Keith Jarrett nagrał dziesiątki albumów solo, w trio, w kwartecie i z orkiestrami. Czy jego muzyka będzie grana po jego śmierci, czy tylko słuchana z remasterowanych albumów?
Żadna z jego kompozycji nie stała się standardem, a przecież jest wiele takich, które można zagrać na wiele sposobów. A jednak piętno twórcy i wirtuoza jest na nich tak silnie odbite, że nikt nie próbuje zagrać ich inaczej, a o tym, żeby lepiej, nawet nie myśli. Wyjątkiem jest album "Ritual" zawierający dwuczęściową kompozycję Jarretta na fortepian solo wykonaną przez jego przyjaciela, pianistę i dyrygenta Dennisa Russella Daviesa.
Album ukazał się w 1977 r. równocześnie z monumentalnym, dziesięciopłytowym zapisem solowych improwizacji Jarretta na koncertach w Japonii "Sun Bear Concerts”, solowym, studyjnym "Staircase" i ostatnią płytą amerykańskiego kwartetu dla wytwórni Impulse "Bop-Be". Przygotowywał także drugi album swojego europejskiego kwartetu "My Song".
Kompozycja "Ritual" zawiera wszystkie charakterystyczne cechy solowej pianistyki Jarretta: ostinata, liryczną melodykę i mocno zaznaczony rytm. Jednak klasyczny pianista wykonał tylko to, co zapisane w nutach, choć perfekcyjnie, z zamiarem przekazania ducha kompozycji. A jednak nie ma swobody bluesa i pulsującego rytmu, które cechuje twórcę dzieła.
Marek Dusza
ECM / UNIVERSAL