłaśniając całe pomieszczenie, a nie tylko podczas poważnych, "fotelowych", audiofilskich sesji.

Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

MARTIN LOGAN SUMMIT X
Moc wzmacniacza [W] 20-600
Wymiary [cm] 155 x 32 x 54
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 86
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Martin Logan SUMMIT X

Przetworniki elektrostatyczne mają swoistą konstrukcję i parametry, w tym również szczególną charakterystykę impedancji, której minimum pojawia się w zakresie najwyższych częstotliwości. W przypadku Summita X, minimum o wartości niższej nawet od 1 oma widzimy przy 20 kHz, co może być podstawą do długiej dysputy: jak w takiej sytuacji określać impedancję znamionową.

Pójdźmy jednak na skróty i nie analizując żadnych norm zgódźmy się, że bardzo mały pobór mocy (ze wzmacniacza) w tym zakresie pozwala skupić się na minimach impedancji w zakresie nisko-średniotonowym, i na ich podstawie określać impedancję znamionową; minimum o wartości 4 omy pojawia się przy 350 Hz, poniżej impedancja wzrasta, jako że przetwornik elektrostatyczny jest fi ltrowany górnoprzepustowo, a sekcja niskotonowa jest aktywna i jej znacznie wyższa impedancja wejściowa nie wpływa znacząco na wypadkową charakterystykę impedancji całego zespołu.

Gdyby wzmacniacze "pamiętały", jakie charakterystyki impedancji były do nich podłączane, to wszystkie te, które już pracowały z pewną liczbą kolumn, byłyby teraz "zaskoczone" takim obciążeniem, jakie reprezentuje Summit X. Nie znaczy to, że byłyby narażone na szczególny wysiłek. Tylko nieliczne z nich zareagują negatywnie na niską impedancję w zakresie wysokich tonów, a większość "ucieszy się" z jej wysokiego poziomu na basie i umiarkowanego w zakresie średniotonowym.

Nie tyle sama hybrydowość konstrukcji, co konfi guracja przetworników (z niskotonowymi znajdującymi się na samym dole), a może też nietypowo wyregulowane relacje fazowe między obydwoma sekcjami, mające procentować korzystniejszymi charakterystykami kierunkowymi, nie dają fali dobrze "zintegrowanej" w odległości już 1,5 metra, stosowanej przez nas w pomiarze i zwykle wystarczającej; stąd też osłabienie w okolicach 250 Hz, czyli w miejscu łączenia charakterystyk zmierzonych w polu bliskim (poniżej) i metodą impulsową, z odległości 1,5 metra (powyżej).

Ignorując tę niedoskonałość (raczej przyjętej metody pomiaru, niż konstrukcji), widzimy dobrą liniowość powyżej 500 Hz aż do 20 kHz, zarówno na osi głównej, jak i pod kątami +/- 7o (w płaszczyźnie pionowej), pod kątem 15o (w płaszczyźnie poziomej) charakterystyka obniża się w zakresie kilku kHz, ale wraca do "normalnego" poziomu w najwyższej oktawie - Summit X świetnie sobie radzi z częstotliwościami najwyższymi, wcześniejsze elektrostaty nie miały takich zdolności. Dopiero pod kątem 30o spadek jest wyraźny, ale w miarę stały - powyżej 2 kHz charakterystyka leży ok. 10 dB poniżej referencyjnej (z osi głównej).

Na drugim skraju pasma widać wyśmienite rozciągnięcie - spadek -6 dB pojawia się przy ok. 20 Hz. Co więcej, charakterystykę w tym zakresie możemy bardzo poważnie regulować (pokrętła "25 Hz" i "50 Hz"); dla zilustrowania tych możliwości przygotowaliśmy dodatkowy rysunek.

Charakterystyka wyjściowa (pozycje "zerowe" obydwu regulatorów), ma kolor czarny, krzywa zielona pokazuje maksymalne wzmocnienie (+10 dB) przy 25 Hz, czerwona - największe (-10 dB) osłabienie przy tej częstotliwości; analogicznie pomarańczowa i zielono-żółta - odpowiednio wzmocnienie i osłabienie przy 50 Hz. Jak widać, forsując podbicie 25 Hz, można "wypracować" spadek -6 dB poniżej 20 Hz.

MARTIN LOGAN testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu