Nie zgadłbym, że to polski zespół tak ostro daje funkowego czadu. I to zupełnie nowa kapela Bel Air, która odpaliła z przytupem podczas promocji debiutanckiego albumu "Monday Dream" w Centrum Skwer Fabryki Trzciny.
Kiedy podczas słuchania płyty otrząsnąłem się z pierwszego, szokującego wrażenia, pomyślałem, że to doskonała produkcja, ale na żywo to brzmienie nie do powtórzenia. Jakże się pomyliłem. Z głośników napierała na mnie fala pozytywnej energii, a nogi rwały się do podskoków. Gdyby nie ciężki aparat fotograficzny, pewnie bym poskakał, a tak tylko się pobujałem i stąd sporo zdjęć poruszonych.
Kiedy zobaczyłem, jak na swojej basówce zwanej Chapman Stick (bo nie ma deski tylko szeroki gryf) wycina zawiłe figury rytmiczne Piotr Gucia, uwierzyłem, że Polak potrafi grać funk. Obok niego świetny pianista Piotr Zabrodzki, a w sekcji dęciaków, dwuosobowej, trębacz Robert Majewski we własnej osobie i saksofonista Marcin Ganko. Pierwsze dwa utwory albumu "Salto del Angel" i "Monday Dream" to mistrzostwo Europy, godne zmierzyć się z najlepszymi funkowcami Ameryki. Chwytliwe kompozycje i ekspresja muzyków znalazły właściwą oprawę w Abbey Road Studios. Są też wokale, dla każdego coś miłego. Tak się robi muzykę na światowym poziomie.
Marek Dusza
MP Production/EMI