Fakt pierwszy: tej płyty w radiu nie uświadczymy. Fakt drugi: takimi płytami artysta skazuje się na sceniczny niebyt. Fakt trzeci: o Sistars pamięta każdy, o tej płycie większość osób szybko zapomni. Czy to oznacza, że krążek Natu o dwuznacznym tytule "Gram duszy" jest zły? Nie!
Pomimo całkowitego braku przebojowości, "Gram duszy" to pięknie relaksujący album na jesienne wieczory. Leniwie płynące dźwięki nie jest łatwo docenić przy pierwszym przesłuchaniu, gdy w pamięci ma się jeszcze "siostrzane" hity R&B. Gdy jednak nabierze się dystansu do przeszłości Natalii, jak i do otaczającej nas rzeczywistości, można czerpać dużo przyjemności z tej pozycji. Zwłaszcza że czuć od artystki potrzebę przekazania nam czegoś pozytywnie kojącego. Jeden gram to bardzo niewiele. I taka lekka jest ta duchowa muzyka, która uczy spokoju. To bardzo oczyszczający materiał, pełen radości, płynący z samego faktu istnienia. I w sumie szkoda, że nie wszyscy zrozumieją, że ten album jest w zasadzie dla każdego, choć nie każdy będzie potrafił się przy nim zatrzymać.
M. Kubicki
Mystic