Dawno nie spotkałem się z nazwą zespołu tak adekwatną do warstwy muzycznej jak w przypadku Infected Mushroom. Faktycznie najedli się tych grzybków...
Izraelski duet Infected Mushroom już od ponad dziesięciu lat nagrywa mocne pozycje z pogranicza psytrance i elektroniki. Ich najnowszy album "Legend Of The Black Shawarma" nie jest dla nich przełomowy i nie zostanie zapewne uznany za ich najważniejsze dzieło w karierze, ale na pewno przysporzy mu nowych fanów.
Jednym z powodów jest singel promujący wydawnictwo, w którym wokalnie udziela się głos Korna - Jonathan Davis oraz druga piosenka goszcząca Perry'ego Farrella z Jane`s Addiction. Biorąc pod uwagę sukcesywne podążanie pierwszego z tych panów w stronę mainstreamu, nie oznacza to jeszcze, że "Legend Of The Black Shawarma" jest ciężkim albumem, ale w praktyce właśnie takim się jawi. Oto więc drugi powód, dla którego Infected Mushroom na pewno poszerzy grono słuchaczy: gitarowe riffy. Tych tutaj absolutnie nie brakuje i aż dziw bierze, że nad produkcją takiego materiału stał Paul Oakenfold. Z drugiej strony, może to właśnie dzięki niemu brzmienie nie powędrowało bardziej w stronę industrialu a pozostało trance'owe. I dobrze. Są też oczywiście obecne smaczki klasyczne przypominające, że to stary, dobry muchomorek.
I tak oto powstała płyta, która może również sprowadzić część obojętnych słuchaczy na drogę psytrance`u. Dla większości powinno to być bardzo interesujące doświadczenie, zwłaszcza, że obok Infected Mushroom, Shpongle i kilku innych wykonawców, muzyka w tym gatunku do pełni zrozumienia wymaga odpowiedniej dawki substancji niedozwolonych w organiźmie. Utwory z "Legend Of The Black Shawarma" są jak prochy same w sobie, w dodatku dla wszystkich, bez specjalnych przeciwskazań. Fani elektroniki, klasyki, disco, industrialu, lekkiej i ciężkiej jazdy, wszyscy open-minded people powinni chociaż raz zapoznać się z tą płytą. Choćby dlatego, bo rzeczy trujące mogą być gorsze niż zdrowa żywność, ale często też o wiele lepiej smakują.
M. Kubicki
Adrenaline