Dokoptowanie do składu Heart in Hand ex-perkusisty The Eyes of A Traitor poskutowało znaczącą nie tylko poprawą brzmienia, lecz także, a może przede wszystkim, jego kompletną zmianą - w stronę bliższą modern hc zza oceanu wymieszanego z motoryką swoich kolegów z Architects. Dotąd, czyli na swoim doskonale przyjętym przez prasę debiucie, panowie zaprezentowali melodyjne i nieco surowe granie.
Twórczość zespołu Charliego Holmesa uległa znaczącej zmianie i wbrew pozorom to, co nowe, ma tutaj swoje własne miejsce. Panowie dzięki nowemu nabytkowi nabrali krzepy i grają znacznie bardziej technicznie. Wydaje mi się też, że były drummer TEOAT sprawował jednak pieczę nad partiami gitary ("Sleeping Alone").
Na szczęście to nie perkusista jest tu główną postacią, a Holmes ze swoimi emocjonalnymi tekstami i doskonałymi wokalami, które w połączeniu z doskonałymi harmoniami (m.in. "Old Tattoos") robią przysłowiową robotę.
Nie umniejszam roli gitarzystów, ale chwilami (choć "Almost There" to i tak bardzo równy album) brakuje tutaj szaleństwa. Nie chodzi o nagłe bawienie się w puzzle i nikomu niepotrzebne mieszanie, ale odnoszę wrażenie, że dźwięki zawarte na "Almost There", choć porywające, łapiące za serducho ("Our Atlantic") i odbiegające od średniej kontynentalnej, są trochę nazbyt wykalkulowane.
Dlatego, osobiście, skróciłbym "Almost There" o mniej więcej trzy utwory, a z tracków, w których udzielają się znakomici goście ("Maybe", "Cuts and Bruises", "Broken Lights") wykroiłbym niezwykle smakowitą EP.
Grzegorz "Chain" Pindor