Półtora roku po wydaniu krążka "Nekrolog 43" niemiecka formacja Diary Of Dreams wraca z kolejnym albumem, tym razem noszącym tytuł "(if)". To przede wszystkim zestaw licznych smaczków, które urozmaicają muzykę doświadczonych artystów. Dla jasności, nawet bez owych małych detali, które odkrywa się przy każdym kolejnym odsłuchaniu płyty, materiał brzmi bardzo dobrze.
Dwanaście utworów zostało nagranych z pasją i pomysłem. Część z nich prowadzi wolna, akustyczna gitara, w innych dominują ostrzejsze dźwięki. Kompozycje są bardzo emocjonalne i pasują idealnie do znanych nam już rozdziałów „pamiętnika snów”. Mimo rozwoju Diary Of Dreams nie zaskakuje i nie zmienia diametralnie swojego brzmienia, pozostając wiernym swoim korzeniom tak pod względem pisania piosenek, jak i ich wykonywania. Mimo wszystko po piętnastu latach poznawania tej historii, krok po kroku, jestem w stanie powiedzieć, że "(if)" jest zdecydowanie lepsze niż pierwszy album grupy "Cholymelan" czy ostatni "Nekrolog 43", ale na pewno bardzo daleki do poziomu najlepszego w jej karierze "Freak Perfume". Następny rozdział będzie już dziesiątym. Czy on przyniesie wielkie zmiany?
M. Kubicki
MUSIC NET