Recenzując dwa lata temu dokument "Dancing on Frith Street", pochodzący z ostatniego występu dwudziestoosobowej angielskiej formacji w klubie Ronniego Scotta w 1990 r., przeczuwałem, że nie zmieścił się tam cały repertuar pożegnalnego koncertu i może ukazać się jego druga część. Tak się też stało, ale czy nie lepiej było wydać od razu podwójny album?
Podobnie jak poprzednio, na zebranych nagraniach jest wyraźnie wyczuwalna ta sama atmosfera radosnej kreacji wyluzowanej orkiestry, w której wszyscy muzycy grają na maksimum swoich możliwości. Był to czas zmierzchu apartheidu w Południowej Afryce i artyści pragnęli zwrócić uwagę na wstydliwy problem. "Sad Africa"? Materiał na tej płycie absolutnie nie jest smutny, gdyż jazz inspirowany afrykańskim folklorem, muzyką marszową i cyrkową jest z natury rzeczy pogodny, a większość członków w zespole to urodzeni dowcipnisie.
Choć orkiestra nie ma oficjalnego szefa, to wyczuwało się wyraźne przywództwo Django Batesa, który podpisał się pod autorstwem aż trzech kompozycji i często zabierał głos solo na rozmaitych klawiaturach. To olbrzymia sztuka - łamać większość prawideł muzyki bigbandowej i tworzyć spontanicznie tak efektowne brzmienie. Chyba tylko oni to potrafili.
Cezary Gumiński
MCPS