Melancholia - wydawać by się mogło, niesie sam smutek i wskazuje na nostalgię za czymś, bądź za kimś. Ale jeśli nagle okazuje się, że ta cała melancholia może być czymś przyjemnym i uspokajającym? Czy komuś w związku z tym runie światopogląd? Mój dzięki albumowi grupy mjut nieco zachwiał się w posadach.
"Akcja ratowania ślimaków" począwszy od okładki a skończywszy na warstwie lirycznej przywodzi na myśl jesienną nostalgię. Zdecydowanie nie jest to płyta do włączenia dla poprawienia sobie nastroju. Jednak gdy ktoś potrzebuje wyciszenia - wybór jest oczywisty. To jeden z tych krążków, przy których można spokojnie odpłynąć i prawie zupełnie stracić kontakt ze światem realnym. Materiał zamieszczony na tym albumie jest wyjątkowo przewidywalny, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dźwięki płyną sobie spokojnie, nie ma jakichś szalonych zmian tempa, bądź odbić od założonej normy. Owszem, pojawia się kilka kakofonicznych wtrąceń, które na pierwszy rzut oka nie pasują do reszty, ale dzięki nim możemy wyjść ze świata marzeń i spokojnie kontemplować dalsze dźwięki.
Kojący i spokojny głos wokalisty mjut szepcze nam do ucha słowa, które idealne w swej prostocie pozwalają na ukojenie za równo dla ciała, jak i ducha. Bynajmniej nie są one głupie, bądź prymitywne. Czasem po prostu mniej znaczy więcej.
Jeśli ktoś szuka mocnych wrażeń, to tu ich nie znajdzie. Mjut zaserwowało nam album całkowicie odmienny od większości tego, co możemy znaleźć w sklepach muzycznych. "Inny" to chyba najbardziej trafne określenie "Akcji". Nie jest on ani akustyczny, ani "elektryczny". Solidne pomieszanie tego wszystkiego ze sporą dawką elektroniki chwilami budzi pewien niepokój i powoduje przebudzenie się. Gdyby tylko wszystkie pobudki miały tak wyglądać...
"Akcja ratowania ślimaków" jest jedną z najciekawszych płyt, których miałam mniejszą bądź większą przyjemność ostatnio przesłuchać. Spójna, wręcz zlepiona w jedną całość i tak bardzo melancholijna, że aż chwilami przeradza się w katatonię. Pomimo sporej różnorodności składników muzykom udało się uniknąć jednak dźwiękowego baroku. Słuchanie tego krążka było sporą przyjemnością i myślę, że będę do niego wracała bardzo często. A "Zorientowani na sukces" prędko nie znikną z mojego odtwarzacza.
Mystic Production
Julia Kata