Melodyjni hardcore/punkowcy z Close Your Eyes to jeden z nielicznych bandów niepsioczących na własną wytwórnię, która podobno ingeruje w prace podopiecznych zespołów.
Całkiem możliwe, że po nauczce, jaką był proces z A Day To Remember oraz kilka mniejszych zawirowań, niegdyś jeden z najprężniej działających labeli w historii hc - Victory Records - poszedł po rozum do głowy i daje artystom wolność i potrzebne pieniądze.
Widać to i słychać na "Line In The Sand". Kolejny długograj chrześcijan jest znacznie cięższy od poprzedniego, mocno kalifornijskiego "Empty Hearts and Heavy Hands". Osobiście jestem jak najbardziej za taką zmianą, tym bardziej że w zespole pojawił się nowy wokalista, który ciągnie kapelę jak wół w mniej wesołą stronę.
Odnośnie samych wokali - nowy frontman bardziej przypomina nie tylko barwą, a przede wszystkim umiejętnością budowy naprawdę fajnych refrenów filar A Day To Remember.
Swoją drogą, dziwnym trafem Close Your Eyes znaleźli się (przynajmniej stricte muzycznie) na swoistym rozdrożu - czy młócić ciężej, aby przypodobać się fanom hc/metalu, czy jeszcze pozostać w swojej comfort zone, gdzie punk mimo szybkości i furii, z jaką niejednokrotnie grają, spodoba się - najprościej rzecz ujmując - nastolatkom zakochanym w sklepie Hot Topic.
Mam nadzieję, że przy okazji promocji kolejnego albumu grupa obierze jeden ścisły kierunek, bo jak na chwilę obecną "Line in the Sand", mimo że miło łechce mojego metalowe ego, jest dość nierówny i momentami zaskakujący brzmieniem. Przez to, mając na uwadze wcześniejsze dokonania Close Your Eyes, jest kompletnie nieszczery.
Grzegorz "Chain" Pindor
Victory Records