Obłemu kształtowi obudowy towarzyszą
"tłuste", solidne metalowe dodatki. W Studio
60 wszystko jest gęste, ciężkie, masywne,
chociaż nie bardzo duże. Jeden z dwóch
otworów bas-refleks wyprowadzono z tyłu.
Nie wdając się w spór, kto to pierwszy
wymyślił, można stwierdzić, że metalowa
nakładka na wierzchu obudowy
o zaokrąglonym kształcie jest udanym
rozwiązaniem wzorniczym.
Duży panel terminala przyłączeniowego
tworzy oparcie dla dwóch płytek zwrotnicy. Przy takiej "technologii" jest
jednak zawsze dość mało miejsca i same elementy też nie są wybujałe -
dominują więc cewki rdzeniowe i kondensatory elektrolityczne
Polipropylen
nie słynie z najwyższej
sztywności,
polecanej
membranom
niskotonowym,
ale z tak pokaźnymi
nakładkami
struktura jest
z pewnością
znacznie mocniejsza,
tym bardziej
że średnica
membran nie jest
specjalnie duża.
Wszystkie trzy "piętnastki" mają
podobnej wielkości, potężne układy
magnetyczne. Wszystkie trzy pracują
w zakresie niskich tonów we wspólnej
komorze bas-refleks. Teraz widać, że
basowy arsenał Studio 60 v5, mimo
ich szczupłości, jest całkiem pokaźny
Ośmioramienne, odlewane kosze muszą utrzymać
ciężkie magnesy, jednocześnie służą jako radiatory, a przy tym
nie powinny zakłócać przepływu powietrza od tylnej strony membrany,
pozwalając też na wentylację cewki. 38-mm cewki drgające
mogą przyjąć dużą
moc, a także
pracować
przy dużych
amplitudach.
Pokaźny magnes
zapewnia dobrą
kontrolę basu.
Najefektowniejszy w tym składzie głośnik -
jest rzeczywiście prawdziwym bohaterem, bo
przetwarza nie tylko tony średnie, ale cały
zakres nisko-średniotonowy. Jest obciążony
basem nie mniej niż każdy z niskotonowych.