80-letni wokalista, gitarzysta i kompozytor Willie Nelson, zaimponował mi bluesowo-folkowymi albumami z trębaczem Wyntonem Marsalisem. Na swojej zdezelowanej gitarze grał akordy, które zapadły mi w pamięć i serce.
Po wydanym rok temu, znakomitym albumie "Heroes" zawierającym klasyczne utwory country, Willie Nelson powrócił w wielkim stylu z różnorodnym repertuarem, a - co godne podkreślenia - z energią jak za dawnych lat.
Nowa płyta "Let`s Face The Music And Dance" zawiera bliskie mu i ważne dla Amerykanów piosenki. Śpiewa je lekko, jak zawsze przez nos, trochę rozedrganym głosem, jakby siedział w kręgu przyjaciół, którzy poprosili go o znane wszystkim tematy.
Szybko ulegamy nastrojowi tego spotkania w gronie przyjaciół i rodziny przygrywających mu na harmonijce (znakomity Mickey Raphael), fortepianie, organach. Tym bardziej że interpretacje standardów: "Let’s Face the Music and Dance", "I’ll Keep on Loving You" czy "Mtachbox" wyróżniają się na tle innych.
Jest też instrumentalny, swingujący temat Django Reinhardta "Nuages". Willie Nelson przekonuje, że warto słuchać muzyki country dla relaksu i z ciekawości. "Is the Better Part Over" – pyta we własnej, nostalgicznej balladzie. Z pewnością jeszcze nie czas na koniec kariery wielkiego countrowca.
Grzegorz Dusza
SONY / LEGACY