To było w gimnazjum (2003 rok) - we wszystkich stacjach radiowych królował przebój Evanescence "Bring Me To Live", a ja zachwycony panną Amy Lee nie przyjmowałem do wiadomości, że można lubić jakąkolwiek inną muzykę. Podobnego zdania był amerykański rynek muzyczny, obsypujący kapelę nagrodami Grammy.