Zupełnie nie podobała mi się ostatnia płyta Lambchop „Showtunes”, na której lider Kurt Wagner postanowił wykorzystać nowe technologie i sięgnął po sample i wokoder. Na "The Bible" na nowo odkrywa świat dźwięków, które kształtowały jego muzyczny geniusz.
Jedynym łącznikiem z poprzednim albumem jest "Little Black Box", gdzie także słyszymy przetworzony głos Wagnera na tle ognistego P-funku, elektronicznych efektów i rockowej gitary. Dość niezwykłe to połączenie jak na zespół silnie utożsamiany ze sceną country.
Choć należy podkreślić, że Lambchop zawsze byli odmieńcami. Bo jeśli tworzą country to silnie przetworzone przez indie i post rock, jazz, soul i gospel. Ich nowa "Biblia" jest nieprzewidywalna muzycznie, a mnogość pomysłów czyni album niezwykle intrygującym.
Płyta "The Bible" powstała tym razem nie w Nashville, a w Minneapolis, a pierwszorzędną rolę w jej przygotowanie włożyli pianista Andrew Broder i realizator Ryan Olson. Był to pierwszy raz, kiedy lider pozwolił komuś innemu przejąć stery nad powstaniem albumu.
63-letni Kurt Wagner nie uważa się za osobę religijną, ale tworzy muzykę bardzo uduchowioną, płynącą prosto z serca. Ten album to jego biblia, którą daje słuchaczom do duchowego przeżycia.
Grzegorz Dusza
City Slang/Sonic