Wybitny pianista pochodzenia kubańskiego zawdzięcza swój mocny start artystyczny dwóm jazzowym gigantom: kontrabasiście Ronowi Carterowi oraz perkusiście Jackowi DeJohnette’owi. Obu sędziwych mistrzów nie trzeba było długo namawiać na ponowne spotkanie muzyczne i nagranie wspólnego albumu w trio po trzech dekadach przerwy.