Będąc kilka lat temu w Paryżu obszedłem kilka sklepów muzycznych w poszukiwaniu płyt, o istnieniu których nie miałem pojęcia. Sprzedawcy patrzyli na mnie jak na yeti, gdy pytałem, co polecają. "A my to raczej bluesa nie sprowadzamy, bo nikt tego nie kupuje" - mówili. Żyję nadzieją, że to po prostu ja miałem pecha, a nie że Francja ma ojca muzyki rozrywkowej gdzieś.