Album dwóch przedstawicieli awangardy lat 60. amerykańskiego saksofonisty Archiego Sheppa i niemieckiego pianisty Joachima Kühna miał swą polską premierę w lutym na festiwalu Bielska Zadymka Jazzowa.
Na koncercie miałem mieszane uczucia. Zachwycałem się brzmieniem saksofonu, bo tak potrafią grać już tylko weterani, którzy słyszeli na żywo Johna Coltrane`a, Erica Dolphy`ego i Alberta Aylera, dużo przeżyli i potrafią swoje wzloty i upadki zamknąć w kilku dźwiękach. Ale martwiłem się, że Shepp nie ma już tych sił, co kiedyś - jego frazy są krótkie, poszarpane, jakby niedokończone.
Swoim schematyzmem drażniła mnie gra Joachuma Kühna, pianisty, który znalazł uznanie Ornette’a Colemana, ale zdawał się pełnić tylko rolę niepokojącego rytmisty, a pomiędzy solówkami Archiego Sheppa popisywał się techniką, ale jego akordy nic sobą nie wyrażały.
Utwierdziłem się w tych wrażeniach słuchając albumu "Wo!man" zadedykowanego kobietom. Podoba mi się otwierająca kompozycja "Transmitting", ale tylko do momentu, kiedy swoje wywody wtrąca Niemiec. Szkoda, że brakuje mu romantyzmu, o które aż się proszą takie tematy jak "Sophisticated Lady", "Lonely Woman" Colemana czy "Nina" Sheppa dedykowana Ninie Simone. Ale ujmujące brzmienie saksofonu wystarczy, by do tego albumu wracać choć na chwilę.
Marek Dusza
Archie Ball