Najnowszy album amerykańskiego songwritera powstał w podróży. Opowiada o miejscach i dotyczy ludzi spotkanych w tych miejscach: przyjaciół, rodziny, kolegów z zespołu, dawnych idoli oraz przypadkowych osób. Piosenki powstały podczas dwóch ostatnich lat wypełnionych koncertami związanymi z promocją wcześniejszej płyty "B`lieve i`m goin down...". W tym czasie ukazał się także album nagrany spontanicznie w duecie z nową gwiazdą piosenki - Australijką Courtney Barnett.
Choć songi Kurta Vile`go mają rockowy charakter, to ich źródeł należałoby szukać w amerykańskiej tradycji country i folku. Muzyk najwyraźniej zafascynowany jest klasycznymi wykonawcami, jak Pete Seeger, Creedence Clearwater Revival, Tom Petty i Neil Young, zaś w jego niechlujnym i nonszalanckim śpiewie jest coś z maniery Lou Reeda.
Sympatyczne songi mają łagodne brzmienie. Dominującym instrumentem jest tu gitara, a wygrywane na niej chwytliwe riffy nadają ton całej produkcji. Kurt Vile zmienia klimaty, opowiada historie. Nie spieszy się donikąd. Niektóre kompozycje trwają nawet po kilkanaście minut i pozornie nic się w nich nie dzieje. A jednak wciągają. I cieszą. "Bottle It In" to płyta, która umili długie wieczory. Warto także wziąć ją ze sobą w podróż.
Grzegorz Dusza
Matador/Sonic