Albert Dadon urodził się w Maroku, wychowywał w Izraelu, Lyonie, zamieszkał w Australii. Na ósme urodziny chciał dostać akordeon, by grać jak jego kuzyn, ale rodzice kupili mu gitarę i wysłali na lekcje klasycznej gry. Nie był z nich zadowolony, zanim nie usłyszał, jak grają Django Reinhardt, Jimi Hendrix i George Benson.
Dziś jego gra przypomina wczesnego Bensona i późnego Wesa Montgomery`ego. Ze świetnych muzyków Albare zbudował ciekawy zespół iTD. Na saksofonie gra Amerykanin George Garzone, na perkusji Latynos Antonio Sanchez, którego Pat Metheny uważa za najlepszego pałkera świata, na basie Cypryjczyk Evripidis Evripedou, na harmonijce ustnej Niemiec Hendrik Meurkens, na fortepianie Argentyńczyk Leo Genovese. Musi ich łączyć coś więcej niż muzyka, bo grają jak natchnieni.
Chwytające za serce kompozycje Albare`a i Evripedou są okazją do licznych solówek, choć niezbyt rozbudowanych. Z przyjemnością słucha się łagodnego brzmienia gitary lidera, a nieco za mocno wyeksponowana jest harmonijka ustna. Ale jeśli ktoś lubi ten instrument, Meurkens ma talent i styl.
Wyróżnia się perkusja Sancheza z subtelnymi czynelami. Albare połączył wysoki poziom artystyczny z ambitnym przesłaniem przybliżenia jazzu przeciętnemu słuchaczowi, bez obrazy tego ostatniego. Po prostu album może się wszystkim podobać.
Marek Dusza
ENJA / GIGI