Norweski songwriter zwrócił moją uwagę na znakomitej składance "Folk But Not Folk", prezentującej młodych skandynawskich wykonawców. To artysta tej samej klasy co Jose Gonzalez czy Kings Of Convenience.
Jego piosenki przenoszą słuchacza do krainy łagodności, gdzie każdy dźwięk daje ukojenie. Unikatowy, przejmujący głos Norwega z miejsca przykuwa uwagę. Jest coś odmiennego w jego muzyce, coś, co można przypisać tylko artystom z Europy Północnej.
Wykonuje niby folk, który tak naprawdę z klasycznym folkiem nie ma wiele wspólnego. Thomas Dybdahl akustyczne brzmienia nasycił dyskretną elektroniką, dźwiękami wibrafonu, organów Hammonda, gitary stalowej, skrzypiec i saksofonu. Czyni to jego muzykę bogatszą, bardziej wyrafinowaną, dostojniejszą.
Grzegorz Dusza
DECCA