Tytuł nowego albumu Arms And Sleepers - "Matador", mógłby sugerować, że elektroniczny duet zmagać się będzie w dramatycznej walce będącej dla słuchaczy prawdziwym wyzwaniem. Nic bardziej mylnego. To melanż delikatnych melodii i łagodnych wokaliz, które tworzą eteryczny organizm.
Sennie otwierający się album, ujawnia stopniowo swoje sekrety, pozwalając odkrywać się swoim tempem. Wokalizy, zamiast wychodzić na pierwszy plan, wtopione są w tło muzyczne. Całość śmiało mogłaby konkurować z mistrzami trip hopu z lat 90., których nazw chyba nie muszę wymieniać. Max Lewis i Mirza Ramic znaleźli ostateczną receptę na płytę, która przy odpowiednim rozgłosie może stać się pozycją obowiązkową w gatunku. To tylko muzyka, a jednak pełna obrazów, w dodatku ruchomych. Ostatecznie Arms And Sleepers wygrywa kompleksowością emocji przypominających te, z którymi mielibyśmy do czynienia na codzień, gdyby nie mury i szkło, za którymi się chowamy. Uczucia te składają się na doświadczenie powszechnie zwane po prostu życiem.
M. Kubicki
EXPECT CANDY