Odlewany cokół
jest solidny i ma ciekawy
kształt. Składa
się z dwóch części
sięgających daleko
do tyłu, co zapewnia
kolumnie bardzo
dobrą stabilność.
Wszystkie cztery
głośniki trzymane są
przez pręty biegnące
przez całą głębokość
obudowy, dodatkowo
ją usztywniając. Obydwa
głośniki niskotonowe
pracują we
wspólnej komorze
bas-refleks, z otworem
wyprowadzonym
na tylnej ściance,
zaraz nad terminalem
przyłączeniowym.
I znowu, podobnie
jak B&W, Monitor
Audio ma tutaj swoją
"technologię", którą
nazywa HiVe (daruję
sobie żarty), polegającą
na wykonaniu na
powierzchni tunelu
drobnych wyżłobień,
mających zredukować
turbulencje generowane
przy (zbyt)
dużych prędkościach
przepływu powietrza.
Obudowa GX-ów ma lekko wygięte boczne ścianki,
ale jej najważniejszym estetycznym walorem
jest (tradycyjnie dla firmy)
mistrzowsko położony
naturalny fornir.
Wyjęcie głośników wymaga odkręcenia
śrub z tyłu obudowy, trzymających układy
magnetyczne. Ponieważ śruba wchodzi
w nagwintowany otwór w centrum,
wentylowanie zapewnia sześć mniejszych
otworów.
Nie ma się co oszukiwać - lubimy takie bajery!
Rozwiązanie to wprowadzono najpierw w serii
Platinum, obecnie również kolumny najtańszej serii
RX mają taką konstrukcję. W gruncie rzeczy patent
nie jest skomplikowany ani kosztowny.
Niezależnie od maskownicy całej kolumny, delikatną
membranę wysokotonową osłania też jego własna
siateczka. Przetwornik wstęgowy oznacza poważny
"awans" serii Gold. Wcześniej był on stosowany tylko
w referencyjnej serii Platinum.