"Kruche" jest pod wieloma względami rozwinięciem muzycznym osadzonego w latach 70. Eskapisty, ale odróżnia się od poprzednika mocniejszym, elektrycznym charakterem, gdzie przesterowana gitara basowa zastępuje kontrabas, a nawet delikatne ballady opowiadają raczej o zmierzchu cywilizacji niż o sprawach sercowych.
Koniec świata i jego bardziej osobista, miniaturowa wersja - śmierć i idące za nią zapomnienie - są zresztą powracającym motywem na "Kruchym". Ale jest to też album ekstrawertyczny, punktowany rockowymi odezwami - zagrzewającymi do walki z despotami, opiewającymi miłość wbrew entropii i wiarą w siłę, która tkwi z pozornej słabości: to co kruche bywa też nad wyraz mocne.
Po raz kolejny produkcją płyty zajął się Marcin Bors.
Źródło: Mystic