Wszyscy fani rodzimego deathcore`a powinni na dłuższą chwilę zwrócić swą uwagę na Poznań. Oto tutaj, po trzech latach od założenia zespołu, na świat wyszła podsumowująca działalność – a zarazem zawierająca premierowe nagrania, epka od Final Sacrifice. Materiał ten był wielce wyczekiwany zarówno przeze mnie, jak i wielu śledzących scenę. I przyznam się, że moje oczekiwania były mocno wygórowane.
A to był błąd. Bo napaliłem się nadaremno, zupełnie niepotrzebnie, bo jak się okazuje, cholernie długi czas oczekiwania na ten materiał spowodował, że znane mi już utwory kompletnie mi zbrzydły w wersjach studyjnych, i jestem w stanie przyjąć je jedynie live. A tutaj, jak się okazuje, praktycznie cały dorobek Final Sacrifice mieści się w siedmiu kompozycjach, z czego dwie - tytułowe, to tak właściwie przerywniki ("Aspirations" to koncertowe intro pod "I am the war"). Zatem, generalnie rzecz ujmując, premierowego metariału jest niewiele, bo "Affected" wszyscy już znają jako singiel, "Slain by winter" to niby nowość, ale również znana z koncertów. No i pozostaje "Send Forth Your Hope", chyba najjaśniejszy numer ze wszystkich, okraszony wyśmienitą solówką (pytanie tylko czy Seby, czy Adiego). "Curse Upon Your Name" to też szlagier i tak można narzekać bez końca.
Są jednak i plusy. Przede wszystkim brzmienie, a to załuga ex-gitarzysty Drown My Day - Zvisha, który - tak kolokwialnie mówiąc, stał się nadwornym realizatorem i producentem naszych rodzimych deathcore`owych kapel. W głównej mierze to przez niego czekaliśmy tak długo (rzecz ma się podobnie z Paulo Sergio), ale efekt końcowy jest co najmniej zadowalający - zwłaszcza jeżeli chodzi o sound bębnów i ścieżki wokali (ponownie w obu przypadkach). Szyna popracował nad własnym głosem, co najlepiej obrazują dodatkowe ślady z niskimi growlami. Nie przypuszczałem, że ów młody fan dubstepu i całkiem kumaty grafik, potrafi z siebie wykrzesać takie doły. Zwłaszcza że manierą bliżej mu było (i jest nadal) do frontmana Chelsea Grin niźli do zwykłego death metalowego krzykacza.
A dla tych, którzy w ogóle nie znają materiału i nie kumają o co chodzi - mówiąc najprościej - "Aspirations & Endeavours" to festiwal breakdownów, szybkich blastów (Średni narzuca konkretne tempo, zwłaszcza w nowej wersji "Affected"), zmian tempa i zgrabnie wplatanych melodii - najczęściej w partiach solowych. Materiał dojrzały, brzmiący zawodowo, ale wciąż nie dorastający do pięt zachodnim (a coraz częściej wschodnim) produkcjom. Czekamy na długograja z wyłącznie nowym materiałem, a wtedy mam nadzieję, że będziemy mówić o objawieniu na środkowo-wschodniej scenie. Mają talent i mogą sporo osiągnąć - pytanie tylko kiedy, i co im w tym pomoże. Zakładam, że jedną z pomocnych dłoni będzie narzucenie sobie szybszego tempa pracy....
Grzegorz "Chain" Pindor