Debiut Belga o jakże intrygującej ksywie Netsky to kawał dobrego liquid dubstepu/drum'n'bass. O czym warto wspomnieć, ''Netsky'' to jedno z lepszych wydawnictw w barwach Hospitality Records, która podupadła w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Oczywiście jej pozycja na rynku nie jest w żaden sposób zagrożona, ale kolejne produkcje artystów zrzeszonych pod jej banderolą bardziej nudziły, niż zmuszały do zabawy na parkiecie.
Netsky ma kilka atutów, które pozwalają wierzyć nie tylko w przyszłość wytwórni, lecz także – a może przede wszystkim, w zmysł muzyczny samego producenta. Jest młody, jeszcze nie do końca okrzesany, cały świat stoi przed nim otworem, a kariera rozwija się w iście zawrotnym tempie, co w tym specyficznym przypadku nie jest obawą o jego dalsze produkcje.
Debiut Belga spaja w sobie wszystkie aktualne trendy na scenie drum`n`bass lekko ocierając się o to, co spopularyzowali dj'e i producenci w ramach Quantum Dubstep (i drum`n`bass również) - czyli, dla tych co jeszcze nie wiedzą, multum odniesień do chwytliwej melodyki house, jungle`owych breakbeatów, i elektronicznych smaczków rodem z płyt disco. A muza wzbogacana jest o wokale MC Darrisona czy kooperacje z DJ Jenna G - pierwszą damę drum'n'bass.
Co prawda, ''Netsky'' to żadne superodkrycie na klubowej scenie, a młody Belg jeszcze wiele musi się nauczyć, by nie popadać we własne schematy. Mimo to trzynaście numerów jego autorstwa to bardzo konkretny, żywiołowy soundtrack na każdą imprezę. O ile nie nudzi Was monotonna rytmika, przy bardzo soulowym ''Moving in Your'' (feat DJ Jenna G - przyp. red), czy ''Rise & Shine'' można zaliczyć całkiem konkretny melanż - bez wspomagania białym proszkiem.
Grzegorz Pindor
Hospitality Records