21 Gramms to jednoosobowy projekt rodem z Międzyzdrojów, a po zmianie miejsca zamieszkania twórcy - Filipa, z Poznania. Miasto sygnowane marką Lecha (i zespołu jak i browaru) ma to do siebie, że co jakiś czas wydaje na świat co ciekawsze muzyczne twory - czy to w stylistyce hardcore, metalowej czy pochodnych.
Tym razem, bez brutalych riffów, a w gęstej, grubymi nićmi szytej atmosferze, Poznań zaznacza swoje miejsce na ambientowej mapie Polski. Minimalizm 21 Gramms i depresyjny klimat (momentami przypomina mi to fragmenty nagrań black metalowego Xasthur) są atutem tegoż projektu, ale prawdę mówiąc, tam gdzie chciałbym, aby działo się więcej i niemal zawrzało - żeby ten potok smutku zmienił się w emocjonalną rzekę - tak reakcji na moje modły brak.
Szkoda, bo mimo że jest to jasno zdeklarowany oniryczny materiał, trudno tutaj cokolwiek zapamiętać, jeszcze trudniej znaleźć w sobie chęć powrotu do momentów kulminacyjnych albo tych bardziej psychodelicznych. Jeśli jednak miałbym wybrać utwór, kompozycję, a może bardziej dźwiękową ilustrację stanu duszy Filipa, będzie to szesnastominutowy kolos "Voice". Rzecz mająca kilka zwrotów dla wielu i tak nudnej akcji, mogąca rozbudzać nie tylko najczarniejsze wizje w naszej wyobraźni.
Grzegorz "Chain" Pindor
Greytone