Perkusista Michele Rabbia, puzonista Gianluca Petrella i gitarzysta Eivind Aarset mogliby nagrać jazzowy album, gdyby nie ich zainteresowanie elektronicznymi brzmieniami o ambientowym charakterze.
Rabbia i Aarster od lat występują w duecie, a Rabbia i Petrella wielokrotnie współpracowali w kilku włoskich formacjach jazzowych. Po raz pierwszy utworzyli trio, by zrealizować nagrania pobudzające wyobraźnię - ich własną, jak i słuchaczy.
Tytuł albumu kojarzy mi się z amerykańskim filmem w reżyserii Ryana Goslinga "Lost River". Młodzi bohaterowie próbują odnaleźć zaginioną rzekę w upadłym i opustoszałym Detroit, gdzie pełno degeneratów i szaleńców. Muzyka Rabbii, Petrelli i Aarseta mogłaby być soundtrackiem do tego filmu, czy jakiegokolwiek innego obrazu o onirycznym nastroju.
Większość kompozycji jest efektem spontanicznej, grupowej improwizacji muzyków. Interakcje ich instrumentów, bogato okraszone elektronicznymi efektami, wyrażają emocje, tworzą napięcia, by je rozładować w melodii, która niespodziewanie pojawia się w labiryncie dźwięków.
Równie zaskakujące, co elektroniczne efekty, okazują się akustyczne brzmienia: gitary w "What Floats Beneath", puzonu czy instrumentów perkusyjnych. Pasjonująca podróż w nieznane, można tej płyty słuchać bez końca.
Marek Dusza
ECM/Universal