Pod nazwą N.E.R.D ukrywa się słynny producencki duet The Neptunes, czyli Pharrell Williams i Ched Hugo oraz wokalista-raper Shay. Jako producenci odpowiadają za większość rzeczy, która pojawiła się na liście "Billboardu" w tym wieku.
Nowatorski kształt swoich płyt zawdzięczają im takie gwiazdy, jak Kelis, Justin Timberlake, Jay Z, Nelly, Britney Spears i Rihanna. To oni zdefiniowali współczesne brzmienie hip hopu, r`n`b i popu. Płyty sygnowane marką N.E.R.D w założeniu mają stanowić jednak pewną odrębność.
"No One Really Dies" - piąty album grupy został pomyślany jako koncept-album, odnoszący się do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej Stanów Zjednoczonych. Swoje zaangażowanie muzycy potrafili jednak ubrać w lekko brzmiące, przebojowe kompozycje. Stare miesza się tu z nowym; rap, r`n`b i synthpop z rockiem i funkiem.
Jeśli już mam do czegoś się przyczepić, to za dużo tu syntetycznych brzmień z The Neptunes, a za mało gitar z dawnego N.E.R.D. Nie zabrakło słynnych gości. Nową jakość daje piosenkom wszędobylski Kendrick Lamar. Charakterystyczna nawijka Andre 3000 przywołuje czasy Outkast.
Ostry przekaz daje M.I.A. Świetnie w nietypowej dla siebie roli raperki czuje się Rihanna. Tylko Ed Sheeran kompletnie nie pasuje mi do tego towarzystwa.
Grzegorz Dusza
SONY