Melodyjny (hardcore) punk ma w Polsce niejedno oblicze. Od stricte słonecznego grania a`la Hartal, Maypole czy Cf 98 przez nieco mocniejsze dźwięki jak u Right? i Heroes Get Remembered. Jak zatem na tle innych wypada stołeczna grupa Hands Resist?
Mówiąc krótko: nad wyraz dobrze. Gdyby nie (okazyjne) screamowane wokale, to mógłbym stwierdzić, że część z dwunastu kompozycji, które tworzą "Na Krawędzi", ma niemal radiowy potencjał. Nie należy tego traktować za policzek, a za szansę na to, by zaistnieć w bardzo szerokim audytorium. Wziąć to za dobrą monetę i połączyć fanów Rise Against z ludźmi, którzy bardziej punkowe granie traktują jako odskocznię od szarej codzienności. Dodatkowo, polskie teksty świetnie uzupełniają muzykę stołecznego zespołu i stają się głównym atutem formacji.
Aż dziw bierze, że o Hands Resist nie słychać w wiodących muzycznych mediach. Oczywiście nie można mówić tu o nie wiadomo jakim przebłysku talentu na krajowej scenie, ale Hands Resist zdecydowanie zasługują na szerszą uwagę i aprobatę fanów tego typu dźwięków. Z chęcią zobaczyłbym ich na katowickich Odjazdach w Spodku. "Na Krawędzi" to wybitnie koncertowy materiał, a utwory takie jak "Krok do przodu" czy "Zza Zamkniętych Drzwi" mają szansę stać się koncertowymi szlagierami, wyczekiwanymi z wypiekami na twarzy przez niekoniecznie nastoletnią publiczność.
Zupełnie najprościej rzecz ujmując, jako że idzie to co nieuniknione - czyli zima, "Na Krawędzi" niejednokrotnie ociepli klimat i uprzytomni, że Kalifornia w zimie nie cierpi na mróz i zamułe. Zdecydowanie nie. Zwłaszcza że na krążku udzielają się wokaliści kapel o których wspominałem na samym początku tekstu (Maypole, Cf 98), którzy doskonale wiedzą, jak ocieplić klimat! (śmiech)
Grzegorz "Chain" Pindor