Talent Samphy szlifował się u boku takich wykonawców, jak FKA Twigs, Jessie Ware, SBTRKT, Solange i Kany West. Kiedy był już gotowy do wielkiej kariery, wydał świetnie przyjęty album "Process" (Mercury Prize).
Druga płyta "Lahai" stawia go w gronie najważniejszych twórców nowoczesnego r’n’b, równie utalentowanego i wizjonerskiego jak jego o wiele bardziej sławny rodak James Blake.
Album został zrealizowany z wielką pieczołowitością przez Pablo Díaza-Reixa, który pracował przy płytach Björk, Rosalii czy FKA Twigs. Dla niego ważne są wszelkie detale, sprawienie, by cały czas coś się działo zarówno w warstwie wokalnej, jak i rytmicznej.
Z drugiej strony – by produkcja nie była zbyt przeładowana, przez co nieczytelna dla słuchacza. Porównania z tym, co przeszło trzy dekady temu robił Trevor Horn na płytach Seala, wydają się trafne.
Tym bardziej że Sampha prezentuje równie wysokie umiejętności wokalne co Seal. Tworząc całkiem współczesną muzykę, pozostaje w zgodzie z soulową klasyką. W jego utworach ściera się soul, rap, jazz, muzyka afrykańska, house i jungle.
Imponująca jest lista gości: Yaeji, Sheila Maurice Grey (Kokoroko), Ibeyi, Morgan Simpson (Black Midi), Yussef Dayes, Laura Groves i Kwake Bass. Ich obecność czyni "Lahai" superprodukcją, o której będzie się pamiętać przez lata.
Grzegorz Dusza
Young/Sonic