Pussy Lovers to nie stoner rockowcy lub hard rockowcy jak można by sądzić po nazwie. Zdecydowanie daleko im od grindu i pochodnych. Mimo że "urocza" nazwa może budzić infantylne skojarzenia, twórczość krakowskiej formacji to alternatywny metal – a może, mówiąc bardziej obrazowo, "ciężkie granie".
W niestety niezbyt dobrze brzmiącej muzyce Pussy Lovers można się doszukać zarówno prawdziwego nu-metalu z końca ubiegłego wieku, doła tożsamego dla Deftones, jak i nowoczesnych, mechanicznych wtrętów sekcji rytmicznej. Niestety, fakt osiągnięcia popularnego Megatotala (portalu w którym zespoły umieszczają swoją muzykę w zamian za kupowanie utworów za grosze, co ostatecznie pozwala sfinalizować sesję nagraniową), nie za bardzo pomógł w realizacji solidnie brzmiącej epki.
Owszem, bębny i bas "gadają" surowo, co pozwala im przebić się na pierwszy plan, czego nie mogę powiedzieć o gitarze, którą obsługuje mój imiennik. Co więcej, wokalnie Dominik Rajczak ustępuje miejsca reszcie kolegów, a szkoda, bo gdy nie śpiewa, a bawi się własnym głosem, często posiłkując się efektami - jest ciekawie.
Na pięć utworów Pussy Lovers nie ma ani jednego hitu. Może to nawet lepiej? W tego typu dźwięki trzeba się wgryźć, nie oczekiwać rewolucji i ciesząc się przy tym prostymi melodiami i zmianami nastrojów. Dlatego też Pussy Lovers otrzymuje taką a nie inną notę.
MegaTotal.pl
Grzegorz "Chain" Pindor