Grupa Lebowski niespełna cztery lata temu zachwyciła słuchaczy szukających w muzyce piękna, delikatności i emocji. Przyczyną owego zachwytu była instrumentalna płyta "Cinematic", przebogata w brzmienia, natchnione melodie i misternie utkane solówki.
Recenzenci zalali zespół falą bardzo przychylnych opinii - całkiem zresztą uzasadnionych - ale z drugiej strony napompowali balon pod tytułem "druga płyta Lebowskiego" do granic wytrzymałości (przyznaję, że jestem jednym z nich).
Pierwszy zwiastun nadchodzącego dzieła, singel "Goodbye My Joy" pokazuje, że balonik wcale nie pękł. Dostojnie unosi się na wietrze i podróżuje z formacją ku jeszcze lepszym czasom. Mamy bowiem do czynienia z kompozycją po prostu wspaniałą, którą chłonie się całym ciałem, wszystkimi zmysłami - dokładnie tak, jak to miało miejsce w przypadku materiału z "Cinematic".
Zachwyca skromny, ale bardzo emocjonalny motyw główny serwowany przez Marcina Łuczaja, cieszy wyważone solo Marcina Grzegorczyka, rozaniela oszczędna, bardzo dobrze przemyślana gra sekcji Krzysztof Pakuła-Marek Żak. Wszystko zaś ozdabia bezbłędna partia trąbki, którą dla Lebowskiego nagrał Markus Stockhausen.
Wybitny muzyk tak mądrze poradził sobie ze swoim zadaniem, że stał się po prostu kolejnym udanym elementem układanki "Goodbye My Joy", ani nie dominującym, ani też nie będącym tylko banderolą mającą przyciągnąć słuchaczy. Klasa!
Po usłyszeniu tego kawałka nie mam ani odrobiny wątpliwości, że nadchodząca druga płyta kwartetu będzie równie udana co poprzedniczka.
Jurek Gibadło
Wydanie własne