Legendarny wokalista soulowy Sam Cooke nie zmartwychwstał ani nie odnaleziono jego nieznanych nagrań. Słuchamy "Coming Home" - albumu Leona Bridgesa, sprawcy największej soulowej sensacji 2015 roku.
Co ciekawe, zaczął występować dopiero cztery lata temu podczas sesji "otwartego mikrofonu" w Magnolia Motor Lounge w Fort Worth, w Teksasie. Akompaniował sobie na gitarze i śpiewał własne piosenki. Tam usłyszał go Austin Jenkins z rockowej grupy White Denim i podsunął mu pomysł na stylizację starego soulu.
Leon Bridges przyznaje się do inspiracji latami 50. i 60., ale przecież pisze własne piosenki. Młody talent zainteresował wytwórnię Columbia, która podpisała z nim kontrakt. Teksańczyk wszedł do studia Niles City Sound w Fort Worth i nagrał dwanaście oryginalnych kompozycji.
Efekt starego brzmienia osiągnięto dzięki nagrywaniu na taśmę, a chórek zmysłowych dziewcząt śpiewał do najstarszych mikrofonów, jakie znaleziono w magazynach studia. Aranżacje w dawnym stylu z sekcją instrumentów dętych, subtelną gitarą elektryczną, wyeksponowaną perkusją i mocnym basem poruszą każde ciało. Leon Bridges ma świetny głos, potrafi zajmująco opowiadać swoje historie.
Melodyjne tematy na "Coming Home" są tak dobre, ze może nawet lepsze od tych Sama Cooke`a. Objawił się wielki talent kompozytora i śpiewaka. Mam nadzieję, że wielka wytwórnia go nie zmarnuje i niebawem usłyszymy jego nowe piosenki.
Marek Dusza
COLUMBIA/SONY