Zmarły 10 lat temu duński saksofonista tenorowy był wysoko ceniony w świecie, choć mało znany, a najmniej chyba w Polsce. Bent Jaedig mógł pochwalić się długą listą amerykańskich gwiazd jazzu, którzy z nim owocnie współpracowali, doceniając jego znakomity warsztat i kompetencje artystyczne.
Przez długi czas grał w słynnej niemieckiej formacji Alberta Mangelsdorfa. Sam prowadził małe zespoły (co udokumentował na prywatnych nagraniach) i udzielał się w duńskich big-bandach. Na tych - przypadkiem odkrytych - nagraniach, dokonanych podczas występu jego kwartetu w 1969 r. w kopenhaskim klubie Montmartre, zaszczycili swą obecnością Amerykanie: Kenny Drew (fortepian) i J.C. Moses (perkusja) oraz najsłynniejszy duński jazzman Niels-H. Orsted Pedersen (kontrabas).
Bent Jaedig posiadał mocne i zdecydowane, można rzec nie-skandynawskie, zadęcie zbliżone najbardziej do Dextera Gordona, który przebywał przez wiele lat w Danii i, jak słychać, wywarł silny wpływ na tamte środowisko.
W programie występu zespołu Jaediga mamy jazzowe standardy oraz dwie rasowe kompozycje własne. Świetnie zintegrowany zespół swinguje wzorcowo w post-bopowej formule, a w tonie saksofonu lidera, tak jak być powinno, rozbrzmiewa ton przywódczy.
Cezary Gumiński
STUNT/MULTIKULTI