Passiv Dödshjälp to pięciu kolesi ze Szwecji, którzy zdecydowali się na granie charakterystycznej dla ich regionu odmiany hardcore`a - bardzo crustowego, brudnego i opartego na rock`n`rollowym feelingu. Ale na początek może garść suchych faktów biograficznych.
Panowie pochodzą z miasta Gävle, a swoją działalność zaczęli w 2007 roku. Rok później wydali sumptem Halvfabrikat Records swoje pierwsze 8-utworowe demo na C D-R. Następnie przyszedł czas na wydawnictwo dzielone z niemniej zacnym norweskim bandem - Livstid, tym razem w formacie siedmiocalowej płytki.
"Häng Dom" przynosi nam 12 (plus intro) szybkich numerów, które rzadko przekraczają granicę 2:30 minut. Tak jak wspomniałem wyżej, nie uświadczymy tutaj wypieszczonego godzinami w najlepszym studio brzmienia. W tym aspekcie muzycy skupili się na tradycyjnym punkowym brudzie, który w tej muzyce jak najbardziej się sprawdza i w sumie ciężko sobie wyobrazić tę produkcję w bardziej sterylnej postaci.
Mimo samej surowej brzmieniowej otoczki (która oczywiście ma niezaprzeczalny wpływ na atmosferę płyty), muzyka broni się sama, od początku zaskakuje swoją melodyjnością i momentami wręcz przebojowością. Passiv Dödshjälp uderza prosto z mostu, bez zbędnych ceregieli i niepotrzebnego muzycznego onanizmu. Typowo punkowo-rock`n`rollowe riffy fantastycznie łączą się z niezwykle wciągającymi melodiami w tle. Całość utrzymana jest w dość szybkich tempach, choć nie brak jest tutaj ciekawych przejść, monumentalnych zwolnień czy zatrzymań, dzięki czemu materiał jest jeszcze bardziej wartościowy. Samą muzykę świetnie uzupełnia naładowany nieposkromioną agresją, brudna barwa głębokiego krzyku.
Reasumując - jeśli ktoś lubi d-beatowe granie w stylu Victims, Disfear czy Skitsystem - ta pozycja jest zdecydowanie dla niego.
Kwiecio