DENON
DP-3000NE / DL-103R
Gdzieś tam, poza głównym obiegiem muzyki rozrywkowej, orbitują wspaniałe zespoły, o których zapomnieilśmy albo o których nigdy nie wiedzieliśmy. Deacon Blue należy do tej grupy.
Szkoci moment wielkości przeżywali na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia, podbijając serca fanów cudownym debiutem "Raintown", a później na fali jego sukcesu sprzedając dwie kolejne płyty w multiplatynowych nakładach. Następnie kariera zespołu wyhamowała. 5-letnie zawieszenie działalności, a i kilkanaście lat bez nowego wydawnictwa sprawiły, że o Deacon Blue pamiętają wyłącznie osoby, które lubią eksplorować kopalnie brytyjskiej muzyki rozrywkowej.
Właśnie trafia się świetna okazja, by zamiast bawić się w górnika, poznać przekrój twórczości Deacon Blue. Płyta "Live At Glasgow Barrowlands" to zapis jednego z koncertów z trasy promującej wydany w zeszłym roku krążek "Believers". Centralny punkt show stanowią więc dwa single: tytułowy i "This Is a Love Song". Oba numery na pewno spodobają się miłośnikom takich zespołów, jak Red Box czy James.
Jednak największą przyjemność daje odsłuch starszych kawałków - ja osobiście nigdy wcześniej nie słyszałem w wersji live. Mamy tu więc obowiązkowe "You Town", "Chocolate Girl" (z monologiem Rickiego Rossa) i "I'll Never Fall In Love Again". Ostatnia z wymienionych to nie tylko największy singlowy sukces Deacon Blue, ale też - moim skromnym zdaniem - jeden z najlepszych coverów w historii. Przypomnę jeno, że oryginał wyśpiewała Dionne Warwick.
Podoba mi się sposób, w jaki zespół wykonuje kolejne piosenki. Niby nie słychać wielkiej energii i zaangażowania w rozbawianie publiczności, ale za to słuchacz dostaje ponad dwie godziny subtelności i muzycznej dojrzałości. Skądinąd zgromadzeni w hali Barrowlands w Glasgow wcale nie muszą być do śpiewów zachęcani. Sami ochoczo wyśpiewują z Deacon Blue kolejne piosenki.
Słucham tej płyty w sobotni poranek. Sączę kawę, piszę tekst i stwierdzam, że w tej chwili nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba. Deacon Blue dostarczają tak potężną dawkę dobrej muzyki i pozytywnego spojrzenia na świat, że wprost trudnie się od "Live At Glasgow Barrowlands" oderwać. A co mi tam, posłucham jeszcze raz.
Jurek Gibadło
Mystic
