"Myślimy, że powinnyśmy zadedykować ten album całemu alkoholowi, który kupiłyśmy w Tesco" – mówią tworzące duet Lambrini Girls, Phoebe Lunny (wokal/gitara) i Lilly Macieira (bas). W nagraniach wspierał ich także Daniel Fox z Gilla Band, a za realizację odpowiada Seth Manchester (Mdou Moctar, Battles).
Tak powstał album "Who Let The Dogs Out", obok którego nie sposób przejść obojętnie. Dziewczyny nie biorą jeńców, wymierzają cios prosto w twarz, nie pytając, czy boli. A boli i to bardzo. Przesterowany, dudniący bas i gęste, żywiołowe rytmy perkusji łączą się z jazgotliwymi gitarami, których dźwięki układają się w nośne riffy.
Takie połączenie stanowi idealną pożywkę dla kąśliwego, nieco chaotycznego wokalu Phoebe, która jest naprawdę wkurzona na otaczającą rzeczywistość, dając temu wyraz w ciętych ironicznych tekstach. Tak jak pokolenie końca lat 70., które wymyśliło punk rock, tak teraz dziewczyny dają upust swojemu niezadowoleniu.
Garage punk, post-punk, hardcore, noise – obojętnie jak nazwiemy muzykę Lambrini Girls, robi ona kolosalne wrażenie. Równie duże, a może – ze względu na bezkompromisowość – jeszcze większe niż ubiegłoroczny album Amyl And The Sniffers ("Cartoon Darkness"). To kobiety żądzą dziś w punk rocku.
Grzegorz Dusza
City Slang/Sonic